Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

środa, 2 października 2013

Detektyw miś Zbyś na tropie - Jasiński/ Nowacki/ Rybb

Podchodząc do pisania recenzji pierwszego tomu przygód Misia Zbysia, zatytułowanego "Lis, ule i miodowe kule", postanowiłem uniknąć błędów kolegów po fachu, mierzących się z komiksem dla dzieci i skonsultować się ze specjalistą. Błędy te to zdania pokroju "scenariusz mnie nie porwał, bo nie jestem już dzieckiem" lub "być może jestem za stary" itp. Konsultantem został mój syn - lat 3, miesięcy (prawie) 2.
Miś Zbyś i jego pomocnik - borsuk Mruk dostają zadanie od królowej pszczół: ktoś kradnie miód z uli. Trzeba tego kogoś znaleźć i rozwikłać zagadkę. Miś i borsuk zlecenie przyjmują i ruszają w pościg za złodziejem. Dialogów w komiksie jest niewiele, kadry są ogromne, ale na szczęście Misia Zbysia nie czyta się ekspresowo. Autorzy zadbali o kilka bardzo owocnych parkowań na planszach: są to fantastyczne rozkładówki, wywołujące czynny udział dziecka w lekturze komiksu. W opinii trzylatka jest to najciekawszy element albumu. Frajdę sprawiło mu wyszukiwanie postaci, wyłapywanie kto kogo goni i którędy musi biec, by go złapać. Wspaniała sprawa do umieszczenia na ścianie - jako plakat bądź malowidło w pokoju dziecka.
Trzylatek zwrócił dużą uwagę na warstwę graficzną, doceniając np. precyzyjne rysunki książek poustawianych na biurkach i regałach czy też ciekawą konstrukcję beczki, do której lis odprowadza miód. Istotne dla niego było wyszukiwanie nawiązań do tego, co już widział. I tak na przykład cała fabuła, wymyślona przez Macieja Jasińskiego wydaje się zaczynać tam, gdzie zazwyczaj kończy się pewien stały element serialu "Dora poznaje świat". We wspomnianej animce, na tytułową Dorę i jej kolegę czyha złodziejaszek lis, który zazwyczaj powstrzymywany jest przed niecnym uczynkiem gromkim: "Rabusiu! Nie kradnij!". U Jasińskiego lis kradnie, a rzucający się w pogoń za nim bohaterowie spotykają na swej drodze chociażby śmieszną sowę, tukana Tuk-Tuka, przywołującego wspomnienie Puk-Puków z "Adasia i Tosi" czy też pancernika, wyczulonego na maruderów, jakimi są główni bohaterowie.
Z całą pewnością mogę powiedzieć, że trzylatka urzekł drugi plan - wszędzie widział coś znajomego ("O! Kaczka z "Shauna the Sheepa!") lub po prostu "śmieszne hipki", natomiast niespecjalnie spodobali mu się główni bohaterowie - miś Zbyś i borsuk Mruk byli jedynie nudnymi przerywnikami w drodze do ciekawych przestrzeni i postaci. Dodam, że odczucia trzydziestolatka + były podobne.
Podsumowując: trzylatek znalazł w "Misiu Zbysiu" mnóstwo ciekawych rzeczy, przy czym najbardziej ucieszył się z zaproszenia do zabawy, jakie wystosowali do niego autorzy w świetnie skomponowanych rozkładówkach. Główni bohaterowie go nie porwali, ale drugoplanowi już owszem. Po pierwszym czytaniu teksty w dymkach wydały mu się zbędne i wolał komiks jedynie oglądać. Być może więc wskazówką dla autorów byłoby pakowanie w dymki większej ilości tekstów bądź zrobienie z "Detektywa misia Zbysia na tropie" komiksu niemego.
"Detektyw miś Zbyś na tropie: Lis, ule i miodowe kule". Scenariusz: Maciej Jasiński. Rysunki: Piotr Nowacki. Kolor: Norbert Rybarczyk. Wydawca: krótkie gatki (kultura gniewu), Warszawa 2013
Tak kibicowaliśmy Misiowi Zbysiowi:

2 komentarze:

Piotr Nowacki pisze...

Bardzo dobry pomysł z zatrudnieniem kompetentenego konsultanta, do napisania recenzji! Dzięki. Cenne uwagi do wzięcia pod rozwagę.

Mój konsultant (lat 3,5) bardzo polubił Borsuka Mruka, co chwila komentując jego narzekania tekstem "Ale z niego maruda!" :) Nie bez znaczenia jest odpowiedni skil aktorski czytającego :)

Agnes pisze...

Do wypróbowania, mój czterolatek umie posługiwać się lupą.