Autor: Łukasz Kowalczuk
Tę recenzję miałem napisać na początek lipca, ale do szybszego działania skłoniły mnie dwie rzeczy: bezsenność oraz pewien święcie oburzony użytkownik FB*. Zastanawiam się jakim trzeba być zdewociałym społeczeniakiem, żeby pisać o doniesieniu do prokuratury w kontekście okładki tego komiksu.**
Ale od początku. Prosiak powraca w wielkim stylu a na okładce serwuje nam szczerzącą się świnię, która nawiązuje do godła Polski i może przyprawić o palpitację serca właścicieli spiętych pośladów.
Otóż uważam się za patriotę i mnie okładka nie obraża. Moim godłem jest orzeł biały. Świnia to godło tych, w których Prosiacek X uderza. Browaru, który umieszcza na fladze swoje logo. „Kibica” reprezentacji, który w pijackim widzie najpierw się w tę flagę wysmarka a potem na nią zwymiotuje. „Patrioty”, który w kominiarce i z trzonkiem od siekiery „manifestuje” swoją „miłość do ojczyzny”.
Wreszcie przedstawicieli aparatu państwowego, którzy od dekad obrażają naród na wszelkie możliwe sposoby i zamiast wezwania do wspominanej prokuratury dostają kolejne głosy w wyborach.
Jeżeli kogoś obraża komiks z „naszym” papieżem w roli głównej to może niech spojrzy na setki szpetnych pomników Ojca Świętego, na których wygląda on jak krzyżówka mistrza Yody z Quasimodo.
Także, drodzy donosiciele, pocałujcie misia w dupę.
A teraz wróćmy do komiksu jako takiego. To stustronnicowy zbiór szortów i rysunków o tematyce społecznej ze wskazaniem na wszelkie patologie. Kato-prawica, neo-naziści, stare punki, portale społecznościowe, media etc. Największe baty dostaje kler i rozpuszczona młodzież. Jest tu kilkanaście mistrzowskich historyjek – najbardziej do gustu przypadły mi te traktujące o fanatykach black metalu, Piła czy Pit 2011. Jest też kilka momentów słabszych (Gwiazdy na lodzie, Underground), ale trudno żeby całość obszernego zbioru stała na wysokim poziomie. W Prosiacku X znalazło się również miejsce na historyjki utrzymane w poważniejszym tonie. Na początku nie do końca mi to pasowało, ale to sensowne, jeśli wziąć pod uwagę ponurą wymowę całości.
Na temat rysunków nie będę się za bardzo rozwodził. Widać lata praktyki. Wszystko jest tu na swoim miejscu, narysowane co najmniej dobrze (przeważnie o wiele lepiej). Owedyk doprowadził do mistrzostwa ukazywanie scen drastycznych, sprawdziłby się jako autor story-boardów do jakiejś produkcji gore z prawdziwego zdarzenia. Dodatkowe plusy należą się za wstęp, po lekturze którego bolą oczy i gryzie sumienie oraz tworzenie bez udziału komputera.
Osoby lubiące szufladki będą miały problem, czy Prosiacka X uznać za zin czy za „pełnoprawny album komiksowy”. Dla mnie to po prostu kawał dobrej roboty, tytuł gwarantujący czytelnikowi dobrą zabawę nie pozbawioną refleksji.
Straszną wysmażyłem laurkę, ale co poradzę, że mi się podoba. Możecie mnie pozwać.
Prosiacek X. Autor: Krzysztof Prosiak Owedyk. Wydawca: kultura gniewu 2012
*Którego użytkownikiem jestem od niedawna. Zrzymam się strasznie na anonimowych trolli a tu się okazuje, że można pisać ultra-głupoty podpisując się imieniem i nazwiskiem. Człowiek uczy się całe życie.
**Idąc tym tropem, zwróciłbym również uwagę na okładkę edycji limitowanej trzeciego numeru Orła Białego. Orzeł wyszedł tam trochę jak rozjechany gołąb, nie wiem czy autorzy nie chcieli kogoś przez to obrazić?