Środa, 17 czerwca 2000
Zabrał mnie na swój ogródek i usiedliśmy naprzeciwko siebie. Kazał mi się rozluźnić, co nie było łatwe. Jego głos brzmiał jakby zamierzał zrobić ze mną coś złego.
- Czego się boisz?- spytał.
- Sam nie wiem- odpowiedziałem.
- Zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym.- Posłuchałem i zrobiłem tak jak chciał.- Teraz postaraj się wyczyścić swój umysł nawet od tych miłych myśli.
- Ale przed chwilą kazałeś mi…
- Rozluźniłeś się?- zapytał z podwyższonym głosem.
- No tak…
- To zamknij jadaczkę i swe piękne ślepia. Rób co mówię, bo inaczej nic nie wyjdzie.- Znowu posłuchałem się jak wytresowany piesek.- Dobrze, dobrze. Teraz zasiej w głowie te myśli o których mi mówiłeś przed chwilą w kuchni.- Minęło kilka chwil nim znów coś powiedział.- Daj się im trochę rozwinąć, pozwól im na to, ale ograniczaj się tylko do nich. Co teraz myślisz?
- Myślę, że nie chce teraz zakończyć swojej podróży, chciałbym by trwała wiecznie, by starczyło mi czasu, ale to niemożliwe- odpowiedziałem z żalem w głosie. Naprawdę się w to wczułem.
- Czemu?
- Bo życie jest za krótkie.
Nagle poczułem jak Jaba podaje mi coś gorącego, odruchowo otworzyłem oczy. To była jego fajka.
- Teraz się porządnie zaciągnij.
- Ale ja nie palę.
- To nie jest tytoń, no już.
Nawet nie dał mi szansy się pokłócić, wepchnął mi ją w moje łapy. Była bardzo gorąca, o mało co ją nie upuściłem. Spojrzałem na mieszankę jaką palił, ale nie wyglądała na nic znajomego.
- Lao, no już – ponaglał. – Nim twą głowę zajmą jakieś głupoty.
Miał rację. O mało co nie zacząłem myśleć o totalnie innych sprawach. Sięgnąłem po jego zapalniczkę i wziąłem macha aż do pięt. Momentalnie zakręciło mi się w głowię, ale w gorszym stanie było moje gardło. Myślałem, że wykaszlę płuca, a Jaba się tylko śmiał i powtarzał bym wziął jeszcze raz. Tak też zrobiłem. Za drugim razem już mnie tak nie drapało, ale z moją głową zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Czułem się jakbym nie miał kości czaszki! Jakby mój mózg mógł wyfrunąć w przestworza, to było niesamowite uczucie. Głos Jaby stał się cichszy, a za razem bardziej wyraźny. Pamiętam jak mówił bym skupił się na myślach. Najlepsze w tym było, że nie musiałem! One same siedziały mi w głowie, a ja mogłem jednocześnie patrzeć na gwiazdy na niebie, słuchać Jaby i cykady czy jeszcze radia, które to zostawiłem włączone. Wszystko było takie łatwe, a zarazem takie nie realne! Jakbym śnił, ale był przytomny. Zamknąłem oczy i pozwoliłem by dym ogarnął moje ciało. Nagle poczułem się jak nastolatek, albo raczej znów nim byłem. Siedziałem w domku mojej byłej dziewczyny, zrobiła wtedy przyjęcie dla znajomych, to były czasy.
- Oh l’amour- zacząłem śpiewać.- Broke my heart, now I’ll make it for you.
Teraz pamiętam, leciała wtedy ta piosenka, a ja pierwszy raz się upiłem, tak bardzo. Ale jak mogłem pamiętać tekst tej piosenki, przecież nawet jej nie lubiłem! Zupełnie o tym zapomniałem, ile jest jeszcze takich wspomnień których nie pamiętam? Otworzyłem oczy i uświadomiłem sobie, że wciąż leżę na trawię, a w radiu leci właśnie ta piosenka.
- Jeszcze weź- powiedział spokojnie Jaba. Chyba też był już nieźle zrobiony.
Podał mi fajkę i znów zrobiło mi się miękko pod nogami, a moje myśli stały się jeszcze bardziej jasne.
- Jaba- zacząłem- chyba coś odkryłem.
Ciąg dalszy nastąpi...
Zabrał mnie na swój ogródek i usiedliśmy naprzeciwko siebie. Kazał mi się rozluźnić, co nie było łatwe. Jego głos brzmiał jakby zamierzał zrobić ze mną coś złego.
- Czego się boisz?- spytał.
- Sam nie wiem- odpowiedziałem.
- Zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym.- Posłuchałem i zrobiłem tak jak chciał.- Teraz postaraj się wyczyścić swój umysł nawet od tych miłych myśli.
- Ale przed chwilą kazałeś mi…
- Rozluźniłeś się?- zapytał z podwyższonym głosem.
- No tak…
- To zamknij jadaczkę i swe piękne ślepia. Rób co mówię, bo inaczej nic nie wyjdzie.- Znowu posłuchałem się jak wytresowany piesek.- Dobrze, dobrze. Teraz zasiej w głowie te myśli o których mi mówiłeś przed chwilą w kuchni.- Minęło kilka chwil nim znów coś powiedział.- Daj się im trochę rozwinąć, pozwól im na to, ale ograniczaj się tylko do nich. Co teraz myślisz?
- Myślę, że nie chce teraz zakończyć swojej podróży, chciałbym by trwała wiecznie, by starczyło mi czasu, ale to niemożliwe- odpowiedziałem z żalem w głosie. Naprawdę się w to wczułem.
- Czemu?
- Bo życie jest za krótkie.
Nagle poczułem jak Jaba podaje mi coś gorącego, odruchowo otworzyłem oczy. To była jego fajka.
- Teraz się porządnie zaciągnij.
- Ale ja nie palę.
- To nie jest tytoń, no już.
Nawet nie dał mi szansy się pokłócić, wepchnął mi ją w moje łapy. Była bardzo gorąca, o mało co ją nie upuściłem. Spojrzałem na mieszankę jaką palił, ale nie wyglądała na nic znajomego.
- Lao, no już – ponaglał. – Nim twą głowę zajmą jakieś głupoty.
Miał rację. O mało co nie zacząłem myśleć o totalnie innych sprawach. Sięgnąłem po jego zapalniczkę i wziąłem macha aż do pięt. Momentalnie zakręciło mi się w głowię, ale w gorszym stanie było moje gardło. Myślałem, że wykaszlę płuca, a Jaba się tylko śmiał i powtarzał bym wziął jeszcze raz. Tak też zrobiłem. Za drugim razem już mnie tak nie drapało, ale z moją głową zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Czułem się jakbym nie miał kości czaszki! Jakby mój mózg mógł wyfrunąć w przestworza, to było niesamowite uczucie. Głos Jaby stał się cichszy, a za razem bardziej wyraźny. Pamiętam jak mówił bym skupił się na myślach. Najlepsze w tym było, że nie musiałem! One same siedziały mi w głowie, a ja mogłem jednocześnie patrzeć na gwiazdy na niebie, słuchać Jaby i cykady czy jeszcze radia, które to zostawiłem włączone. Wszystko było takie łatwe, a zarazem takie nie realne! Jakbym śnił, ale był przytomny. Zamknąłem oczy i pozwoliłem by dym ogarnął moje ciało. Nagle poczułem się jak nastolatek, albo raczej znów nim byłem. Siedziałem w domku mojej byłej dziewczyny, zrobiła wtedy przyjęcie dla znajomych, to były czasy.
- Oh l’amour- zacząłem śpiewać.- Broke my heart, now I’ll make it for you.
Teraz pamiętam, leciała wtedy ta piosenka, a ja pierwszy raz się upiłem, tak bardzo. Ale jak mogłem pamiętać tekst tej piosenki, przecież nawet jej nie lubiłem! Zupełnie o tym zapomniałem, ile jest jeszcze takich wspomnień których nie pamiętam? Otworzyłem oczy i uświadomiłem sobie, że wciąż leżę na trawię, a w radiu leci właśnie ta piosenka.
- Jeszcze weź- powiedział spokojnie Jaba. Chyba też był już nieźle zrobiony.
Podał mi fajkę i znów zrobiło mi się miękko pod nogami, a moje myśli stały się jeszcze bardziej jasne.
- Jaba- zacząłem- chyba coś odkryłem.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz