Recepta na udany komiks sensacyjny? Pościgi, strzelaniny, kozackie dialogi, wybuchowe akcje, twardziel w roli głównej, ciosy karate... stop. "Prawdziwe życie gliniarza nie jest materiałem na dobrą historię" - mówi Pierre Dragon, bohater i współscenarzysta komiksu "RG". Prawdziwe życie gliniarza to wysiadywanie w oczekiwaniu na pojawienie się podejrzanego, załatwianie papierkowych spraw i wszystko to, co znajduje się w tle wspomnianych powyżej elementów. Czy taką sensację można przedstawić w sposób, uniemożliwiający Czytelnikowi zaśnięcie podczas lektury?
Pierre Dragon pragnie, by odpowiedź na to pytanie była twierdząca. "RG" oparte jest na jego codziennym życiu, na jego doświadczeniu z czasów współpracy z RG (francuskimi służbami wywiadowczymi - obecnie nieistniejącymi). W przedstawieniu tej codzienności pomógł Dragonowi Frederik Peeters, autor "Niebieskich pigułek" i "Lupusa". Zeswatał ich Joann Sfar. Celem miało być powstanie historii, ukazującej prawdziwą pracę policji.
I trzeba przyznać, że się udało. Choć w "RG" pościgów i strzelanin niewiele, czyta się ten komiks z otwartymi oczyma. Dragon wraz z grupą współpracowników spędza czas przeważnie na śledzeniu, obserwowaniu podejrzanych, czy też pokątnym i sprytnym załatwianiu spraw z ludźmi na wysokich stanowiskach. Są momenty trzymające w napięciu i humorystyczne. Jest też zaczątek typowej "love story" i zwykłe rodzinne życie. Zamiast strzelanin w pełnym biegu, bohaterowie narzekają na bezczynność na kilkugodzinnych czatach. Zamiast ostrych wymian zdań z agentami FBI, jest wspólne wyjście na kebaba i delikatne, wręcz niewidoczne docinki. Zamiast z groźnymi przestępcami, Dragon użera się z przemytnikami ciuchów. Nie ma tutaj nic z Jamesa Bonda, ani też z cytowanego zresztą w komiksie Bruce'a Willisa.
Siła tego komiksu tkwi przede wszystkim w świetnie nakreślonych postaciach, z dominującym nad wszystkimi Dragonem, obdarzonym cechami, jakie powinien posiadać każdy glina. Cechami w niewielkim stopniu związanymi z aspektami siłowymi, lecz raczej z umiejętnością załatwienia najpoważniejszych spraw w najmniej inwazyjny sposób. Jak sam mówi, "z mordy jest nikim". Może wcielić się w Irańczyka, Żyda, Araba, Rosjanina, Baska, Peruwiańczyka, dzięki czemu w bardzo wiarygodny sposób może uprawiać swoją "partyzantkę na tyłach wroga". Tylko po to, by śmietankę po tym spił ktoś inny. Prawdziwe życie.
Charakter postaci w przypadku "RG" to również w wielkim stopniu sprawa rysunków. Peeters - po raz pierwszy w Polsce w wersji kolorowej - swoją fenomenalnie swobodną kreską świetnie ukazuje emocje. Szata graficzna albumu w ogóle prezentuje się wyśmienicie - począwszy od kompozycji plansz, poprzez kadrowanie, różnorodność ujęć (patrz: str.26!), skończywszy na wspomnianej kolorystyce. Te fajerwerki, których brak w spokojnym scenariuszu, rekompensowane są właśnie poprzez bardzo efektowne rysunki.
Pierwszy tom "RG" to projekt udany. Zgodnie z zamierzeniem, prawdziwe życie policjanta zostało ukazane bardzo sugestywnie, momentami wręcz poetycko (co było zresztą zamiarem Dragona). Każdy fan komiksu detektywistyczno - sensacyjno - obyczajowego będzie zadowolony z zakupu tej pozycji.
"RG 1. Rijad nad Sekwaną". Autorzy: Pierre Dragon i Frederik Peeters. Tłumaczenie: Katarzyna Sajdkowska. Wydawca: Mroja Press 2009
Pierre Dragon pragnie, by odpowiedź na to pytanie była twierdząca. "RG" oparte jest na jego codziennym życiu, na jego doświadczeniu z czasów współpracy z RG (francuskimi służbami wywiadowczymi - obecnie nieistniejącymi). W przedstawieniu tej codzienności pomógł Dragonowi Frederik Peeters, autor "Niebieskich pigułek" i "Lupusa". Zeswatał ich Joann Sfar. Celem miało być powstanie historii, ukazującej prawdziwą pracę policji.
I trzeba przyznać, że się udało. Choć w "RG" pościgów i strzelanin niewiele, czyta się ten komiks z otwartymi oczyma. Dragon wraz z grupą współpracowników spędza czas przeważnie na śledzeniu, obserwowaniu podejrzanych, czy też pokątnym i sprytnym załatwianiu spraw z ludźmi na wysokich stanowiskach. Są momenty trzymające w napięciu i humorystyczne. Jest też zaczątek typowej "love story" i zwykłe rodzinne życie. Zamiast strzelanin w pełnym biegu, bohaterowie narzekają na bezczynność na kilkugodzinnych czatach. Zamiast ostrych wymian zdań z agentami FBI, jest wspólne wyjście na kebaba i delikatne, wręcz niewidoczne docinki. Zamiast z groźnymi przestępcami, Dragon użera się z przemytnikami ciuchów. Nie ma tutaj nic z Jamesa Bonda, ani też z cytowanego zresztą w komiksie Bruce'a Willisa.
Siła tego komiksu tkwi przede wszystkim w świetnie nakreślonych postaciach, z dominującym nad wszystkimi Dragonem, obdarzonym cechami, jakie powinien posiadać każdy glina. Cechami w niewielkim stopniu związanymi z aspektami siłowymi, lecz raczej z umiejętnością załatwienia najpoważniejszych spraw w najmniej inwazyjny sposób. Jak sam mówi, "z mordy jest nikim". Może wcielić się w Irańczyka, Żyda, Araba, Rosjanina, Baska, Peruwiańczyka, dzięki czemu w bardzo wiarygodny sposób może uprawiać swoją "partyzantkę na tyłach wroga". Tylko po to, by śmietankę po tym spił ktoś inny. Prawdziwe życie.
Charakter postaci w przypadku "RG" to również w wielkim stopniu sprawa rysunków. Peeters - po raz pierwszy w Polsce w wersji kolorowej - swoją fenomenalnie swobodną kreską świetnie ukazuje emocje. Szata graficzna albumu w ogóle prezentuje się wyśmienicie - począwszy od kompozycji plansz, poprzez kadrowanie, różnorodność ujęć (patrz: str.26!), skończywszy na wspomnianej kolorystyce. Te fajerwerki, których brak w spokojnym scenariuszu, rekompensowane są właśnie poprzez bardzo efektowne rysunki.
Pierwszy tom "RG" to projekt udany. Zgodnie z zamierzeniem, prawdziwe życie policjanta zostało ukazane bardzo sugestywnie, momentami wręcz poetycko (co było zresztą zamiarem Dragona). Każdy fan komiksu detektywistyczno - sensacyjno - obyczajowego będzie zadowolony z zakupu tej pozycji.
"RG 1. Rijad nad Sekwaną". Autorzy: Pierre Dragon i Frederik Peeters. Tłumaczenie: Katarzyna Sajdkowska. Wydawca: Mroja Press 2009
3 komentarze:
Fantastyczny komiks, który raczej znajdzie się w moim top10 2009.
I dobrze, że ktoś się pokusił o recenzję, bo RG ma coś pecha do nich - wyszło jakiś czas temu, jest świetne, a jednak panuje w tym temacie cisza.
Od jakiegoś czasu sam staram się przysiąść do takowej, ale na razie bez efektów. Ale kto wie, kto wie..
Pzdr!
ja byłem załamamy tym komiksem przy zczytywaniu tłumaczenia i nie rozumiałem po co go wydawać? Ale przeczytałem wersję wydrukowaną i wszystko złożyło się w bardzo dobrą całość- moja ocena zmieniła się całkowicie. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, polecam bardzo.
arcz: nie piszą, bo nie wiedzą może że trzeba kupić i opisać, bo to takie świetne:D Dorzuć swoje trzy grosze; zrób dobry PR przed drugą częścią.
qba: no bo jednak rysunki Peetersa robią swoje. Coś mi się wydaje, że ten gość uratowałby każdy tekst (choć nie twierdzę, że ten ratowania wymagał)
Prześlij komentarz