Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 8 września 2009

"Louis na plaży" - Delisle

Autor: Dominik Szcześniak

W wydanych przez Kulturę Gniewu w 2008 roku "Kronikach birmańskich" mieliśmy okazję obserwować Guya Delisle'a, jego żonę Nadege i syna Louisa, podczas ich pobytu w Birmie. Komiks ten, podobnie jak wcześniejszy album autora, "Phenian", był tzw. travelogiem, czyli zbiorem spostrzeżeń na temat odwiedzanego kraju. Dlaczego wspominam o tych albumach? Ponieważ najnowszym komiksem Delisle'a jest "Louis na plaży", który w bardzo sprawny sposób wpisuje się w przestrzeń, wykreowaną przez Delisle'a w "Kronikach".

Po pierwsze, wpisuje się w nią poprzez samą postać Louisa i ukazanie jego relacji z ojcem – w "Kronikach" malec jest postacią drugoplanową, choć w wielu krótkich opowieściach b
ardzo silnie eksponowaną. Niewątpliwie ma swoje miejsce w kadrze, a obserwowanie jego zachowań, skrytych za poważnymi sprawami gdzieś na drugim planie, jest jednym z najbardziej zapadających w pamięć aspektów komiksu. W "Louisie na plaży" jest odwrotnie – to dzieciak rządzi na wszystkich stronach, a ojciec pojawia się w tle.

Co więcej, "Louis na plaży" do klimatu wytworzonego w "Kronikach birmańskich" nawiązuje poprzez krótką formę, zatytułowaną "Bangkok", umieszczoną gdzieś w połowie drugiego ze wspomnianych komiksów – jest to kilkustronicowy short, który poprzez szereg małych kadrów opowiada historię bez słów.

Bez słów i przy pomocy podobnego rozkadrowania opowiedziany jest cały komiks „Louis na plaży”.


Powyższe konotacje dodają nowej produkcji Kanadyjczyka pika
nterii i dla czytelników poprzednich jego komiksów będą ciekawymi nawiązaniami. Nie oznacza to jednak, że bez ich znajomości nie można "Louisa na plaży" przeczytać ze zrozumieniem. Wręcz przeciwnie - jest to zamknięta, prosta historia, dziejąca się podczas jednego dnia, spędzonego przez ojca i syna na plaży. Delisle, jak każdy rodzic jest specjalistą od obserwowania zachowań dziecięcych, czemu z polotem i humorem daje wyraz na 48 stronach albumu. Ukazuje dziecięcą niecierpliwość, chęć zabawy i ciekawość świata. Opisując barwne perypetie małego bohatera, ucieka również w sferę fantazji, budząc do życia jego pluszowego przyjaciela, który w ciężkich dla chłopca momentach, bohatersko ratuje go z opresji.

Tematyka i forma komiksu nadają mu charakteru uniwersalnego - dorosłych przyciągnąć może do niego nostalgia za czasami dzieciństwa oraz świetne obserwacje zachowań dzieciaków, z kolei młodych czytelników komiksu powinna zainteresować forma albumu. Delisle zadbał, by dla każdej grupy wiekowej znalazło się coś ciekawego. Można by powiedzieć: coś, co łączy dzieci i dorosłych. I nie chodzi mi tutaj o "motyw dziecka jako wabika na kobiety dla jego tatusia", choć zarówno w "Kronikach birmańskich" (wabik na śliczne birmanki), jak i "Louisie na plaży" (wabik na półnagie plażowiczki) dzieciak taką funkcję spełniał.


Jednym z zamysłów autora przy tworzeniu "Kronik birmańskich" było, poza ukazaniem specyfiki kraju i własnych spostrzeżeń na jego temat, poruszenie relacji ojciec – dziecko. "Louis na plaży" serwuje nam opozycję, czyli relację, w której dominującą rolę pełni brzdąc. Na bazie jego zachowań możemy z łatwością wyłapać pewne cechy charakteru ojca. Patrząc na fenomenalny zmysł obserwacji Delisle'a oraz na zaczątki tego samego u Louisa, ciekaw jestem jak ta historia potoczy się dalej? Czy za kilka(naście) lat będziemy mieli okazję zapoznać się z komiksem, opisującym ojcowsko - synowski związek dwóch dorosłych mężczyzn? Brzmi jak murowany hit.
"Louis na plaży". Autor: Guy Delisle. Wydawca: Kultura Gniewu 2009.

1 komentarz:

tO mY: pisze...

bardzo sympatyczne, tylko kolory mało plażowe wyszły.