W komiks Bernarda Coseya wprowadza Czytelnika krótka notka Andre Guexa, zmarłego w 1988 roku szwajcarskiego pisarza, który zajmował się w swej twórczości przede wszystkim kantonem Valais, graniczącym z Francją i Włochami. Guex samym słowem punktuje w niej specyfikę tego regionu oraz obyczaje jego mieszkańców, po czym oddaje głos obrazom Coseya, zabierającym Czytelników w wycieczkę po walezyjskiej dolinie leżącej pośród alpejskich szczytów.
Wycieczka jest słowem, które w pewnym sensie idealnie odzwierciedla klimat komiksu "W poszukiwaniu Piotrusia Pana". Cosey wysyła na nią głównego bohatera - Melvina Woodworth'a, popularnego angielskiego pisarza, który poza zwiedzaniem okolic i szukaniem natchnienia do swojej trzeciej książki, stara się odnaleźć ślady, świadczące o obecności w tym samym miejscu jego zmarłego przed dziesięciu laty brata. Niespieszne tempo, pięknie rysowane plenery i swobodne przemyślenia pisarza składają się na trzon komiksu, lecz nie tylko one zapadają w pamięć podczas jego lektury.
Niezwykle istotne dla struktury komiksu jest dla Coseya sugestywne nakreślenie drugiego planu oraz wierne odwzorowanie miejsca, w którym dzieje się akcja. Choć w centrum wydarzeń zdaje się być Woodworth, to równie istotni są ludzie, zamieszkujący górską wioskę Ardolaz oraz ciążący nad nimi lodowiec, który - jak się okazuje - wkrótce ma pochłonąć osadę. Z tym faktem bardzo zgrabnie powiązany jest wątek miłosny Woodwortha i dziewczyny, napotkanej przez niego podczas jednej z przechadzek. Uczucie do niej spowoduje, że w momencie największego zagrożenia ze strony spływającego lodowca, zdecyduje się na pozostanie w skazanej na zagładę wiosce. Wątek melodramatyczny z kolei świetnie współgra z sensacyjnym - Cosey zadbał bowiem i o taką otoczkę wokół komiksu, skupiającą się na motywie fałszerstwa monet. Te wszystkie składowe elementy komiksu spaja element tajemnicy, obecnej w jedynym w wiosce hotelu, związanej z enigmatyczną postacią grającą co noc kompozycję brata Woodwortha oraz prowadzącą do odnalezienia tytułowego Piotrusia Pana.
Cytatami z powieści Jamesa M. Barrie'ego rozpoczyna Cosey każdy z dziewięciu rozdziałów swojego dzieła. Z kolei w samej treści komiksu nawiązanie do Piotrusia Pana wysnuwa sam Woodworth, który kreśląc losy swojej rodziny, utożsamia Pana ze swoim bratem. Analogie z książką Barrie'go pojawiają się również w dość standardowym i można by rzec banalnym (choć akurat w tym przypadku nie jest to absolutnie żaden zarzut) zakończeniu.
Plansza komiksu nie jest dla rysownika schematycznym układem kadrów. Cosey z lubością eksperymentuje z kompozycją, w świetny sposób wykorzystując nawet puste miejsce na stronie. O dbałość o szczegóły w kwestii przedstawienia przedmiotów czy domostw z epoki nie ma co się obawiać - za wzorzec służyły mu tutaj materiały z Archiwum Kantonalnego Valais. Pierwszorzędne wrażenie robią również sceny plenerowe (co zapowiada już cudownie ascetyczna okładka), których w komiksie pełno.
"W poszukiwaniu Piotrusia Pana" to komiks spokojny. Tajemniczy. Opowiadany powoli, ale jednak z gracją, której Cosey'owi wielu mogłoby pozazdrościć. Bowiem ten spokój, ta niespieszna narracja w ogólnym rozrachunku okazują się być podstępem autora. Podstępem, mającym na celu utrwalenie w Czytelniku odebranych treści. Komiks ten jest jak wycieczka, która potrafi z jednej strony zauroczyć pięknymi pejzażami, a z drugiej momentami może wymusić ziewnięcie. Jednak po powrocie z tej wycieczki, wszelkie dotyczące jej wspomnienia spłyną na wycieczkowicza z ogromną siłą, utkwią w jego pamięci i spowodują, że będzie do tych wspomnień wracał wielokrotnie.
Komiks Coseya został wydany w jednej z egmontowskich kolekcji, zatytułowanej "Plansze Europy". Wydawnictwo dysponuje jeszcze jednym cyklem, w którym komiks "W poszukiwaniu Piotrusia Pana" idealnie by się odnalazł - "Mistrzowie komiksu".
"W poszukiwaniu Piotrusia Pana". Autor: Bernard Cosey. Tłumaczenie: Maria Mosiewicz. Wydawnictwo: Egmont Polska 2009. Komiks wydany w cyklu "Plansze Europy".
Wycieczka jest słowem, które w pewnym sensie idealnie odzwierciedla klimat komiksu "W poszukiwaniu Piotrusia Pana". Cosey wysyła na nią głównego bohatera - Melvina Woodworth'a, popularnego angielskiego pisarza, który poza zwiedzaniem okolic i szukaniem natchnienia do swojej trzeciej książki, stara się odnaleźć ślady, świadczące o obecności w tym samym miejscu jego zmarłego przed dziesięciu laty brata. Niespieszne tempo, pięknie rysowane plenery i swobodne przemyślenia pisarza składają się na trzon komiksu, lecz nie tylko one zapadają w pamięć podczas jego lektury.
Niezwykle istotne dla struktury komiksu jest dla Coseya sugestywne nakreślenie drugiego planu oraz wierne odwzorowanie miejsca, w którym dzieje się akcja. Choć w centrum wydarzeń zdaje się być Woodworth, to równie istotni są ludzie, zamieszkujący górską wioskę Ardolaz oraz ciążący nad nimi lodowiec, który - jak się okazuje - wkrótce ma pochłonąć osadę. Z tym faktem bardzo zgrabnie powiązany jest wątek miłosny Woodwortha i dziewczyny, napotkanej przez niego podczas jednej z przechadzek. Uczucie do niej spowoduje, że w momencie największego zagrożenia ze strony spływającego lodowca, zdecyduje się na pozostanie w skazanej na zagładę wiosce. Wątek melodramatyczny z kolei świetnie współgra z sensacyjnym - Cosey zadbał bowiem i o taką otoczkę wokół komiksu, skupiającą się na motywie fałszerstwa monet. Te wszystkie składowe elementy komiksu spaja element tajemnicy, obecnej w jedynym w wiosce hotelu, związanej z enigmatyczną postacią grającą co noc kompozycję brata Woodwortha oraz prowadzącą do odnalezienia tytułowego Piotrusia Pana.
Cytatami z powieści Jamesa M. Barrie'ego rozpoczyna Cosey każdy z dziewięciu rozdziałów swojego dzieła. Z kolei w samej treści komiksu nawiązanie do Piotrusia Pana wysnuwa sam Woodworth, który kreśląc losy swojej rodziny, utożsamia Pana ze swoim bratem. Analogie z książką Barrie'go pojawiają się również w dość standardowym i można by rzec banalnym (choć akurat w tym przypadku nie jest to absolutnie żaden zarzut) zakończeniu.
Plansza komiksu nie jest dla rysownika schematycznym układem kadrów. Cosey z lubością eksperymentuje z kompozycją, w świetny sposób wykorzystując nawet puste miejsce na stronie. O dbałość o szczegóły w kwestii przedstawienia przedmiotów czy domostw z epoki nie ma co się obawiać - za wzorzec służyły mu tutaj materiały z Archiwum Kantonalnego Valais. Pierwszorzędne wrażenie robią również sceny plenerowe (co zapowiada już cudownie ascetyczna okładka), których w komiksie pełno.
"W poszukiwaniu Piotrusia Pana" to komiks spokojny. Tajemniczy. Opowiadany powoli, ale jednak z gracją, której Cosey'owi wielu mogłoby pozazdrościć. Bowiem ten spokój, ta niespieszna narracja w ogólnym rozrachunku okazują się być podstępem autora. Podstępem, mającym na celu utrwalenie w Czytelniku odebranych treści. Komiks ten jest jak wycieczka, która potrafi z jednej strony zauroczyć pięknymi pejzażami, a z drugiej momentami może wymusić ziewnięcie. Jednak po powrocie z tej wycieczki, wszelkie dotyczące jej wspomnienia spłyną na wycieczkowicza z ogromną siłą, utkwią w jego pamięci i spowodują, że będzie do tych wspomnień wracał wielokrotnie.
Komiks Coseya został wydany w jednej z egmontowskich kolekcji, zatytułowanej "Plansze Europy". Wydawnictwo dysponuje jeszcze jednym cyklem, w którym komiks "W poszukiwaniu Piotrusia Pana" idealnie by się odnalazł - "Mistrzowie komiksu".
"W poszukiwaniu Piotrusia Pana". Autor: Bernard Cosey. Tłumaczenie: Maria Mosiewicz. Wydawnictwo: Egmont Polska 2009. Komiks wydany w cyklu "Plansze Europy".
1 komentarz:
Dobra recka, myślę że po jej przeczytaniu zdecydowałbym się na zakup. Ale skoro ja mam już komiks za sobą i podobnie go odebrałem, to mam nadzieje że jacyś niezdecydowani czytelnicy po przeczytaniu recenzji sięgną po komiks Coseya.
Prześlij komentarz