Sławomir Lewandowski niczym samotny jeździec wkroczył w polski komiks. Na swojego rumaka załadował wytwory osobistej wyobraźni ujarzmione w kilkudziesięciostronicowych zeszytach i sprzedawanych za garść złotówek. Nie dbał o znajomości, gdzieś miał układy. Stopki redakcyjne w drukowanych zeszytach serwował ubogie. Zamiast swojej facjaty wolał puścić czystą kartkę.
I o to chodzi! Bo przemówiły za niego komiksy.
Styl Lewandowskiego – i nie mówię tu o stylu rysowniczym czy pisarskim, a o stylu komiksowym – przywodzi na myśl smakowite skojarzenia. Gdyby tworzył naście lat temu, można by go było posądzić o bycie Tadeuszem Baranowskim i Dariuszem Palinowskim w jednej osobie. Lewandowskiego wewnętrzny Baranowski odpowiedzialny byłby wówczas za nasączanie absurdem, a równie wewnętrzny Pała za te wspaniałe, zakazane mordy. Ta kooperacja, choć przeze mnie wydumana, tak naprawdę ma pewne przełożenie: Lewandowski swobodnie oscyluje bowiem na granicy undergroundu i komiksu rozrywkowego. Czytając jego komiks czujesz się jakby kolega opowiadał Ci dowcip na ławce w parku, co chwila pociągając z piersiówki i dodając swej twarzy kolorków.
Tak też dzieje się zresztą w Problemie. "Zadzwonił pewnego razu przyjaciel do przyjaciela" - najprostsze zawiązanie akcji i jedziemy z koksem!
Cały Problem polega na tym, że w mieszkaniu Zdzisia zadomowił się dinozaur, który nie należy do najbardziej zrównoważonych psychicznie. Zdzisio radzi się kolegi, ten pomóc nie za bardzo może, a dinozaur robi swoje. Klnie, chleje i rozpieprza cały dom w drobny mak, wciskając człowiekowi, że dwa plus dwa to siedem, ziemia jest płaska, a Kopernik...
Nie ma co gadać o fabule, nie ma sensu również abym powtarzał wszystkie "ochy" i "achy" jakie skierowałem w stronę twórczości Lewandowskiego w recenzjach innych jego tytułów. Obawiam się, że powoli będę musiał wycofać się z recenzowania komiksów tego Pana, ponieważ to wciąż byłaby ta sama śpiewka. A może to jest tak, że Lewandowski ma po prostu swoją metodę? System, który sprawdza się za każdym razem? Gawędziarsko - zadziorny dowcipas, który podany przez niego ZAWSZE jest zabawny?
Moja odpowiedź na powyższe pytania brzmi: TAK. Koniecznie sprawdźcie jaka jest wasza, jeśli jeszcze tego nie uczyniliście.
Cały Problem polega na tym, że w mieszkaniu Zdzisia zadomowił się dinozaur, który nie należy do najbardziej zrównoważonych psychicznie. Zdzisio radzi się kolegi, ten pomóc nie za bardzo może, a dinozaur robi swoje. Klnie, chleje i rozpieprza cały dom w drobny mak, wciskając człowiekowi, że dwa plus dwa to siedem, ziemia jest płaska, a Kopernik...
Nie ma co gadać o fabule, nie ma sensu również abym powtarzał wszystkie "ochy" i "achy" jakie skierowałem w stronę twórczości Lewandowskiego w recenzjach innych jego tytułów. Obawiam się, że powoli będę musiał wycofać się z recenzowania komiksów tego Pana, ponieważ to wciąż byłaby ta sama śpiewka. A może to jest tak, że Lewandowski ma po prostu swoją metodę? System, który sprawdza się za każdym razem? Gawędziarsko - zadziorny dowcipas, który podany przez niego ZAWSZE jest zabawny?
Moja odpowiedź na powyższe pytania brzmi: TAK. Koniecznie sprawdźcie jaka jest wasza, jeśli jeszcze tego nie uczyniliście.
Problem. Autor: Sławomir Lewandowski. Prawa autorskie: Sławomir Lewandowski, wydanie I
1 komentarz:
przeczytałem w sobotę "Zamach na prezydenta" - świetna parodia!
Prześlij komentarz