Autor: Dominik Szcześniak
Czekanie na kolejny komiks Sfara powinno być udręką. Bezsenność, obgryzanie paznokci, ogólne roztargnienie - oto, co powinno spotykać czytelników w trakcie czekania. Bo komiksy Sfara są inteligentne, zabawne, rozrywkowe i zaangażowane jednocześnie, skomponowane w mistrzowski sposób, innowacyjne i nawiązujące do klasyków, pełne oczek puszczanych w stronę odbiorcy, ale możliwe do odczytania również dla laika. Nic, tylko po zamknięciu jednej jego książki, od razu sięgać po następną. A jeśli nie ma takowej na księgarskich półkach - usychać z tęsknoty we wspomnianej udręce.
Na przekór powyższej zasadzie, zanim oddałem się lekturze Profesora Bella 2, o Sfarze niemalże zapomniałem. Pamiętałem jedynie rzecz najistotniejszą (taką mianowicie, że gość robi piekielnie genialne rzeczy), lecz jakoś nie dudniło mi we łbie, że i tym razem mu się udało. Tym większa radość i ekscytacja, ponieważ drugi tom przygód prototypu Sherlocka Holmesa, zbierający opowieści zatytułowane Frachtowiec Króla Małp oraz Promenada Angielek, to absolutny majstersztyk. Ci, którym to wystarczy i którzy nie mają jeszcze tego komiksu na stanie, mogą przerwać lekturę niniejszego tekstu i lecieć do księgarni celem zakupu ekskluzywnego towaru. A tych, których gołe słowa nie satysfakcjonują, zapraszam do lektury kolejnych akapitów. Chociaż nie, momencik, jeszcze jedna sprawa.
Zawarte w drugim tomie przygód profesora Bella albumy zostały narysowane nie przez Sfara, a przez Tanquerella. Kompozycja plansz pozostała bez zmian, podobna jest również ilość kadrów na stronie, a co najważniejsze - nowy rysownik stara się naśladować styl swego poprzednika. Muszę tu jednak zaznaczyć jeden istotny zgrzyt. Cały pierwszy album narysowany jest w stylistyce wesołej pikselozy. Przyznam, że mimo dość wyraźnych znaków, świadczących o tym, że jest to błąd drukarski, aż do pierwszej planszy drugiego albumu (gdzie owa stylistyka już nie występuje) byłem przekonany, iż jest to efekt zamierzony. No cóż, nie jest. Jeśli zatem jesteście gotowi się nabrać, lećcie do księgarni.
Zawarte w drugim tomie przygód profesora Bella albumy zostały narysowane nie przez Sfara, a przez Tanquerella. Kompozycja plansz pozostała bez zmian, podobna jest również ilość kadrów na stronie, a co najważniejsze - nowy rysownik stara się naśladować styl swego poprzednika. Muszę tu jednak zaznaczyć jeden istotny zgrzyt. Cały pierwszy album narysowany jest w stylistyce wesołej pikselozy. Przyznam, że mimo dość wyraźnych znaków, świadczących o tym, że jest to błąd drukarski, aż do pierwszej planszy drugiego albumu (gdzie owa stylistyka już nie występuje) byłem przekonany, iż jest to efekt zamierzony. No cóż, nie jest. Jeśli zatem jesteście gotowi się nabrać, lećcie do księgarni.
A może to opowieść tak płynęła, że grafika zeszła mi na dalszy plan? PB 2 to dwa albumy, dwie odrębne opowieści, spięte wydarzeniami i postaciami z poprzednich tomów i powiązane nowym czarnym charakterem, którego czarnocharakteryzm - sądząc po mocnym finale Promenady Angielek - będzie się pogłębiał w kolejnych tomach. Sfar nawiązuje do Planety Małp i Tintina, wplątuje w aferę angielską królową oraz King Konga z Dalekiego Wschodu.
Królowa znajduje się w komiksie, ponieważ uwielbia rysować. Siadają jej oczy, a wezwany do niej celem poprawienia stanu zdrowia Bell, zostaje odprawiony z kwitkiem, ponieważ monarchini właśnie weszła w posiadanie okularów, które pozwalają jej widzieć wszystko stokroć lepiej, niż przed oczną tragedią. Bell jednak wietrzy spisek. I rzeczywiście, z takowym ma do czynienia - okulary są bowiem narzędziem do przejęcia władzy w Królestwie. King Kong natomiast to prezent od przyjaciela profesora Bella - z rodzaju tych, które wymykają się spod kontroli, robią rozpierduchę w mieście, a następnie padają ofiarą szalonego kolekcjonera. A przy okazji są przedmiotem w dyskusji na temat stosunków zwierzęco-ludzkich.
Sfar stworzył jedną z najciekawszych komiksowych postaci ostatnich lat. Bazując na Sherlocku Holmesie, dorzucił kilka motywów, które powodują, że oto bohater z dzieciństwa (kimkolwiek on był - Indianą Jonesem czy Jamesem Bondem) staje przed oczami Czytelnika w wersji dostosowanej do jego wieku. Przygoda miesza się tu z erotyką, szpiegowskim akcentom towarzyszą orgie zakonnic, a obok policjanta z krwi i kości, prawą ręką głównego bohatera jest duch. Dodatkowo, Sfar nie bierze jeńców. Martwi pozostają martwymi, a skutki niefrasobliwych zachowań stają się przyczyną wielkiej tragedii.
Jedynym minusem twórczości Sfara jest fakt, że można się od tej literatury totalnie uzależnić. Padłem ofiarą tego uzależnienia i czekam w udręce. Na kolejnego Profesora Bella, na kolejnych Klezmerów, na kolejnego Kota Rabina i na multum innych komiksów, stworzonych przez tego niezwykle płodnego autora. Czekam. Czekam roztargniony, obgryzając paznokcie zgrzytającymi zębami.
Królowa znajduje się w komiksie, ponieważ uwielbia rysować. Siadają jej oczy, a wezwany do niej celem poprawienia stanu zdrowia Bell, zostaje odprawiony z kwitkiem, ponieważ monarchini właśnie weszła w posiadanie okularów, które pozwalają jej widzieć wszystko stokroć lepiej, niż przed oczną tragedią. Bell jednak wietrzy spisek. I rzeczywiście, z takowym ma do czynienia - okulary są bowiem narzędziem do przejęcia władzy w Królestwie. King Kong natomiast to prezent od przyjaciela profesora Bella - z rodzaju tych, które wymykają się spod kontroli, robią rozpierduchę w mieście, a następnie padają ofiarą szalonego kolekcjonera. A przy okazji są przedmiotem w dyskusji na temat stosunków zwierzęco-ludzkich.
Sfar stworzył jedną z najciekawszych komiksowych postaci ostatnich lat. Bazując na Sherlocku Holmesie, dorzucił kilka motywów, które powodują, że oto bohater z dzieciństwa (kimkolwiek on był - Indianą Jonesem czy Jamesem Bondem) staje przed oczami Czytelnika w wersji dostosowanej do jego wieku. Przygoda miesza się tu z erotyką, szpiegowskim akcentom towarzyszą orgie zakonnic, a obok policjanta z krwi i kości, prawą ręką głównego bohatera jest duch. Dodatkowo, Sfar nie bierze jeńców. Martwi pozostają martwymi, a skutki niefrasobliwych zachowań stają się przyczyną wielkiej tragedii.
Jedynym minusem twórczości Sfara jest fakt, że można się od tej literatury totalnie uzależnić. Padłem ofiarą tego uzależnienia i czekam w udręce. Na kolejnego Profesora Bella, na kolejnych Klezmerów, na kolejnego Kota Rabina i na multum innych komiksów, stworzonych przez tego niezwykle płodnego autora. Czekam. Czekam roztargniony, obgryzając paznokcie zgrzytającymi zębami.
Profesor Bell 2: (tom 3) Frachtowiec Króla Małp, (tom 4) Promenada Angielek. Scenariusz: Joann Sfar. Rysunek: Tanquerelle. Kolor: Brigitte Findakly (tom 3), Walter (tom 4). Tłumaczenie: Magdalena Kurzyna. Wydawca: Mroja Press 2012
4 komentarze:
Komiks genialny. Ale nazywanie totalnie spartolonego druku połowy albumu (nie wiem, kto zawinił, DTP czy drukarnia i mało mnie to obchodzi) "stylistyką" (wiem, wiem, w tekście jest zaznaczone, że to błąd drukarski) to eufemizm.
Plus logo na okładce w niskiej rozdziałce i ta paskudna "dwójka" przy nim. C'mon!
Co nie zmienia tego, że warto.
Śledziu, ja nie nazywam, tylko opisuję swoją przygodę. Nabrałem się, że tak ma być (serio; można się ze mnie śmiać), po czym się zorientowałem że to babol. I tyle.
#2 podobała mi się bardziej od #1, a najbardziej podobał mi się zeszyt 4 - ze wzgledu na kolory (w #2 do każdego seszytu kolory nakładal ktoś inny, nie pamiętam, jak było w #1...).
mimo tej pikselozy, a może dzięki niej, to zeszyt 3 wygląda intrygująco.
Maciej: Tak, w #2 kolorowała Brigitte Findakly (3) i Walter (4). Jedynkę w całości Findakly.
Prześlij komentarz