Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

czwartek, 6 września 2012

All-Star Superman - Morrison/ Quitely

Autor: Dominik Szcześniak
Wybiec daleko w przyszłość, a jednocześnie czerpać z dorobku przeszłości. Pisać o czymś, co już było i jest znane i spowszedniało, a jednak robić to w sposób świeży i niebanalny. Przewrócić do góry nogami tradycyjne schematy i zachowania, a zarazem podtrzymać ducha oryginału. Przerobić to, co szwankowało, dodając kilka nowych przemyślanych patentów. Te wytyczne zrealizował Grant Morrison. A obiektem, na którym ekscentryczny Szkot sobie poużywał stał się Superman. 
Nieznośny harcerzyk w czerwono-żółto-niebieskim trykocie dostał drugie życie. I to jakie! Trwa 12 odcinków, jest intensywne i napakowane akcją, ale niesie ze sobą również ciekawe spojrzenie na postać Supermana. Bo poza tym, że Człowiek ze Stali wciąż jest dobry i szlachetny, a stosowanie zasad savour-vivre'u może mu zakłócić jedynie czarny kryptonit, jest on również dobrym materiałem na boga.
Nie będę zdradzał istotnych elementów fabuły pisząc, iż Morrison rozpoczyna swój komiks od trzęsienia Ziemi - Superman umiera. Po malwersacjach Lexa Luthora, które ostatecznie doprowadziły do bliskiego spotkania Człowieka ze Stali ze Słońcem, jego śmierć jest bardziej niż pewna. Heros postanawia więc podjąć odpowiednie kroki - spisać swoją ostatnią wolę, zamienić słowo z ludźmi, na których najbardziej mu zależy oraz - co najważniejsze - wykonać 12 prac, które ocalą ludzkość. Brzmi lekko i zgrabnie. Ale nie w ujęciu Morrisona.
Scenarzysta, który ma tylu zwolenników co przeciwników oraz który - jeśli pracuje nad autorskim projektem - częstokroć znajduje się na granicy geniuszu, uwspółcześniając legendę Supermana napompował go (jak również większość działających obok niego postaci) do granic możliwości. Poskutkowało to tym, że Superman jest dobrym, szlachetnym, mądrym naukowcem, zawsze skorym do pomocy, posiadającym w swojej samotni gadżety zdobyte z wieloletnich wypraw do innych światów i tworzącym własne światy w domowym zaciszu. Jest blisko bycia bogiem - o tym jak blisko opowiada rozdział dotyczący Klątwy Nowych Supermenów (pierwszych astronautów z Kryptonu, zaginionych w kosmosie na kilkadziesiąt lat). Clark Kent, fenomenalnie uchwycony przez twórców, jest na kartach All-Star Superman nie tylko Supermanem w okularach, ale gościem o zupełnie innej budowie ciała, zgarbionym, fajtłapowatym do granic możliwości. Lex Luthor to dyktator, Hitler naszych czasów, zaślepiony pragnieniem zniszczenia odwiecznego wroga, ale również obdarzony genialnym umysłem kreator własnej utopii. Jimmy Olsen, kojarzony głównie z bycia rudym piegowatym niewiele znaczącym fotografem (który zamiast pomóc, cykał swojemu najlepszemu kumplowi fotki kiedy ten był maltretowany przez Doomsdaya) w ujęciu Morrisona jest celebrytą, z którym każda kobieta i każdy mężczyzna chcą iść do łóżka i dla którego nie ma rzeczy niemożliwych.
W równolegle wydawanych za granicą zeszytach All-Star dotyczących Batmana i Robina, Frank Miller zbrutalizował Nietoperza, czyniąc go "cholernym Batmanem". Morrison pojechał po bandzie w drugą stronę - zamiast przysłaniać blask bijący od Człowieka ze Stali, pozwolił mu świecić jeszcze bardziej. Przy okazji sam trzymał się w ryzach i konsekwentnie zrealizował swój scenariusz, unikając błędów, jakie popełnił chociażby w bardzo nierównych Invisibles, gdzie geniusz graniczył z żenadą. All-Star Superman jest komiksem fenomenalnie równym.
Współczesne ujęcie postaci nie mogło obyć się bez najistotniejszych wydarzeń z jego życia. I tu również Morrison wykazał się konsekwencją, nie odpuszczając nawet w trudnych momentach. Istotnymi uczynił: zminiaturyzowane miasto Kandor, gadżety Brainiaca, świat Bizarro, Sun-Eatera, Doomsdaya. zapomniane postaci pokroju Samsona i Atlasa, redakcję Daily Planet i rodzinę ze Smallville. Jednym z ważniejszych tematów uczynił spuściznę Supermana i przyszłe losy nadludzi, w czym pomocne mu były zabiegi związane z podróżą w czasie. Jego wersja jest łatwą do wchłonięcia, a jednocześnie inteligentną rozrywką. Jakościowo podrasowaną znakomitymi ilustracjami Franka Quitely'ego, w którego wykonaniu Lois Lane wygląda tak dobrze, jak jeszcze nigdy.
Morrison i Quitely to para, która zna się jak łyse konie. All-Star Superman to jeden z ich najdojrzalszych projektów. Spójny, konsekwentny, zrealizowany z rozmachem oraz - co najważniejsze dla tych, którym przygody harcerzyka przejadły się dawno temu - świeży i inteligentny. Supermana znowu da się czytać!
All-Star Superman. Scenariusz: Grant Morrison. Rysunki: Frank Quitely. Kolory: Jamie Grant. Tłumaczenie: Michał Zdrojewski. Wydawca: Mucha Comics 2012.
Komiks możesz nabyć tutaj: Sklep.Gildia.pl

Brak komentarzy: