Wprowadzenie:
Projekt
„24h
Comics
Polska-Niemcy”
rozpoczął się
w listopadzie 2011 roku,
kiedy
to komiksiarze z Gdańska i i Berlina wzięli udział w tradycyjnym już dla Pracowni Komiksowej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Josepha Conrada w Gdańsku maratonie komiksowym. Na przełomie marca i kwietnia przypadł termin rewizyty i odwiedzin rysowników z Pomorza w stolicy Niemiec. Reprezentacja Pracowni Komiksowej spotkała się już w piątek z głównymi organizatorami berlińskiej sesji
dwudziestoczterogodzinnego
rysowania
Peterem
„Auge”
Lorenzem
i
Ullą
Loge.
Zwiedzanie
biblioteki
„Die
Renate”
oraz
wieczorny
koncert
na
Krezubergu
pozwoliły
na
trochę
poczuć
atmosferę
metropolii,
słynącej
z
bogactwa
życia
zarówno
artystycznego
jak
i
nocnego.
Nie
było
jednak
możliwości,
żeby
do
cna
przesiąknąć
tą
atmosferą,
gdyż
następnego
dnia
czekał
ich
udział
w
bardzo
wymagającej
zabawie,
także
artystycznej
i
całonocnej,
a
właściwie
całodobowej.
A
oto
jak
z
godziny
na
godzinę
przebiegały
zmagania
bohaterów
tej
relacji:
12:00
Tym
razem
nie
obyło
się
bez
poślizgu.
Jakkolwiek
Niemcy
słyną
z
punktualności,
cecha
ta
jest
rzadkością
w
Berlinie.
Tu
nad
przestrzeganie
zasad
przedkłada
się
spontaniczność
działania
i
współpracę.
Polscy
i
niemieccy
rysownicy
najpierw
musieli
wspólnie
zorganizować
swój
warsztat
pracy
w
obszernej
sali
udostępnianej na cele artystyczne w siedzibie firmy ExRotaprint w berlińskim Wedding.
12:45
Kiedy
już
ustawiono
stoły
i
zaimprowizowano
bufet
z
prowiantem
na
najbliższe
dwadzieścia-cztery
godziny,
można
było
swobodnie
zabrać
się
do
pracy.
„Auge”
wyjaśnił
pokrótce
na
czym
polega
berlińska
szkoła
w
realizacji
24h
Comics
Day.
Wspomniał
o
tym,
że
hasło
które
zostanie
za
chwilę
wylosowane
nie
ma
być
koniecznie
głównym
tematem
komiksowej
opowieści,
a
ma
służyć
jedynie
za
inspirację
do
improwizacji,
i
niczym
w
muzyce
jazzowej,
swobodnego
dobudowywania
kolejnych
wątków.
Po
czym
otworzył
gazetę
i
przyłożył
palec
do
przypadkowo
otwartego
artykułu.
Jego
dłoń
wskazała
na
rzeczownik
„Die
Wirtschaft”, czyli po polsku rolnictwo.
15:30
Do
tej
pory
było
trochę
nerwowo.
W
międzyczasie
zjawiło
się
kilku
spóźnialskich,
ktoś
zrobił
jeszcze
zapasy
źródeł
niezbędnej
w
tych
okolicznościach
glukozy
w
postaci
czekolad
i,
a
jakże,
żelek
Haribo.
Na
sali
zdało
się
słyszeć
co
chwilę,
drapanie
po
głowie,
a
większość
twarzy
wyglądała
na
zatroskane.
Pierwsze
godziny
maratonu
nie
są
wbrew
pozorom
najłatwiejsze.
Wciąż
świeży
umysł,
wypoczęte
ciało
i
światło
słoneczne
nie
są niestety gwarancją
genialnych pomysłów. Jednak po blisko dwóch godzinach można było obserwować pierwsze efekty pracy. Historie już zakiełkowały w głowach, jeśli nie całe to na pewno ich początki, a rysownicy wpadli w rytm i rozpoczęli swą wytężoną pracę, która od chwili postawienia na kartce pierwszej kreski nie była już ani na chwilę lżejsza.
16:38
Minęły
kolejne
dwie
godziny
komiksowego
maratonu.
W
berlińskim
ExRotaprint
w
końcu
ustabilizowała
się
łączność
z
internetem.
Na
stronie
Facebooka
Wojewódzkiej
i
Miejskiej
Biblioteki
Publicznej
im.
Josepha
Conrada
w
Gdańsku
można
było
od
tej
chwili
w
miarę
regularnie
śledzić
przebieg
wydarzeń.
Wśród
zamieszczonych
tam
materiałów
znalazły
się
przede
wszystkim
ilustracje
i
impresje
na
temat
narzędzi,
sposobów
i
atmosfery
pracy
podczas
komiksowego
maratonu.
Część
z
tych
wpisów
składa
się
właśnie
na
tę
dłuższą
relację.
17:12
Tworzenie
dwudziestoczterostronicowej
historii
komiksowej
w
ciągu
jednej
doby
to
nie
lada
wyzwanie.
Pomysły
i
techniki
służące
sprostaniu
tego
zadania
są
bardzo
różne.
Dla
niektórych
podstawą
jest
solidnie
napisany
scenariusz.
Strona
po
stronie,
kadr
po
kadrze
rozwija
się
historia
i
najpierw
materializuje
w
notatniku.
Zdarza
się
jednak,
że
w
duchu
jazzowej
improwizacji,
artyści
tworzą
od
razu
gotowe
strony
komiksu.
Ich
akcja
i
warstwa
wizualna
rozwija
się
i
zmienia,
zgodnie
z
nastrojem,
poziomem
zmęczenia
i
sinusoidą
natchnienia.
Według
tej
metody
rysował
Peter,
który
co
jakiś
czas
pytany
o
postępy
w
pracy,
odpowiadał,
że
ma
pół
godziny
lub
na
przykład
sześć
minut
spóźnienia
w
stosunku
do
średniej
prędkości,
czyli
jedna
strona
na
godzinę.
18:50
Na Facebooku pojawiło się zdjęcie zrobione tuż przed zmianą na liczbę 18 na papierowym liczniku, gdzie wieszano kartki z cyframi oznaczającymi wciąż długą - a może wcale nie aż tak bardzo - podróż do końca sesji rysowania...
20:36
Za
oknem
już
zapadł
już
zmrok.
Wracając
z
pizzerii,
która
była
tuż
za
rogiem,
autorowi
tej
relacji
wpadł
w
oko
malowniczy
obrazek.
Przez
okno
kantyny,
gdzie
było
zgaszone
światło,
można
było
dostrzec
na
drugim
planie
oświetlone
pomieszczenie
i
znajdujących
się
w
nim
komiksiarzy.
Było
to
jedyne
źródło
światła
na
postindustrialnym
ogrodzonym
terenie,
gdzie
odbyła
się
sesja
rysowania.
Kapitalny
motyw
na
zdjęcie!
23:00
Pozostało jeszcze około 14 godzin 24h Comics Day. Jeszcze w tym momencie
do
rysujących
dołączyły
siostry
Ulla
i
Lilly
Loge,
które
z
powodu
innych
obowiązków
nie
mogły
przyjść
w
południe.
Jako,
że
nie
starczyłoby
im
czasu
na
narysowanie
pełnowymiarowej
historii,
postanowiły
wspomóc
rysującą
koleżankę
Alise
Michon
i
zawiązać
rysownicze
trio.
Motto
jazzowe
zaiste
pasuje
do
berlińczyków,
gdyż
wymieniając
się
co
chwila
stronami
trzech
niezależnych
od
siebie
historii
komiksowych,
dziewczyny
co
chwilę
dorysowywały
poszczególne
rysunki
lub
całe
strony
składające
się
na
komiksową
jam
session.
00:45
Ta
godzina
to
dokładnie
półmetek
maratonu.
To
także
wkroczenie
na
dobre
w
mroki
nocy.
Dotarcie
do
jej
kresu
to
przede
wszystkim
wytężona
praca.
Długie
godziny
siedzenia
nad
kartką
papieru,
kiedy
skupić
się
pozwala
jedynie
audycja
radiowa.
Percepcja
czasu
się
zmienia,
proces
twórczy
staje
się
mozolny,
a
każda
piosenka
w
radiu
zdaje
się
dwa
razy
dłuższa
niż
w
rzeczywistości.
W
momentach
największego
zmęczenia
największą
pokusą
stawał
się
widok
za
oknem.
Wsiąść
na
jeden
z
rowerów
stojących
pod
drugiej
stronie
podwórka
i
wyruszyć
nim
na
ulice
Berlina,
to
było
marzenie
większości
osób,
pracujących
nad
kolejnymi
stronami
komiksów.
06:40
W Berlinie wstało słońce. W słuchanej przez internet radiowej Trójce można było usłyszeć „Alleluja” z oratorium "Mesjasz" Georga Friedricha Haendla. Niestety uczestnicy 24h Comics Day nie podzielali już o tej godzinie chóralnego entuzjazmu tego utworu. Wywarł on wręcz irytację i w tym momencie skończył się akompaniament Trzeciego Programu Polskiego Radia.
9:30
Pozostały
niecałe
cztery
godziny
do
końca
maratonu
komiksowego.
Grono
rysujących
już
się
zmniejszyło,
ale
nikt
się
nie
poddał.
Wcześniej
wspomniane
trio
rysowniczek
zostawiło
trzy
komiksy.
Swoją
pracę
ukończył
także
rysujący
niebieskim
ołówkiem
Malte
Stein.
Reszta
walczyła
dalej.
Niektórzy
oddawali
się
błyskawicznym
drzemkom.
11:30
1,5 godziny
do
końca.
Niektórzy
na
finiszu
musieli
zdecydowanie
zintensyfikować
pracę.
Jakub
Babczyński
pracował
tak
szybko,
że
tempem
zbliżył
się
do
prędkości
osiągalnej,
jak
dotąd
jedynie
dla
bohatera
znanego,
jako
Flash.
12:45
Finisz!
Dokonały
się
ostanie
poprawki
rysunku,
wygumkowano
szkice
ołówkiem...
a
wszystkie
prace
trafiły
bezpiecznie
do
teczki.
W
tej
sesji
24h
Comics
Day
Polska-Niemcy
wzięli
udział
goście
z
Polski:
Tomasz
Grządziela,
Igor
Wolski,
Magdalena
Ptak,
Jakub
Baczyński
i
Piotr
Szulc
oraz
Bogdan
Ruksztełło-Kowalewski.
W
drużynie
gospodarzy
berlińską
scenę
komiksową
reprezentowali:
Peter
„Auge”
Lorenz,
Malte
Stein
oraz
żeńskie
trio
Alise
Michon,
Lilli
Loge,
Ulla
Loge.
Spoczywające
w
teczce
komiksy,
czekają
teraz
na
skanowanie,
tłumaczenie
i
skład.
Gotowe
wydanie
berlińskiej
sesji
całodobowego
rysowania
komiksów
będzie
można
zobaczyć
w
trakcie
Bałtyckiego
Festiwalu
Komiksu
w
ostatni
weekend
czerwca.
Komiksy
z
pierwszej
gdańskiej
edycji
projektu
można
pobrać
na
stronie
internetowej
Wojewódzkiej
i
Miejskiej
Biblioteki
Publicznej
im.
Josepha
Conrada
w
Gdańsku
pod
tym
linkiem.
Projekt jest realizowany przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną im. Josepha Conrada w Gdańsku ze środków przyznanych przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej
Organizatorzy dziękują partnerom projektu, czyli: Stowarzyszeniu Die Renate e.V., Stowarzyszeniu Akademia Komiksu GDAK oraz ExRotaprint GmbH.
2 komentarze:
szacunek...ja bym po trzech godzinach chowała się pod stołem z nadzieją, że jakoś to zleci !
"Polscy i niemieccy rysownicy najpierw musieli wspólnie zorganizować swój warsztat pracy w obszernej sali udostępnianej na cele artystyczne w siedzibie firmy ExRotaprint w berlińskim Wedding. "
Zorganizować warsztat pracy? no chyba ich pojebało. :[
Prześlij komentarz