Autor: Dominik Szcześniak
"Scientia Occulta" po publikacji dwóch rozdziałów w internecie pozostawiła mnie kompletnie obojętnym. Świetne rysunki, marny scenariusz - kolejne udane portfolio zdolnego rysownika. Wraz z wersją papierową nastąpiła rewizja tej opinii - po 112 planszach i trzech dodanych rozdziałach komiks zyskał nieco na jakości i w kategorii tzw. "komiksu środka", czysto rozrywkowego, radzi sobie całkiem nieźle.
Magia. Wokół niej Robert Sienicki skonstruował historię. Jej punktem zapalnym jest księga Agrippy, zbierająca całą wiedzę tajemną. Bardzo niebezpieczna, ale na szczęście rozdzielona między członków tajnego stowarzyszenia. Niestety, jeden z nich - diablo wyglądający jegomość imieniem Gregor - pragnie księgę skompletować do - zacytuję - "swoich własnych celów". Na przeszkodzie mają stanąć mu - dość przypadkiem wmanewrowani w akcję - Clayton Howard, uliczny magik i Kate Cooper, pani detektyw. Wspomaga ich - standardowy w takich fabułach - starszy pan, służący radą i doświadczeniem.
Postaci w tym komiksie to kalki, z których najbardziej toporną jest ów nieszczęsny uliczny magik, który - jeśli miał być głównym bohaterem opowieści - to tej roli absolutnie nie udźwignął. Jego funkcja polega przede wszystkim na serwowaniu dowcipów, z których niektóre są niezłe, ale większość - a przede wszystkim te, w których zwraca się do czytelnika - żenująca. Postać pani detektyw ratuje sposób, w jaki jest rysowana; reszty aktorów tego przedstawienia nie ratuje już nic. Paradoksalnie jednak, ta ich solidarna nijakość, bylejakość i powodowane przez ich widok wrażenie "już gdzieś to widziałem" sprawia, że na poziomie komiksu składającego się z klisz, wielbiciel tego rodzaju klimatów może się świetnie bawić.
Zwraca również uwagę dobre "czucie" przez Sienickiego formy komiksu jednoplanszowego. Na spotkaniu z autorami, które odbyło się podczas tegorocznego Festiwalu Komiksowa Warszawa, twórcy opowiedzieli co nieco na temat specyfiki prac nad komiksem. Jako że kolejne odcinki publikowane były w odstępach tygodniowych, bywało, że scenarzysta podsyłał rysownikowi skrypt do kilku jedynie odcinków. Okólski pracował więc na materiale, który każdorazowo był dla niego zaskoczeniem i którego zakończenia nie znał, Sienicki z kolei kondensował treść, którą miał przekazać właśnie w formie jednej planszy. Wbrew pozorom jest to sztuka bardzo trudna - pociągnąć akcję dalej, zmieścić się ze wszystkim, co chce się przekazać a jeszcze do tego zakończyć udanym cliffhangerem... Sienicki z większości tego typu opresji wyszedł na tarczy, choć wyraźnie lepiej mu to wyszło w odcinkach, stworzonych już na potrzeby albumu, w których ta specyfika jednej planszy nie musiała być rygorystycznie przestrzegana.
Graficznie bez zastrzeżeń, a nawet z kilkoma zachwytami. Łukasz Okólski, mimo paru puszczonych kadrów w końcowych partiach komiksu, poradził sobie znakomicie. Szczegółowa kreska, żywy drugi plan oraz - przede wszystkim - eksperymenty w kadrowaniu... tak rysowanego komiksu dawno żaden Polak nie wyprodukował. Co równie istotne - i co potwierdził sam autor swoim zachowaniem podczas spotkania promocyjnego - pełno w nim pozytywnej energii i zero gwiazdorstwa, co na pewno wpłynie na rozwój jego kariery komiksowej.
"Scientia Occulta" to taki okultystyczny sitcom, przyrządzony ze znanych powszechnie składników. I jak to w przypadku sitcomu bywa, nie każdemu w całości taka rozrywka podejdzie. Tym, którzy lubują się w podobnych klimatach, jak również wielbicielom "komiksu środka" polecam. A autorom, młodym wiekiem i rozwojowym, kibicuję w produkcji kolejnych albumów. Na początek poproszę jednak o coś innego, niż "Scientia Occulta 2"...
"Scientia Occulta". Scenariusz: Robert Sienicki. Rysunki: Łukasz Okólski. Wtdawca: Mroja Press 2011
A tak kibicowaliśmy "Scientii":
Geneza komiksu, jego forma, inspiracje.
Łukasz Okólski o pracach nad "Scientią"
Sprawdź kto zagra w ekranizacji "Scientii"!
Łukasz Okólski o finiszu prac nad albumem
A tak kibicowaliśmy "Scientii":
Geneza komiksu, jego forma, inspiracje.
Łukasz Okólski o pracach nad "Scientią"
Sprawdź kto zagra w ekranizacji "Scientii"!
Łukasz Okólski o finiszu prac nad albumem
8 komentarzy:
Przychylam komcia redaktorowi Szcześniakowi.
Zawsze mnie zastanawia określenie "komiks środka"...może dlatego że nie ogarniam terminologii...
Ale skoro jest "komiks środka" cokolwiek by to znaczyło to czy są też Lewe i Prawe komiksy? :P
tubyłem. czytłem. IM :D
IcekMały: "komiks środka" = "komiks mainstreamowy".
No i przecież jest jeszcze underground pod tym środkiem i overground nad tym środkiem. Co nie?
Mainstreamowy? A dlaczego nie główno nurtowy?
jeśli "komiks środka" znaczy to samo, co "proza środka", to "Scientia Occulta" Sienickiego i Okólskiego należy rozpatrywać wespół z Tokarczuk, Whartona, Carrolla czy Coelho - ała... wolę się nie zgodzić.
Anonimie: może być i główno nurtowy, jeśli Cię to zadowoli. Pisany łącznie lub rozdzielnie. Ale koniecznie wzięty w cudzysłów.
Kopiec Kreta: "komiks środka" nie znaczy w takim razie tego samego co "proza środka", tak więc spokojnie możesz się zgodzić:D
"Komiks środka" to sformułowanie, które prawdopodobnie każdemu mówi to samo, a jednocześnie w każdym wywołuje potrzebę zanegowania jego sensu. Nie wiem po co.
Prześlij komentarz