Jeff Lemire jest wielokrotnie nagradzanym (ostatnio podczas Festiwalu Komiksowa Warszawa) autorem komiksów, z których polskiemu czytelnikowi znane są dwa: „Opowieści z hrabstwa Essex” i „Jeździec bez konia” (opublikowany w „Ziniolu” nr 6; wrzesień 2009). W wywiadzie, który możecie przeczytać poniżej (pierwotne miejsce publikacji: „Ziniol” nr 6) Jeff opowiada o swoich inspiracjach i pracy nad „Essex”, jak również o tym, że chętnie odwiedzi Polskę. Jak wiadomo, Lemire miał być gościem Festiwalu Komiksowa Warszawa, jednak niestety musiał odwołać swoją wizytę.
Paweł Timofiejuk: Stałeś się znany w 2005 roku, gdy otrzymałeś Xeric Award. Co robiłeś wcześniej jako artysta? Wydawałeś swoje prace sam, wysyłałeś komiksy do fanzinów, czy też portfolio do różnych wydawców?
Jeff Lemire: Przed 2005 rokiem chodziłem do czteroletniej szkoły filmowej w Toronto. W tym czasie odkryłem, że moja miłość do komiksów jest znacznie bardziej silniejsza niż zainteresowanie filmem. Zacząłem rysować wtedy komiksy przez cały czas. Spędziłem 3 czy 4 lata rysując codziennie i ćwicząc swój styl. Gdzieś w 2003 roku rozpocząłem wydawanie mini-komiksów, które rozprowadzałem lokalnie. Potem była praca nad "Lost Dogs." Do czasu powstania "Opowieści z hrabstwa Essex" nie niepokoiłem żadnego wydawcy swoimi pracami.
Swój pierwszy album opublikowałeś samodzielnie dzięki grantowi fundacji Xeric. Z perspektywy czasu, zmieniłbyś cokolwiek w tym komiksie, czy pozostawił "Lost dogs" albumem takim, jakim jest?
"Lost dogs" to komiks bardzo surowy i brudnopisowy. Uczyłem się na nim kontrolować swój styl i starałem się uzyskać swobodę i wyrazistość graficzną. Obecnie wydaje mi się, że jest on zbyt niedbały i za surowy, ale uważam, że był to niezbędny krok w nauce sztuki komiksu. Ale wciąż lubię tę historię i cały komiks. Nie wierzę w sens wracania do starych prac i podejmowania próby ich poprawiania. Myślę, że to bardzo ważne, aby rzeczy pozostawały takimi jakimi były, aby móc zobaczyć w jakim punkcie życia artystycznego było się kiedyś.
Kiedy poszedłeś z "Opowieściami z hrabstwa Essex" do Top Shelfu, to komiks już był gotowy od A do Z, czy może był to wciąż powstający projekt? Od początku zakładałeś, że będzie to trylogia, czy pomysł pojawił się w trakcie wydawania?
Przygotowałem pierwszą część – "Opowieści z farmy", samodzielnie, jeszcze zanim znalazł się jakikolwiek wydawca. Potem wysłałem je do Top Shelfu. Kiedy zgodzili się ją opublikować, to zacząłem myśleć jak rozwinąć historię w coś większego, w przeplatające się opowieści. Zaproponowałem im więc rozwinięcie historii na dwa kolejne tomy i Top Shelf zaakceptował mój pomysł.
Co dominuje w "Opowieściach z hrabstwa Essex" – rzeczywistość, czy fikcja? Ile jest w nich autobiografizmu?
Tak naprawdę, to w komiksie jest niewiele elementów dokładnie autobiograficznych. W większości jest to fikcja. Miejsce i lokalizacja jest prawdziwa, ale postaci i opowieści są fikcyjne. Część powstała pod wpływem różnych wydarzeń z mego życia i odwzorowuję napotkanych ludzi, ale nic nie jest dokładnym odwzorowaniem.
Podobno w "Opowieściach z hrabstwa Essex" użyłeś komiksów, które robiłeś w dzieciństwie...
Dokładnie. Nie są one redagowane, przemontowywane w żaden sposób. Komiksy zostały włączone do "Opowieści z hrabstwa Essex" jako komiksy rysowane przez Lestera. Są to dokładnie te same komiksy o superbohaterach, które rysowałem w dzieciństwie. Moja matka zachowała je i w związku z tym wykorzystałem je w swojej pracy. Według mnie nie ma możliwości podrobienia tych wczesnodziecinnych wyobrażeń.
Co czułeś po skończeniu "Opowieści z hrabstwa Essex"? Zamierzasz jeszcze wrócić do tych historii, czy może nie chcesz zajmować się już tymi opowieściami?
Tworzenie "Opowieści z hrabstwa Essex" było długą twórczą i osobistą podrożą. Był to również bardzo satysfakcjonujący proces. Czuję, że historia jest zakończona i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Wciąż czuję, że jakaś cząstka bohaterów komiksu została wewnątrz mnie i pozostaną już tam na zawsze. Nie myślę o powrocie do tych opowieści, gdyż chciałbym pójść do przodu, gdzie czekają nowe historie i nowe wyzwania.
Co dała ci praca nad trylogią? Czy wpłynęła ona jakoś na twoje prywatne życie i jego postrzeganie?
Dokładnie. Dało mi to lepsze spojrzenie na moją własną rodzinę, moje dzieciństwo i na miejsce skąd pochodzę.
Jak rozpoczęła się Twoja współpraca z DC i czy spodziewasz się, że będzie to długoterminowa współpraca? Czy praca dla dużego wydawcy różni się bardzo od tej dla Top Shelfu?
Poznałem redaktora DC Boba Shrecka przez Bretta Warnocka, wydawcę z Top Shelfu, I przedstawiłem mu parę pomysłów. Wydawnictwo zaakceptowało "The Nobody". To była świetna rzecz pracować dla nich i dlatego zamierzam ciągnąć tę współpracę jak długo będę robił dla nich moją regularną serię "Sweet Tooth" oraz realizował inne projekty. Mam również czas na kontynuowanie współpracy z Top Shelfem nad kolejnymi projektami i zamierzam współpracować z nimi zawsze, ponieważ są dla mnie jak rodzina.
Jak donoszą amerykańskie serwisy, obecnie pracujesz nad nową powieścią graficzną. Możesz zdradzić nam jej szczegóły?
Nowy komiks jest ciągle w fazie projektowania, ale będzie to historia tajemnic science-fiction, z rozprawą z przodkami i grzechami, skruchą i błędami, które towarzyszą nam z pokolenia na pokolenie.
Zainteresowanie tworzeniem komiksów wykształciłeś w sobie sam? Czy może ktoś z twojej rodziny lub znajomych wprowadził cię w tę sferę?
Sam wszedłem w tę pasję. Pokochałem komiksy od pierwszego wejrzenia i ta pasja rosła z dnia na dzień. To stało się bardzo osobistą i indywidualną pasją.
Jakie komiksy czytałeś w dzieciństwie? Jakie miały największy wpływ na ciebie, jacy artyści są dla ciebie wzorem?
W dzieciństwie głównie czytałem komiksy superbohaterskie z DC – m.in. "The Teen Titans" i "The Legion of Superheroes". Potem wywarły na mnie wpływ takie książki jak "Sandman" i "Hellblazer". A jak już stałem się dorosły to znalazłem się pod wrażeniem takich twórców jak Jose Munoz, Moebius, Daniel Clowes i Chris Ware. No i oczywiście wielkich kanadyjskich rysowników :Setha i Chestera Browna.
Jacy artyści inspirują cię i których uważasz za swoich mistrzów?
Największy wpływ na mnie jako artyści i gawędziarze wywarli David Lynch i Alan Moore. Lynch nauczył mnie tego, że w każdej opowieści istotny jest nastrój, atmosfera i to, czego nie widać… jak sprawić by twoja praca była tajemnicza. Alan Moore nauczył mnie, że jest wiele sposobów skonstruowania historii i jak można manipulować medium, aby doskonale przekazać swoje idee.
Czy wiesz coś o Polsce? Znasz jakiś polskich artystów albo Polsce komiksy?
Niestety, niewiele wiem o polskich artystach, ale mój były szef i dobry przyjaciel pochodzi z Polski, więc opowiadał mi wiele o życiu i historii Polski.
Więc może kiedyś odwiedzisz nasz kraj?
Z wielką chęcią. Z tego co wiem, to piękny kraj i intrygujący. Mam nadzieję, że kiedyś przyjadę do Polski.
Zapraszamy
Ilustracje:
1. Jeff Lemire,
2. Okładka "Lost Dogs".
3. Okładka polskiego wydania "Opowieści z hrabstwa Essex",
4. Kadr z polskiego wydania "Opowieści z hrabstwa Essex",
5. Creature From The Black Lagoon,
6. John Constantine w wykonaniu Jeffa Lemire'a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz