Już w październiku wydawnictwo kultura gniewu obchodziło będzie dziesięciolecie swojego istnienia. Z tej okazji zapraszamy na wywiad z Jarosławem Składankiem, założycielem wydawnictwa. Dlaczego kultura? I dlaczego gniewu? Na te pytania nie znajdziecie odpowiedzi w poniższej rozmowie. Znajdziecie natomiast mnóstwo ciekawych informacji dotyczących historii wydawnictwa wczoraj i dziś.
Dominik Szcześniak: Pierwszy komiks, spod skrzydeł Kultury Gniewu - pamiętasz pierwszy skład, pierwsze wydawnicze wyzwania?
Jarosław Składanek: Pierwszym komiksem wydanym przez kulturę gniewu był „Zakazany Owoc” Darka „Pały” Palinowskiego i było to rzeczywiście dla mnie w tamtym czasie spore wyzwanie, ponieważ musiałem odnaleźć i przygotować do druku komiksy, które były publikowane w punkowych fanzinach od 1989 r. Darek nigdy nie archiwizował swoich prac i był to jedyny sposób na ocalenie tych komiksów od zapomnienia. Prace nad „Zakazanym Owocem” trwały od 1997 roku, a światło dzienne ujrzał on w październiku 2000 r. podczas MFK. Pierwotnie nie planowałem wydawania innych komiksów, jednak wydanie albumu Darkowi sprawiło mi taką radość i satysfakcję, że było to dla mnie impulsem do kontynuacji przygody z wydawaniem komiksów. Przez pierwsze cztery lata prowadziłem kulturę gniewu samodzielnie, współpracując w tamtym okresie z całą plejadą wspaniałych autorów, realizując albumy autorskie i robiąc kilka antologii (m.in. „I Co Dalej Kapitanie”, „Wesoły Finał” i inne), a także współpracując w innymi wydawcami, m.in. z Witkiem Tkaczykiem z AQQ oraz Tomkiem Tomaszewskim z „Graficonu”. Po czterech latach pracy nagromadziło się tyle, że postanowiłem znaleźć sobie sensownych wspólników. Zaproponowałem współpracę w wydawnictwie Pawłowi Tarasiewiczowi, z którym znam się jeszcze ze szkoły. A kilka miesięcy później dołączył do nas Szymon Holcman, którego znałem z konwentów komiksów, a który właśnie przeprowadził się do Warszawy. Od 2005 wydajemy albumy we trzech i razem tworzymy wydawnictwo.
Twoje nazwisko nieustannie od wielu lat jest synonimem skrupulatnego i wypieszczonego przygotowania materiału do druku. Uważasz, że forma edytorska ma pierwszorzędne znaczenie?
Miło mi to słyszeć. Rzeczywiście robię czasem podczas przygotowania komiksów rzeczy, których nie robią inni wydawcy, łudząc się, że czytelnicy to dostrzegą i docenią. Miałem to szczęście, że od 2001 r. pracowałem w firmie Pozytyw, gdzie współuczestniczyłem w przygotowywaniu do druku komiksów TM Semic, Fun Media, Egmontu i innych wydawnictw i gdzie nabrałem dobrych nawyków poligraficznych, co jest zasługą szefa tej firmy, Zbyszka Skręty. To od niego mogłem nauczyć się, jak należy przygotowywać komiksy do druku. Wiele nauczyłem się też od Darka Gliwińskiego, który był w tym czasie kolorystą w Pozytywie. To, co umiem, w dużej mierze zawdzięczam im. Nie ukrywam też, że poligrafia, a szczególnie przygotowywanie komiksów, jest czymś, co bardzo lubię robić i sprawia mi to dużą satysfakcję. Uważam, że dobry komiks to połączenie wielu czynników: scenariusza, rysunku, kolorów, ale również przygotowania do druku i edycji. Czytelnik obcuje właściwie wyłącznie z kopią pracy rysownika (rzadko kto ma okazję zobaczyć plansze w oryginale), a rola wydawcy, to pokazanie czytelnikowi tej kopii jak najlepiej.
Który z komiksów przygotowywanych przez Ciebie do druku był największym wyzwaniem?
Z biegiem czasu przestałem się bać jakichkolwiek komiksów - pomimo, że każdy jest inny, nauczyłem się jak najlepiej i najefektywniej każdy z osobna przygotowywać do druku. Najtrudniejszy komiks, którego się jednak trochę obawiam, jest ciągle przede mną. To „Jimmy Corrigan”. Autor tego albumu, Chris Ware, to projektowy esteta i pedant na dużą skalę, a zmierzenie się z jego albumem będzie dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Obawiam się, że dobre przygotowanie tego komiksu zajmie mi setki godzin (dosłownie) spędzonych przy komputerze. Moją największą obawą jest więc znalezienie czasu na tak poważne zadanie.
Początkowo Kultura Gniewu publikowała jedynie komiks polski, a w dodatku undergroundowy. Po 10 latach sięgacie po klasykę undergroundu światowego (Crumb). Jesteś fanem tego gatunku?
Lubię wszystko, co jest nieszablonowe i niestandardowe. Z jednej strony lubię komiksy kontrowersyjne i bluźniercze (właśnie takie jakie rysuje Robert Crumb). Ale doceniam też i lubię czytać komiksy obyczajowe i ogólnie szeroko pojęte graphic novel. Na początku wydawałem komiksy undergroundowe, bo sam byłem ich miłośnikiem. Z biegiem czasu w ofercie KG pokazały się również inne komiksy, bo sam takie zacząłem czytać (zresztą już trzeci i czwarty album, który wydałem w 2002 roku to był Benek Szneider i Jakub Rebelka) i moi wspólnicy wnieśli do wydawnictwa nowe wartości i nowe gusta. Nie ukrywam, że taki rozwój bardzo mi odpowiada.
Kłócicie się o to, co wydać, a czego nie? Czy może raczej jesteście jednomyślni w swoich decyzjach?
Kłótnie, to może niewłaściwe słowo, ale dyskusje bywają często bardzo burzliwe. Mamy regularne zebrania wydawnicze (w jednej z naszych ulubionych knajpek), spotykamy się, rozkładamy albumy lub plansze i debatujemy. Tematem dyskusji bywa nie tylko kwestia, czy wydajemy (to zaledwie początek), później jest omawiamy format, papier, oprawa, wykończenie. Wszystko jest do ustalenia i tam, gdzie są trzy osoby, mogą być trzy różne zdania. Zawsze jednak się jakoś dogadujemy.
Pała i Prosiak - ten ostatni w końcówce lat swojej prosperity - robili dla kg komiksy. Ciężko było namówić ikony kontrkultury do wyjścia poza zinową formułę?
Zarówno Prosiak, jak i Pała zaczęli tworzyć swoje komiksy pod koniec lat osiemdziesiątych. Możliwość prezentacji komiksów była w tamtym czasie ograniczona w zasadzie tylko wyłącznie do odbitek kserograficznych - taki był wówczas czas i ci autorzy działali, robiąc od serca to, co w tamtym czasie mogli. Nie znam żadnego autora, który byłby przywiązany do tego, żeby jego prace były koniecznie powielane na ksero - byłby to absurd.
Dziś autorzy mają o wiele większe możliwości, ponieważ są wydawnictwa, które mogą się zająć produkcją, dystrybucją i reklamą komiksów. Cieszę się, że autorzy z takich możliwości korzystają, bo dzięki temu mogą skupić się na rysowaniu. Zarówno Darek ,,Pała" Palinowski, jak i Krzysztof ,,Prosiak" Owedyk są jednymi z moich ulubionych autorów, znamy się od wielu lat i nie musiałem ich na nic namawiać, współpraca była dla obu stron niejako naturalna. A poza tym kultura gniewu w jakiś magiczny sposób jest ciągle częścią kontrkultury.
No właśnie. O undergroundzie już rozmawialiśmy, ale moim zdaniem bardzo istotnym wyznacznikiem oferty komiksowej kultury gniewu jest sięganie po dzieła niebanalne i komiksowo innowacyjne - mówię tu zarówno o takich komiksach, jak ,,Black Hole" czy ,,Przybysz", jak i o nadchodzącym ,,Jimmym Corriganie", który jest komiksem bardzo trudnym... taką macie linię programową? Uważasz, że więcej jest w Polsce tego rodzaju odbiorców komiksu niż np. komiksów superbohaterskich?
Sądząc po dość sporej ofercie wydawców, można wnioskować, że odbiorców takich komiksów jest wielu. Pamiętajmy jednak, że komiksy w Polsce mają ciągle niewielkie nakłady i sądzę, że czytelników, jak to powiedziałeś ,,komiksów trudnych" nie ma wcale aż tak wielu. My ciągle staramy się wyjść z naszą ofertą również poza środowisko komiksowe, ale nie jest to takie proste...
Wracając do Pały i Prosiaka - z tego co wiem, uczczą oni dziesięciolecie kultury gniewu nowymi komiksami. Co to będzie i w jakiej formie zostanie wydane?
Rzeczywiście, planujemy na październik pewne niespodzianki związane z dziesięcioleciem kultury gniewu, ale ogłosimy je w stosownym czasie. Na razie wszystko jest na etapie planowania. Uchylę jedynie rąbka tajemnicy i powiem, że rzeczywiście szykujemy pełne wydanie w jednym tomie wszystkich komiksów Darka Palinowskiego i zbiorcze wydanie wszystkich 8 „Prosiacków”, Krzysztofa Owedyka.
Minęło 10 lat - w ciągu tego czasu dużo pozmieniało się w KG zarówno pod względem organizacyjnym, jak i asortymentu wydawniczego. Jak podsumowałbyś tę dekadę?
Jest dokładnie tak, jak napisaliśmy na naszej stronie internetowej: ,,Na samym początku tego przedsięwzięcia był chaos, który systematycznie się powiększał i próba jego okiełznania sprawiła, że to, co przez pierwsze cztery lata było jednoosobowym amatorskim miniwydawnictwem komiksowym, z czasem przeistoczyło się w trzyosobowe amatorskie miniwydawnictwo komiksowe". A tak na poważnie, to przez te 10 lat zmieniło się bardzo dużo, bo dekada to jednak szmat czasu i wydawnictwo rozwinęło się w tym czasie pod każdym względem, zwłaszcza od 2005 roku, od kiedy to działamy we trójkę. Podsumowanie to ogólna radość, że udało się nam wspólnie stworzyć coś w moim odczuciu fajnego i ciekawego, wydać kilka świetnych komiksów i poznać paru fajnych ludzi. Nie jestem jednak typem rozpamiętującym przeszłość, wolę skupiać się na przyszłości i tym, co przed nami.
Z wydawania komiksów w Polsce wyżyć się chyba nie da. Nie miałeś nigdy ochoty rzucić tego w cholerę?
Każdy ma czasem ochotę rzucić wszystko i uciec gdzieś do ciepłych krajów. Do tej pory jednak nie zdecydowałem się na takie rozwiązanie (śmiech). Lubię swoje życie i cieszę się nim. To, gdzie się obecnie znajduję, jest konsekwencją moich życiowych wyborów - mam tego świadomość. To wszystko.
Obowiązkowe pytanie o sukcesy i porażki. Największe i najboleśniejsze…
Sukces widzę trojako. Pierwszy jego aspekt to skład naszego wydawnictwa. Ze swojego punktu widzenia mogę powiedzieć, że mam świetnych wspólników i cieszę się z tego, że działamy razem do spółki i że wszyscy znajdujemy ciągle czas i siły na tworzenie tego projektu. Drugim, równie ważnym, jest skupienie wokół wydawnictwa grona autorów komiksów (scenarzystów oraz rysowników) i uważam, że jest to bardzo ciekawe środowisko niezwykłych artystów i ciekawych ludzi. Widzimy, że środowisko to staje się zauważalne nie tylko przez tzw. fanów komiksu, czego efektem jest choćby powstająca właśnie ekranizacja komiksu Karola KRLa Kalinowskiego, „Łauma”. Trzeci aspekt sukcesu to stałe grono czytelników, którzy znają i lubią markę KG, i są nam wierni od lat, kupując wydawane przez nas albumy. To właśnie im zawdzięczamy to, że istniejemy i robimy to, co lubimy. Korzystając z okazji, pragnę wszystkim tym czytelnikom w imieniu autorów i wydawnictwa podziękować. Nie mieliśmy do tej pory żadnych spektakularnych porażek czy wpadek, które jakoś szczególnie zapadłyby mi w pamięć i powiem szczerze, że nic takiego nie przychodzi mi do głowy...
I oby na horyzoncie nic takiego się nie pojawiło. Dzięki za rozmowę.
Dziękuję bardzo za wywiad i pozdrawiam czytelników „Ziniola”.
Ilustracje:
1. Jarosław Składanek na rysunku Dennisa Wojdy z cyklu "Wydawcy Polscy",
2. Okładka komiksu "Zakazany Owoc" Dariusza "Pały" Palinowskiego - pierwszego komiksu kultury gniewu,
3. Jarek Skladanek z jednym ze swoich pupili na kolanach (foto. A. Skladanek),
4. Logo kultury gniewu,
5. Okładka komiksu "Diefenbach" Benedykta Szneidera,
6. Okładka reedycji "Ósmej czary" Krzysztofa "Prosiaka" Owedyka,
7. Okładka komiksu "Jimmy Corrigan" Chrisa Ware'a, znajdującego się w planach wydawniczych kg,
8. Okładki komiksów wydanych przez kulturę gniewu: "Bez komentarza" Ivana Bruna, "Przybysza" Shauna Tana i "Pana Naturalnego" Roberta Crumba,
9. Okładka zbiorczego wydania "Osiedla Swoboda" Michała Śledzińskiego,
10. Okładki komiksów wydanych przez kulturę gniewu: "Wartości rodzinnych" Michała Śledzińskiego, "Dick 4 Dick" Jakuba Rebelki i "3 paradoksów" Paula Hornschemeiera.
1. Jarosław Składanek na rysunku Dennisa Wojdy z cyklu "Wydawcy Polscy",
2. Okładka komiksu "Zakazany Owoc" Dariusza "Pały" Palinowskiego - pierwszego komiksu kultury gniewu,
3. Jarek Skladanek z jednym ze swoich pupili na kolanach (foto. A. Skladanek),
4. Logo kultury gniewu,
5. Okładka komiksu "Diefenbach" Benedykta Szneidera,
6. Okładka reedycji "Ósmej czary" Krzysztofa "Prosiaka" Owedyka,
7. Okładka komiksu "Jimmy Corrigan" Chrisa Ware'a, znajdującego się w planach wydawniczych kg,
8. Okładki komiksów wydanych przez kulturę gniewu: "Bez komentarza" Ivana Bruna, "Przybysza" Shauna Tana i "Pana Naturalnego" Roberta Crumba,
9. Okładka zbiorczego wydania "Osiedla Swoboda" Michała Śledzińskiego,
10. Okładki komiksów wydanych przez kulturę gniewu: "Wartości rodzinnych" Michała Śledzińskiego, "Dick 4 Dick" Jakuba Rebelki i "3 paradoksów" Paula Hornschemeiera.