Miniony tydzień minął pod znakiem Ligatury, która wydała mi się zbyt chaotyczna i niezrozumiała, by się na niej stawić, toteż odpuściłem. Niebawem pojawią się zapewne relacje z poznańskiej imprezy. Póki co, pierwsze opinie głoszą, że towarzysko było super. Czyli tak jak zawsze w kwestii imprez integracyjnych. W cieniu Ligatury, w internecie, też się działo. Działy się takie rzeczy, które powodowały, że chciało się pacnąć w czoło, ale też takie, które napawały optymizmem.
Przede wszystkim na tapecie była dyskusja o komiksie. Temat poruszył repek na polterze dnia 04.02.2010 roku w felietonie zatytułowanym "Porozmawiajmy o komiksie". I choć apelował o rozmowę, to już w komentarzach do felietonu (tytułem nawiązującego zresztą do drętwego programu telewizyjnego, w którym - jak to się mówi - "polski aktor cierpi, polski widz cierpi i polski polak cierpi") otrzymał odpowiedź, że rozmowy nie będzie. Zresztą narzekanie, że nie ma dyskusji o komiksach w sytuacji, gdy - jak zauważył Radek Bolałek - na konwentach, w kuluarach i w rozmowach prywatnych o komiksach zdarza się gadać całkiem konstruktywne, jest bezcelowe. Nie dla rozmów o komiksach są bowiem fora dyskusyjne, czy komentarze pod wpisami blogerskimi. Kto ma na tyle masochistyczne usposobienie, by poddawać się atakowi forumowiczów, potrafiących sprowadzić do parteru jednym zdaniem? Komu normalnemu chce się dyskutować z autorem wpisu na blogu? No i hej, kto w ogóle w Polsce czyta komiksy i jednocześnie jest na tyle hardkorem, by swoje zdanie na ich temat upubliczniać w sieci?
Tego rodzaju apele powstają zazwyczaj w momencie, gdy ich autor stwierdzi, iż czytają je tylko i wyłącznie ci sami ludzie, którzy udzielają się w świecie internetowym. Ta setka oszołomów, których każdy przeciętny użytkownik netu może wymienić z ksywki. Tymczasem, tak mi się przynajmniej zdaje, jest jeszcze świat prawdziwy, w którym ludzie porozumiewają się albo całkiem tradycyjnymi metodami, albo ewentualnie drogą pocztową, czy mejlową. Summa summarum, uważam więc że wielka dyskusja o komiksie trwa sobie w najlepsze, aczkolwiek nie w tych miejscach, w których wszyscy by się spodziewali. Trwa właśnie na konwentach, trwa w telefonicznych łączach, pod sklepami z gorzałą i w polskich domach. Czyli generalnie tam, gdzie komuś się chce na ten temat gadać.
A nius tygodnia tym razem związany jest z KaeReLem. "Łauma", o której pisaliśmy tutaj i którą w grudniu minionego roku rekomendowałem również na antenie Radia Lublin, najprawdopodobniej doczeka się kontynuacji. W wywiadzie, jaki z Karolem Kalinowskim przeprowadził Łukasz Mazur, autor najlepszego komiksu minionego roku zdradził, że ma pomysł na kontynuację. I choć dodał również, że nie zamierza do niego na razie siadać, jest to bardzo dobra wiadomość. Szerzej w minionym tygodniu komentowano fakt adaptacji filmowej komiksu KRLa i muszę przyznać, że choć adaptacje komiksów interesują mnie znacznie mniej od nich samych, kibicuję i temu przedsięwzięciu.
Wywiad z KRLem przynosi ze sobą jeszcze jedną ważną sprawę: sprawę bardzo porządnego wywiadowcy. Tak pełnego, konkretnego i zrobionego nie na odwal wywiadu dawno nie czytałem, a przyznam, że chciałbym czytać częściej.
Na koniec dwie sprawy bieżące: po pierwsze, jakaś dobra dusza zgłosiła bloga "Ziniola" do tytułu najlepszego bloga roku 2009. Jeśli wiecie co trzeba zrobić, żeby oddać głos, możecie stuknąć w link. Po drugie: Brendan McCarthy, znany ze "Skina", podesłał mi link do swojego nowego projektu, który tworzy - uwaga - dla Marvela. Jest to komiks "Spider-man: Fever". Może być nieźle - zerknijcie.
14 komentarzy:
Dobrze powiedziane.
Wywołany do tablicy, to trzeba odpowiedzieć, choć wpis nosi znamiona "dyskusji internetowej". No offence, pewnie robisz to Dominiku nieświadomie - ale używasz sformułowań, które zniechęcają do rozmowy.
Sformułowanie "Działy się takie rzeczy, które powodowały, że chciało się pacnąć w czoło", to właśnie tekst otwierający z gatunku "pieprzysz" albo "bredzisz". Mocno zniechęcający do rozmowy z osobą, która zaczyna od takiego - wybacz - prymitywnego chwytu erystycznego. A potem się dziwisz, że:
Dominik napisał:
"Kto ma na tyle masochistyczne usposobienie, by poddawać się atakowi forumowiczów, potrafiących sprowadzić do parteru jednym zdaniem? Komu normalnemu chce się dyskutować z autorem wpisu na blogu? No i hej, kto w ogóle w Polsce czyta komiksy i jednocześnie jest na tyle hardkorem, by swoje zdanie na ich temat upubliczniać w sieci?"
Sam reprezentujesz swoim wpisem ten poziom dyskusji. Zamiast rozmawiać o konkretach, sprowadzasz wszystko do dość cynicznej konkluzji - w internecie siedzą trolle i trollują, to po co z nimi gadać? To po co piszesz recki, skoro ktoś może Ci pod nimi napisać: "gay go home"?
Dominik napisał:
"Summa summarum, uważam więc że wielka dyskusja o komiksie trwa sobie w najlepsze, aczkolwiek nie w tych miejscach, w których wszyscy by się spodziewali. Trwa właśnie na konwentach, trwa w telefonicznych łączach, pod sklepami z gorzałą i w polskich domach. Czyli generalnie tam, gdzie komuś się chce na ten temat gadać."
No właśnie. Czyli jej nie ma. W domu to ja sobie mogę o komiksach z żoną pogadać. Rozmowa w mediach nie istnieje - a jak coś w społeczeństwie informacyjnym nie istnieje publicznie [w mediach], to tego nie ma.
W kwestii uwag Radka Bolałka. To, że na Ligaturze mogę sobie w knajpie pogadać z Holcmanem, a przez 11h w samochodzie z Wabikiem i Kaczanowskim, też niewiele zmienia. To są rozmowy prywatne, które mają zerowy wpływ na debatę o komiksie. A o to chodzi w moim felietonie - O NISKI POZIOM I BARDZO OGRANICZONY ZASIĘG ROZMOWY O KOMIKSACH.
Ale Twoja notka wyjaśnia mi przynajmniej jedno [prawdziwe zapewne w przypadku części osób, nie wszystkich] - pisze się dla samego pisania, żeby pokazać, co się myśli o danym zjawisku i komiksie. Rozmawiać się już nikomu nie chce, bo to nieprzyjemne albo wymaga wysiłku. Zmusza też np. do spytania się o przyczyny, dlaczego coś działa tak jak działa [vide chociażby niezweryfikowany u źródła "problem z top3 na poltku"] i zorientowania się, że było się w błędzie. Albo że trzeba poza przelaniem wrażeń z lektury na ekran jeszcze pospierać się o ich wartość.
Gdyby było inaczej może odpowiedź dostałbym pod wpisem.
Dominik napisał:
"Tego rodzaju apele powstają zazwyczaj w momencie, gdy ich autor stwierdzi, iż czytają je tylko i wyłącznie ci sami ludzie, którzy udzielają się w świecie internetowym. "
Rozmawiasz sam ze sobą, przypisując innym sądy, które nie muszą być prawdziwe w ich przypadku.
Aha, co do programu z TV, to szczerze mówiąc nawet nie wiem, o co chodzi. :) Tzn. nie ma w tytule tekstu świadomej gry słownej.
Pozdrawiam serdecznie
repku: ok, do większości tego co napisałeś pozwolę sobie się nie odnosić, bo widzę że zadra z poprzedniej piguły siedzi bardzo mocno i rzutuje na inne sprawy. Zważ, że forma, którą się posługuję w tych felietonach, na całym świecie pozwala na używanie nawet mocniejszych chwytów erystycznych. I bardziej prymitywnych.
Zapytam natomiast na czym miałaby według Ciebie polegać ta debata o komiksie? I przede wszystkim po co miałaby ona w ogóle istnieć? Czytelnik w Polsce nie ogranicza się jedynie do czytelnika obecnego w sieci - to m.in. starałem się wypowiedzieć w rzeczonym tekście. I ten czytelnik posiłkuje się recenzjami, relacjami i wywiadami, które przeczyta na blogach i serwisach. Z tego co wiem - a zanim zarzucisz mi, że rozmawiam sam ze sobą, to dodam, że opieram moje zdanie na opiniach czytelników "Ziniola" (nieinternetowych) - oni nie potrzebują debaty, rozmowy, wyrażania swego zdania w komentarzach. Dla nich na tę debatę o komiksie składają się właśnie recenzje i wywiady. To jest dla nich komiksowe mięcho, pozwalające im wybrać odpowiedni dla siebie produkt.
Chęć naukowego, publicznego debatowania o komiksie w kraju, w którym oświeconych w tej materii jest niewielu, uważam w pewnym sensie za niespełnione marzenie domorosłych naukowców, którzy np. mają takie ciągotki kiedy wchodzą w "lata studenckie", a później im przechodzi. Nie obrażaj się tu, proszę, ani niech nie obraża się żaden inny redaktor - bo piszę tu o sobie. I się nie obrażam.
Piszesz, repku, że reprezentuję niski poziom dyskusji. Dziwi mnie to, bo uważam że najważniejszy jest dystans i brak przysłowiowej "szyszki w dupie" (przepraszam za prymitywne wyrażenie). Rozumiem, że Twój emocjonalny wpis miał związek z tym, że do Twojego tekstu nawiązywałem - zauważ jednak, że nie wychwyciłeś najważniejszych tez u mnie, a skupiłeś się na tym, co wywołało u Ciebie te emocje. I poziomem dyskusji prawdopodobnie się zrównaliśmy. Tyle, że ty bardzo sprytnie brzydkie słowa wziąłeś w cudzysłów.
Aha, w kwestii wyjaśnienia "top3" na polterze: ależ proszę bardzo. Jeśli dobrze pamiętasz, skupiłem się na redaktorskich wpadkach - takich, które od razu powinny być weryfikowane tak znienawidzonym przez Ciebie "pieprzysz", bo są dowodem nierzetelnej pracy. Top 3 oceniałem w kontekście nowej władzy komiksowego poltera i brałem pod uwagę takie fakty, jak zapominanie przez redaktora o podsumowaniach konkretnych osób (do których zresztą przyznawał się w komentarzach), chaos i dorabianie dziwnej teorii do swoich zabiegów. Jak zapewne pamiętasz, zrzuciłem to na karb możliwej chęci zrewolucjonizowania komiksowego poltera i ciśnięcia go w rejony nieznane, które mnie zaskoczą. Błędy błędami - zresztą za większość beacon w komentarzach na polterze przeprosił, za co mu chwała. A w tym, że mu kibicuję nie było krztyny przesady. I tyle. Ot, cała tajemnica. Ostry "flejm" może jak widać wywołać również niezrozumienie tekstu.
i jeszcze: a propos programu TV skojarzyło mi się bardzo ogólnie, tokszołowo. Warto rozmawiać, rozmowy w talku i te sprawy. To tylko i wyłącznie moje luźne skojarzenie, nie wymagaj ode mnie papierów na to.
pozdrawiam,
d
Lucku, czyżbyś chciał sobie podbić oglądalność i komciowalność blogaska?
Hmm Repku,
To miłe co piszesz i fajne ale...
niczego nie da i nie zmieni
refleksje czytelnika komiksu w Polsce kończą się gdzieś pomiędzy -"dlaczego nie HC" a "sram na polski komiks"
Lucek ma racje w wielu neistety kwestaich:/
a najgorsze jest to że to ze ma racje strasznie wkurwia ale niewiele zmienia:/
@karolkonw
Oj, nie zabijaj dziecka we mnie. :)
Żyję w sieci już pod parunastu lat. Wiem, jak to działa. I właśnie od osób, które nie są typowymi komentatorami na onecie chciałbym wymagać nieco więcej.
--
@lucek
"bo widzę że zadra z poprzedniej piguły siedzi bardzo mocno i rzutuje na inne sprawy. "
Znowu rozmawiasz ze sobą i wydaje Ci się, że wiesz, co myślą inni. Taka psychologia internetowa. Mnie wpisy Twoje i Macieja raczej rozbawiły. Był to typowy przykład podejścia "ja wiem lepiej, dlaczego coś działa tak jak działa i wcale nie muszę dowiedzieć się u źródła" [choć wystarczy na gg napisać lub poslać maila].
"Rozumiem, że Twój emocjonalny wpis"
Psychologia internetowa.
"Zważ, że forma, którą się posługuję w tych felietonach, na całym świecie pozwala na używanie nawet mocniejszych chwytów erystycznych. I bardziej prymitywnych."
A co mnie to obchodzi? Nie muszę przystawać na prymitywizm. Sam staram się być uprzejmy dla rozmówców i tego wymagam.
"Piszesz, repku, że reprezentuję niski poziom dyskusji."
Tak, piszę, że Twoja notka reprezentuje niski poziom argumentacji. Parę fajnych fikołków i prztyczków pod publiczkę. Więcej merytoryki znajduję w komciach, gdy musisz się odnieść do moich słów.
Jestem wyczulony na internetową erystykę i tyle.
Co do Twojego komcia.
Pomieszałeś trochę poziomy.
- jak ktoś nie chce pisać i dyskutować, to przecież nikogo nie zmuszę
- nie oczekuję poziomu naukowego od dyskusji na forum lub w komciach [i vice versa: na konferencjach oczekuję wyższego poziomu, a nie refleksji z lektury - z tym zresztą nie jest najgorzej]
- oczekuję w ogóle jakiejkolwiek rozmowy o komiksie - na jakimkolwiek poziomie, byle nie sprowadzało się do pisania tak, jak to przytoczył karolkonw
- są imho ludzie w necie, którzy potrafią tak rozmawiać [i może więcej by się ujawniło, gdyby widzieli, że można wyrazić swoje zdanie w normalnej dyskusji]
- nie oczekuję DEBATY, oczekuję zwykłych rozmów, w których przedstawia się jakiekolwiek argumenty poza gustem
Dlatego:
"uważam w pewnym sensie za niespełnione marzenie domorosłych naukowców, którzy np. mają takie ciągotki kiedy wchodzą w "lata studenckie", a później im przechodzi. Nie obrażaj się tu, proszę, ani niech nie obraża się żaden inny redaktor - bo piszę tu o sobie. I się nie obrażam."
To znowu internetowa psychologia sprowadzana do własnej perspektywy. A może są w sieci nie domorośli naukowcy, którym nie przechodzi, bo nie ma co przechodzić?
Dominik:
"zauważ jednak, że nie wychwyciłeś najważniejszych tez u mnie, a skupiłeś się na tym, co wywołało u Ciebie te emocje. I poziomem dyskusji prawdopodobnie się zrównaliśmy. Tyle, że ty bardzo sprytnie brzydkie słowa wziąłeś w cudzysłów."
Czego nie wychwyciłem? Chętnie się odniosę.
Dominik:
"Jeśli dobrze pamiętasz, skupiłem się na redaktorskich wpadkach - takich, które od razu powinny być weryfikowane tak znienawidzonym przez Ciebie "pieprzysz", bo są dowodem nierzetelnej pracy."
To już kwestia względna, czy mieliśmy "dowody nierzetelnej pracy". Zostało to pewnie przyjęte do wiadomości.
Dominik:
"Błędy błędami - zresztą za większość beacon w komentarzach na polterze przeprosił, za co mu chwała."
Beacon przeprosił za to, że zapomniał o materiale Macieja. To, że ograniczono ilość polecanek, nie jest błędem i nie było za co przepraszać. Natomiast jakoś ani Tobie, ani Maciejowi nie przyszło do głowy, by napisać do beacona i spytać się, dlaczego zrezygnował z rozdętego top3. Nie widzę tu dorabiania teorii, bo sprawa jest postawiona czysto i klarownie.
Pozdrówka
repek: "psychologią internetową" i opinią o tym, że "wpisy moje i Macieja Cię rozbawiły" właśnie sprowadziłeś dyskusję do poziomu piaskownicy. Bardzo się z tego cieszę, bo to w sumie wyjaśnia dlaczego nie da się w tym kraju rozmawiać normalnie o komiksach. Choć miejmy nadzieję, że nie w tym kraju, a w tym towarzystwie raczej.
Piszesz mi czego oczekujesz, a ja nadal nie wiem tak naprawdę czego. Piszesz, że nie oczekujesz poziomu naukowego na forum i w komentarzach, że oczekujesz wyższego niż tylko refleksji z lektury poziomu na konferencjach, następnie, że oczekujesz zwykłych rozmów, jakichkolwiek rozmów... i ja przyznam szczerze, nie wiem kompletnie o co Ci chodzi, czego oczekujesz i po co ten dym. Napisałem Ci wcześniej, że być może ludzi, którzy umieją tak dyskutować po prostu nie ma, bo nie ma takiego przywiązania do kultury komiksowej w tym kraju, a wszelkie trendy prowadzą ku twitterowej formie równoważnika zdań. Wyżej dupy nie podskoczysz w tej kwestii.
Sprecyzuję jeszcze może tylko na koniec jedną kwestię:
"A co mnie to obchodzi? Nie muszę przystawać na prymitywizm. Sam staram się być uprzejmy dla rozmówców i tego wymagam."
Obchodzić Cię powinno to, że jest wiele form wyrażania się tekstem, jak również to, że mimo najszczerszych chęci, Twoja jest raczej przeciwieństwem uprzejmości dla współrozmówcy.
Repku, dorabiasz teraz bekonowi jakieś ideolo a myk jest taki, że:
-napisałem do bekona 3 maile:
a) czy robi w tym roku podsumowanie bo już jest późno, wici nie rozesłał i nie wiem czy robi a ja owszem, chętnie jak co roku...
Jarek mi podziękował za przypomnienie i jakoś wkrótce wysłał maila ogólnego do komiksiarzy, że zaprasza itp.
b) maila z moim top 3
c) komcia na polterze, że "jak to już koniec"?
- bekon zapomniał nie tylko o moim topie ale również o liście Surpika o czym doskonale wiesz, ale teraz mi tu imputujesz że wtóruję z Luckiem we wspólnym darciu japy.
Ale
pisałem już wcześniej, że to jest tylko wypadek przy pracy. Przypomniałem się, bekon wrzucił i luz. Po chuj to znowu wyciągasz i dorabiasz większą wagę?
Problemem dla mnie było to, że nie ma czegoś takiego jak "lista bekona" bo Jarek sam napisał że wysłał maile do komiksiarzy z odziedziczonej po Tobie skrzynki polterowej.
Ludziska w większości go olali
a dla niego to też nie był priorytet (o czym świadczy to zapomnienie o 2 z 7 osób które odpisały). Tyle. Nie ma sensu na siłę teraz doszukiwać się klucza i nieprzytomnej obrony z użyciem koronnego argumentu "trzeba było zapytać na maila albo gg". To ile jeszcze miałem maili wysyłać? sześć? osiem?
Repku, podsumowanie nie wyszło fajnie. Przełknij to i nie wracaj do tematu, proszę.
@Dominik
"repek: "psychologią internetową" i opinią o tym, że "wpisy moje i Macieja Cię rozbawiły" właśnie sprowadziłeś dyskusję do poziomu piaskownicy. Bardzo się z tego cieszę, bo to w sumie wyjaśnia dlaczego nie da się w tym kraju rozmawiać normalnie o komiksach. Choć miejmy nadzieję, że nie w tym kraju, a w tym towarzystwie raczej."
oraz:
"Obchodzić Cię powinno to, że jest wiele form wyrażania się tekstem, jak również to, że mimo najszczerszych chęci, Twoja jest raczej przeciwieństwem uprzejmości dla współrozmówcy."
Siejesz wiatr, zbierasz burzę. Sam piszesz, że można jechać ostro, bo "forma na to pozwala". A potem robisz zarzut, że ktoś wchodzi w tę samą konwencję [z tą różnicą, że ja nikomu nic nie wmawiam, co Ty robisz nagminnie - vide mój zarzut o psychologii internetowej].
Ze swojej strony zapewniam, że nikogo nie chciałem urazić czy zabrzmieć niemiło. Internet nie ułatwia rozmowy (przekaz traci jakieś 90% wartości i komunikatywności), więc tym bardziej mój apel, by formy "w których wolno znacznie więcej" odkładać w rozmowie na bok.
Ja się w każdym razie urażony nie czuję.
Co do "Piszesz mi czego oczekujesz, a ja nadal nie wiem tak naprawdę czego."
Więc być może dla Ciebie to nie problem i tyle. Dzięki za uwagi, róbmy swoje. Skoro jednak nie widzisz problemu, a ktoś widzi, to po co mu udowadniać, że nie ma problemu? :)
Trochę to mi przypomina dyskusje o dyskryminacji [miałem kilka takich ostatnio]. Ktoś pisze: czuję się dyskryminowany/widzę, że ktoś jest dyskryminowany.
I dostaje odpowiedź: ja tego nie widzę, więc nie ma problemu/tak to już jest, wyżej dupy nie podskoczysz.
Przyjmuję do wiadomości, ale się na to nie godzę. :)
Pozdrówka serdeczne, lecę na browarka z ziomkami i ziomalkami :)
@MaciejP
Zgadzam się, że wyszło niefajnie w kwestii nieporozumienia z Tobą i Surpiko.
Nie zgadzam się, że podsumowanie jako takie wyszło niefajnie z tego powodu.
Przyjąłem do wiadomości Twoje zastrzeżenia, nie wyciągam już.
BTW, tak na przyszłość:
"trzeba było zapytać na maila albo gg". To ile jeszcze miałem maili wysyłać? sześć? osiem?"
Pytasz się, ile należy czy ile ja bym wysłał i co bym zrobił?
Pozdrówka
@MaciejP
Nie, sorry, muszę to jeszcze sprostować.
"Problemem dla mnie było to, że nie ma czegoś takiego jak "lista bekona" bo Jarek sam napisał że wysłał maile do komiksiarzy z odziedziczonej po Tobie skrzynki polterowej."
I gdzie tu sprzeczność? Dostał ode mnie pierdyliard adresów. Postanowił napisać do kilkunastu osób, a nie do kilkudziesięciu.
Pozdrawiam
Gdzie napisałem ze wyszło niefajnie z TEGO powodu?
repek: więc jak wrócisz z browarka, to zwróć uwagę jak umiejętnie zmanipulowałeś moją wypowiedź. Pozdrawiam
@MaciejP
Ok, czyli mamy jasność.
@lucek
Ustawiając wypowiedzi tematycznie? Wydaje mi się, że nie zmieniłem ich sensu. Jeśli tak, to napisz, co nie jest Twoim sądem i gdzie Ci coś wmawiam.
Pozdrawiam
Prześlij komentarz