"Komiks forum" powraca. Znowu. Tym razem w wersji cyfrowej, co może się wydawać dziwne, zwłaszcza, jeśli zauważymy, że zawiaduje tym projektem człowiek bez stałego łącza. "Komiks forum" swego czasu miało formę antologii prezentującej prace polskich komiksiarzy w różnorakich pozycjach - a to publikując długie historie ("Naznaczony mrokiem" Wojciecha Birka), a to zbiory krótkich form, czy też wreszcie katalogi wystaw ("Warszawa w Łodzi") i katalogi łódzkiego konwentu. Gdybym miał sięgnąć pamięcią do połowy lat dziewięćdziesiątych i wskazać wydarzenia, które potrafią skroić łezkę w moim oku, powstanie "Komiks forum" raczej nie byłoby jednym z nich. O włos przegrałoby z Prosiackiem, AQQ, Super Boomem, czy wylewem ksero zinów, co jednak nie zmienia faktu, że było, walczyło i prezentowało polskich komiksiarzy w tych dawnych, ciężkich, trudnych i żmudnych czasach. I już za to "Komiks forum" i jego redaktor - Witold Idczak - mają mój szacunek. Niestety, nie obędzie się bez "ale". Ponieważ "Komiks forum" powraca w wersji cyfrowej, a powrotowi towarzyszy notka Witolda Idczaka na stronie magazynu. I jest to notka, która ilością karkołomnych tez idealnie komponuje się z poruszanym ostatnio tematem dyskusji o kondycji polskiego komiksu, lub też ewentualnie Wielkiej Debaty Komiksowej. Bo jak tu dyskutować, kiedy same dyskusje na temat ewentualnej formy dyskutowania potrafią ciągnąć się w nieskończoność i nie przejawiać jakichkolwiek oznak dojścia do konsensusu? Jak rozmawiać, kiedy każdy z rozmawiających ma swoje osobiste zdanie na dany temat. Zdanie - dodajmy - znacznie odbiegające od zdań pozostałych współrozmówców i częstokroć oderwane od rzeczywistości.
Podlinkowany tekst Witolda Idczaka jest jak znalazł idealnym tematem do zamkniętego dawno temu tvn-owskiego cyklu "Urzekła mnie Twoja historia". Napisany w tonie wspomnieniowym, ale sięgający również teraźniejszości i wybiegający w przyszłość Wylewający żale, wzruszający, kontemplujący, ale przede wszystkim właśnie oderwany od rzeczywistości. Lub umieszczony w jakiejś alternatywnej. Najciekawszy wydaje się być fragment, który pozwolę sobie zacytować: Żywot niezależnego wydawcy nie jest łatwy. Jest on zawsze na końcu „łańcucha pokarmowego” i bardzo często nie starcza dla niego „strawy”. Autor publikowanego komiksu zyskuje pierwszy. Nawet jeśli zrezygnuje z honorarium, ma możliwość promocji własnej twórczości. Zawsze na komiksach zarabiają pośrednicy. Najpierw drukarze, później dystrybutorzy, a następnie księgarze. Wydawca, aby opublikować komiks, musi od razu wyłożyć duże środki, i czekać bardzo długo, w nadziei, że kiedyś się zwrócą.
Promocja twórczości jako realny zysk z opublikowanego za friko komiksu to jest temat bardzo drażliwy; jeden z tych, za które dany komiksiarz jest już nawet w stanie zareagować w sposób wysoce niekulturalny. Żale dotyczące żywota niezależnego wydawcy to płacz połączony z potrzebą dowartościowania. A idea publikowania najlepszych spośród stworzonych w danym roku komiksów to idea, o której można powiedzieć co najwyżej, że jest sympatyczna. A tak naprawdę sprowadza się do odgrzewania starych kotletów, których zresztą przecież nie ukazuje się już w Polsce za dużo.
Promocja twórczości jako realny zysk z opublikowanego za friko komiksu to jest temat bardzo drażliwy; jeden z tych, za które dany komiksiarz jest już nawet w stanie zareagować w sposób wysoce niekulturalny. Żale dotyczące żywota niezależnego wydawcy to płacz połączony z potrzebą dowartościowania. A idea publikowania najlepszych spośród stworzonych w danym roku komiksów to idea, o której można powiedzieć co najwyżej, że jest sympatyczna. A tak naprawdę sprowadza się do odgrzewania starych kotletów, których zresztą przecież nie ukazuje się już w Polsce za dużo.
Witold Idczak, strzelając sobie w stopę i kolano, pisze o jeszcze jednej rzeczy. Ponownie zacytuję: (...) zasmuca mnie brak zainteresowania antologią u publicystów, i szerszego odzewu ze strony czytelników. Wiem od znajomych z branży, że doceniają moje działania, ale nie tylko dla nich wydaję komiksy. I tutaj z kolei trafia w sedno. W to samo sedno, które zostało poruszone w niedawnych wpisach Śledzia i Mariusza Zawadzkiego, a więc twórców, obecnych na rynku od wielu lat. I pośrednio w to samo sedno, które równie niedawno poruszył repek. Czyli w czytelnictwo komiksów w Polsce, ze szczególnym uwzględnieniem czytelnictwa komiksów polskich. Pod tym względem miniony tydzień obfitował w bardzo istotne tezy: Mariusza Myślę więc, że dziś dla rysownika komiksów są dwie drogi. Pierwsza - olać robienie komiksów i zająć się czymś innym. (...) Druga: upominać się o konkretne stawki za komercyjne zlecenia o charakterze stricte komiksowym i Śledzia Kończę, co muszę w "komiksowie" skończyć (...) A potem to już full time szpilen machen. Jak słusznie zauważył Mariusz, wielu rysowników najzwyczajniej zrezygnowało z tworzenia "komiksów polskich", inni zaczęli robić "komiksy amerykańskie", a ci, którzy pozostali niestety nie mogą liczyć na wiele. Pod cytowanymi słowami podpisać by się mogło zapewne 90% ludzi, rysujących w Polsce komiksy. Bo wszyscy robią to dla frajdy, a frajda rodziny nie wyżywi.
Tak więc faktycznie, rynek komiksu polskiego w Polsce jest rynkiem elitarnym, kolekcjonerskim, niszowym i amatorskim, a to, co w nim najlepsze albo już odeszło, albo się do odejścia przymierza. Najlepsze jest to, że deklaracje autorów o odejściu z biznesu mogłyby zostać przez nich cofnięte pod wpływem czytelników. A najgorsze - to, że tych czytelników nie ma.
Tak więc faktycznie, rynek komiksu polskiego w Polsce jest rynkiem elitarnym, kolekcjonerskim, niszowym i amatorskim, a to, co w nim najlepsze albo już odeszło, albo się do odejścia przymierza. Najlepsze jest to, że deklaracje autorów o odejściu z biznesu mogłyby zostać przez nich cofnięte pod wpływem czytelników. A najgorsze - to, że tych czytelników nie ma.
6 komentarzy:
Czeeepiasz się.
Na stronie Komiks Forum jest wiele przydatnych informacji. Na przykład jak najtaniej wysłać płytkę z nagranym komiksem, albo jak nagrać swoje komiksy na rzeczony cd. Również dlaczego lepiej nagrać pliczki z komiksem na cd a nie na dvd i tym podobne ciekawostki.
Nie znasz odpowiedzi na powyższe zagadnienia? Kukaj na Komiks Forum!
Wszelkie porady na stronie KF rzeczywiście ciekawe i pożyteczne. Zapiszę je sobie w osobnym pliku txt..
Swoją drogą ciekaw jestem jaki procent osób, które ściągną KF2008 wpłacą na konto pana Idczaka symboliczną kwotę o której mówi w dołączonej wiadomości.
Pamiętam, że przy okazji publikacji drukiem były pewne niejasności. Ale to stare dzieje i chyba nie warto do tego wracać. Ja np. chciałem KF drukiem kupić, ale nie było to wcale takie łatwe w pewnym momencie [dystrybucja zerowa, choć w tym wypadku można też to chyba zrzucić na karb sytuacji osobistej WI].
Ja sobie cyfrówkę pobrałem. Fajnie, że jest, ale sam tekst WI to takie nihil novi i trochę marudzenie. Jakby tak marudził wydawca większego kalibru, to miałoby to sens. Ale wydawca occassionali bez żadnej reklamy i pozycji?
Wyobraźmy sobie godai'ego lub Asu, którzy narzekają, że im się ziny nie sprzedają. Brzmiałoby to zabawnie.
Pozdrowka
Możesz mi wierzyć, że postrzał w kolano i stopę to błahostki w porównaniu z innymi żywiołami, które trawią mój organizm.
Przykro mi, że porównujesz Komiks Forum z AQQ (które w chwili ukazania się antologii było kieszonkową ksero broszurką z nieczytelnymi dymkami komiksów, a jego wydawcy nigdy nie zależało zbytnio na poziomie publikowanych prac), oraz Super Boomem (gazetką na cienkim papierze przypominającą raczej katalog promocyjny hipermarketu, niż magazyn komiksowy), a zwłaszcza z zinofurią (prezentującą materiał na poziomie, najwyżej licealnym).
A w kwestii "promocji za friko". Nawet największy polski wydawca komiksów nie płaci honorarium debiutującym autorom. Jak więc może to zrobić człowiek, który dla publikacji nowej antologii musi pozbyć się części swojej kolekcji. Autor może przecież trzymać komiks w szufladzie, albo publikować prace w sieci, na blogu. Kusząca perspektywa.
Bardzo się cieszę, że komentującym przypadły do gustu moje porady. Wysiłek nie poszedł na marne. W przyszłości planuję odkryć tajniki temperowania ołówków, oraz (dla zaawansowanych) sposoby przewracania stron w publikacjach cyfrowych.
Autor może również opublikować swoje prace w jakimś niskonakładowym zinie. Na przykład w Komiks Forum.
hmm
Ale to Komiks Forum nie wie że świat się zmienił i każdy teraz może się wydać nie ryzykując "wyprzedawaniem kolekcji"?
Karton, Kolektyw żeby daleko nie szukać nakłady max 500 sztuk i w sumie to co najlepsze w krótkich formach
a honoraria?
z tego co mi wiadomo wydawcy płaca adekwatnie do wielkości nakładów i sprzedaży
smutna ta akcja komiks forum troche jurrasic parkiem trąci...
Prześlij komentarz