Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 10 marca 2009

Kompot: polsko - izraelski album komiksowy

Autor: Dominik Szcześniak

Rok polski w Izraelu 2008/2009 zaowocował takim oto zdarzeniem: ośmiu twórców komiksowych z Polski i Izraela spotkało się na warsztatach obalających stereotypy polsko - żydowskie, za cel mając stworzenie dziesięciu opowieści komiksowych, a następnie ich publikację. Warsztaty odbyły się w Warszawie i Tel-Awiwie, a ich owoc, antologia zatytułowana "Kompot", ukazała się pod koniec minionego roku.

To, że Żyd jest delektującym się krwią chrześcijańskich noworodków sknerą, to prawda znana w Polsce od lat. Podobnie jak w Izraelu ta,
mówiąca, że kto zjada Żydów z papryką i bananami jest rasowym Polakiem. "Kompot" pokazuje, że pomimo tych niewątpliwych zagrożeń polscy i izraelscy twórcy komiksowi potrafili się dogadać i stworzyć nie tyle most porozumienia czy dialog (bo odnoszę wrażenie, że to akurat przyszło im dość spontanicznie), lecz po prostu kilka dobrych, pełnokrwistych komiksów. Ale też i kilka kiepskich.

Na wstępie zaznaczę, że próżno doszukiwać się w "Kompocie" krótkich opowieści, aspirujących do udowodnienia lub obalenia teorii, że Żyd wcale nie jest szczurem, a Polak nie ma świńskiego ryja. Autorzy wszelkie tego typu dywagacje odłożyli na bok, a skupili się na wspomnianej już ucieczce od stereotypów. Zrobili to z niesamowitym luzem, wobec czego wszyscy ci, którzy spodziewali się potraktowania tematu z p
rzysłowiową szyszką w pupie, poczują się zawiedzeni.

Luz przejawia się przede wszystkich w charakterze większości prac, które są najzwyklejszymi humoreskami, dworującymi sobie ze stereotypów. Dystans do stosunków polsko - żydowskich widoczny jest w komiksach każdej ze stron, biorących udział w przedsięwzięciu. Znakomite jest rozpoczęcie albumu - prace Daniela Goldsteina ("Żydzi zrujnowali mi życie") i Michała Śledzińskiego ("Czarny wojownik z Jerozolimy"). Ten pierwszy w sposób jedynie słuszny (humorystyczny) podchodzi do tematu tożsamości, bardzo komplikując żywot pewnego Polaka, który przypadkiem dowiaduje się, że jest Żydem. Drugi za to łączy przyjemne z pożytecznym, generując postać Ninjew - żydowskiego chłopca, który zafascynowany japońskimi grami wideo, postana
wia odpuścić studiowanie ksiąg w towarzystwie starszych członków rodziny na rzecz rzucania shurikenami po mieście. Motyw zabawy słowem "Jew" pojawia się również w komiksie "Jewmanji" Łukasza Mieszkowskiego, nawiązującym do filmu z Robinem Williamsem.
Najbardziej nierównym twórcą zbioru jest Zev Engelmayer, a to przez wzgląd na to, że zamieścił w nim nie jedną, a trzy historie. Z jednej strony jest on autorem fenomenalnego, minimalistycznego komiksu "Shoshke w Polsce", swym reporterskim charakterem podsumowującego jego pobyt w naszym kraju, a z drugiej bardzo kiepskich kolaży i utrzymanego w takiej samej stylistyce komiksu "Kuriza w Auschwitza" (przypuszczam, że dla wielbicieli awangardy będą to prace wyśmienite). Podobnie, pewne wątpliwości budzi komiks Racheli Rottner "Beyond words", ciekawy jedynie ze względu na pewne chwyty formalne, jakie autorka zdecydowała się podjąć celem uwypuklenia cech opisywanych przez siebie Polaków. Z kolei komiks "Full stomach" Krzysztofa Ostrowskiego w sposób niekonwencjonalny nawiązuje do osiedlania się Żydów - sam pomysł na potraktowanie tego tematu wart jest uznania oraz naocznego sprawdzenia przez czytelników.

Joanna Karpowicz zaprezentowała komiks "Lucky picture" który wabi jedynie ciekawymi ilustracjami, w warstwie fabularnej serwując dość czerstwy pomysł. Zamykająca zbiorek praca "Misz Masz" Jakuba Szczęsnego, pełna jest metafor, które ze względu na bardzo niechlujne liternictwo zdolny jest rozszyfrować chyba
jedynie jej autor.

Album łączy w sobie dwie wersje językowe: polską i hebrajską. Wiele komiksów, ze względu na wyraźną prośbę autorów, opublikowanych zostało jednak po angielsku, co okazało się strzałem w dziesiątkę (ciężko wyobrazić sobie komiks Racheli Rottner w innej wersji, a i wstęp do "Shoshke w Polsce" utraciłby całą siłę w przekładzie na polski). Jak każda antologia, "Kompot" posiada swoje niewątpliwe plusy (komiksy Goldsteina,
Śledzia, Ostrowskiego oraz "Shoshke"), jak również minusy. Nie należy jednak zapominać, że cel publikacji i wymiany artystów był jeden: przełamanie stereotypów. Sądząc po klimacie, jaki panował między komiksiarzami z Izraela i Polski, a który został uwieczniony na kartach "Kompotu", cel ten został osiągnięty. "Kompot". Scenariusz i rysunki: różni autorzy. Wydawcy: Instytut Adama Mickiewicza, Kultura Gniewu 2008.

Brak komentarzy: