W „Bez przebaczenia” nie ma ani Clinta Eastwooda, ani Gene’a Hackmana. Ten komiks, stworzony wspólnie przez ojca i syna komiksiarzy opowiada o relacji między ojcem i synem – bandytami.
Hermann Huppen i jego syn Yves komiksują o tym, jak daleko lub niedaleko pada jabłko od jabłoni i jak bardzo grzechy ojców stają się grzechami synów. Akcja „Bez przebaczenia” dzieje się na przestrzeni kilku lat pod koniec XIX wieku w hrabstwie Sweetwater. Buck Carter, bezwzględny przestępca, ścigany jest przez szeryfa federalnego i jego paczkę. I co prawda ciągle unika złapania i niewątpliwego stryczka, lecz w momencie, gdy bandycka profesja wciąga jego syna, wychodzi z ukrycia…
Ten niezwykle kameralny, ciągnący się niespiesznie western zrealizowany jest perfekcyjnie. Rysunki to klasa sama w sobie. Przepiękne pejzaże oddają wszelkie uroki Dzikiego Zachodu. Milczące panele wyznaczają tempo akcji. Poezja. Grafice nie ustępuje scenariusz, konsekwentnie podporządkowany głównemu wątkowi i niezwykle ważny w swej wymowie.
„Bez przebaczenia” nie jest kolejną mdłą strzelanką, traktującą Dziki Zachód jako scenerię. To mocna i dramatyczna wizja relacji ojcowsko-synowskich, która bez przebaczenia traktuje zarówno bohaterów komiksu, jak i czytelnika.
Co ciekawe, scenarzysta – mimo kilku możliwości – nie poszedł w tym komiksie na żadne kompromisy. Chyba dlatego wyszła tak świetna rzecz. Bo gdyby poszedł, zapewne zabiłby ten komiks.
To nie pierwszy efekt współpracy Yvesa z Hermannem – w 2014 roku ukazała się ich „Stacja 16” a rok później na rynku pojawiła się kontynuacja średniowiecznej sagi o Wieżach Bois-Maury. Najnowszą produkcją sygnowaną nazwiskami ojca i syna jest "Staruszek Anderson"
To osadzona w Stanach Zjednoczonych w latach 50. ubiegłego wieku opowieść o zemście. Osiem lat po zaginięciu wnuczki, stary Anderson wchodzi wreszcie w posiadanie informacji o ludziach, którzy ją uprowadzili i zabili. Nie zbroi się jednak na wojnę jak Charles Bronson, gdyż nie ma ku temu warunków. Jest czarnym, żyjącym wśród białych, którzy mają prawo traktować go jak psa. Cała akcja rozgrywa się więc po cichu i w akompaniamencie rasistowskich haseł i ludzkiej znieczulicy.
„Staruszek Anderson” operuje schematem w sposób może nie odkrywczy, ale również bez epatowania tanimi emocjami. To komiks antyrasistowski, ale odżegnujący się od moralizatorstwa. Album o bezsensownym szczuciu, obecnym wszędzie i ciągle. A wreszcie album o tym, że ludzie to jednak niezłe bydlaki. Hermann i Yves H. wymownym zakończeniem nie zostawiają złudzeń co do wartości gatunku ludzkiego. Pokazują też, że bohater bohaterowi nierówny, a jego efektywność uzależniona jest od warunków społecznych.
Charles Bronson na swoje życzenie śmierci miał pięć szans. Zgadnijcie iloma musiał zadowolić się staruszek Anderson?
Hermann Huppen i jego syn Yves komiksują o tym, jak daleko lub niedaleko pada jabłko od jabłoni i jak bardzo grzechy ojców stają się grzechami synów. Akcja „Bez przebaczenia” dzieje się na przestrzeni kilku lat pod koniec XIX wieku w hrabstwie Sweetwater. Buck Carter, bezwzględny przestępca, ścigany jest przez szeryfa federalnego i jego paczkę. I co prawda ciągle unika złapania i niewątpliwego stryczka, lecz w momencie, gdy bandycka profesja wciąga jego syna, wychodzi z ukrycia…
Ten niezwykle kameralny, ciągnący się niespiesznie western zrealizowany jest perfekcyjnie. Rysunki to klasa sama w sobie. Przepiękne pejzaże oddają wszelkie uroki Dzikiego Zachodu. Milczące panele wyznaczają tempo akcji. Poezja. Grafice nie ustępuje scenariusz, konsekwentnie podporządkowany głównemu wątkowi i niezwykle ważny w swej wymowie.
„Bez przebaczenia” nie jest kolejną mdłą strzelanką, traktującą Dziki Zachód jako scenerię. To mocna i dramatyczna wizja relacji ojcowsko-synowskich, która bez przebaczenia traktuje zarówno bohaterów komiksu, jak i czytelnika.
Co ciekawe, scenarzysta – mimo kilku możliwości – nie poszedł w tym komiksie na żadne kompromisy. Chyba dlatego wyszła tak świetna rzecz. Bo gdyby poszedł, zapewne zabiłby ten komiks.
To nie pierwszy efekt współpracy Yvesa z Hermannem – w 2014 roku ukazała się ich „Stacja 16” a rok później na rynku pojawiła się kontynuacja średniowiecznej sagi o Wieżach Bois-Maury. Najnowszą produkcją sygnowaną nazwiskami ojca i syna jest "Staruszek Anderson"
To osadzona w Stanach Zjednoczonych w latach 50. ubiegłego wieku opowieść o zemście. Osiem lat po zaginięciu wnuczki, stary Anderson wchodzi wreszcie w posiadanie informacji o ludziach, którzy ją uprowadzili i zabili. Nie zbroi się jednak na wojnę jak Charles Bronson, gdyż nie ma ku temu warunków. Jest czarnym, żyjącym wśród białych, którzy mają prawo traktować go jak psa. Cała akcja rozgrywa się więc po cichu i w akompaniamencie rasistowskich haseł i ludzkiej znieczulicy.
„Staruszek Anderson” operuje schematem w sposób może nie odkrywczy, ale również bez epatowania tanimi emocjami. To komiks antyrasistowski, ale odżegnujący się od moralizatorstwa. Album o bezsensownym szczuciu, obecnym wszędzie i ciągle. A wreszcie album o tym, że ludzie to jednak niezłe bydlaki. Hermann i Yves H. wymownym zakończeniem nie zostawiają złudzeń co do wartości gatunku ludzkiego. Pokazują też, że bohater bohaterowi nierówny, a jego efektywność uzależniona jest od warunków społecznych.
Charles Bronson na swoje życzenie śmierci miał pięć szans. Zgadnijcie iloma musiał zadowolić się staruszek Anderson?
"Bez przebaczenia" |
"Bez przebaczenia". Scenariusz: Yves H. Rysunki: Hermann Huppen. Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2015.
"Staruszek Anderson". Scenariusz: Yves H. Rysunki: Hermann Huppen. Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2016.
"Staruszek Anderson". Scenariusz: Yves H. Rysunki: Hermann Huppen. Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2016.
Komiksy można kupić tutaj: Sklep. Gildia.pl
1 komentarz:
W "Bez przebaczenia" duże wrażenie wywarły na mnie rysunki. Takie... mocne.
Prześlij komentarz