Autor: Dominik Szcześniak
Recenzję Księżniczki można by ograniczyć do stwierdzenia, że jest to "komiksowa bajka narysowana przez Mei dla dziwnych dzieciaków oraz przybyszy z kosmosu", ale to sformułowanie widnieje już na okładce tego niewielkiego zinowego zeszytu. Wypada więc pochwalić autorkę za umiejętność kondensacji treści i przejść do szerszego omówienia komiksu.
Jak to w bajce: jest młoda księżniczka Lilianna, jej stary ojciec - król Namis oraz przesiąknięty złem doradca króla Krystian. Namis, przekonany o rychłej śmierci, za namową Krystiana chce wydać Liliannę za mąż za księcia Jacoba, prawdziwego dżentelmena. Księżniczka oczywiście jest na nie. Sprawę komplikuje fakt, że Lilianna zadurza się w znalezionej przypadkowo kosmitce - powypadkowcu, a Krystian kręci na boku z Jacobem, chcąc po śmierci nieco głupiutkiego króla Namisa przejąć jego królestwo.
Komiks zawiera szereg postulatów, jakie zakomunikować światu chce młoda księżniczka, ale też kilka takich, które formułuje autorka komiksu. Mei, posługując się bajkowymi schematami, krytykuje patriarchalizm, podkreśla rolę przyjaźni, eksponuje naturalność związków homoseksualnych, ale również zdradza, że jest za wyzwoleniem zwierząt (chociażby z rąk cyrkowców) oraz w sposób humorystyczny wyśmiewa militarystyczne zapędy mocarstw.
Nieco szwankuje w Księżniczce logika następujących po sobie zdarzeń, ale uproszczenia zastosowane przez autorkę można zrzucić na karb konwencji bajkowej. Graficznie mamy w komiksie do czynienia z wszelkimi cechami komiksów DIY, przywołującymi na myśl stare czasy, kiedy to autorzy upychali kadry na stronie, by zmieścić na niej jak najwięcej fabuły. Nie jest to oczywiście zarzut - tak naprawdę rysunki Mei lepiej prezentują się poupychane na planszy w ilości 10-13, niż na splash-page'ach. Rysunkowo jest nierówno, ale są fragmenty zdradzające spore umiejętności autorki. Dwukrotnie Mei ucieka od standardowego stylu, jaki przyjęła w Księżniczce: po raz pierwszy w scenie z odwróconymi barwami, a po raz drugi w następującej zaraz po niej scenie seksu. Obie te ucieczki są jak najbardziej udane.
Krótki komiks wchłania się bardzo przyjemnie, mimo pewnych naiwności i kwestii, które co niektórzy mogą uznać za banalne. Mei operując kilkoma chwytami i wrzucając do opowieści współczesną, momentami bardzo osobistą problematykę, stworzyła kawałek dobrego komiksu zinowego, doprawionego zabawnym epilogiem i odautorskim komentarzem. W erze ponownej erupcji zinów jest to jedna z ciekawszych pozycji. Zwłaszcza dla dziwnych dzieciaków. Dla przybyszy z kosmosu pewnie też.
Księżniczka. Rysunki i scenariusz: Mei.Wydane własnym sumptem. Nakład 2 (10 egz.)
7 komentarzy:
fajne!
dzięki za recenzję :D
Ojej, a ja dziękuję za wskazanie mi drogi do takich śliczności, styl Mei natychmiast mi się spodobał, a rzadko mam tak, że coś polubiam od razu. Graficzne pyszności.
@Sstefania - obadaj koniecznie "Dziewczynkę, którą bolała głowa". Rewelacyjna rzecz.
Jestem dumnym właścicielem "Księżniczki" i w pełni zgadzam się z recką Lucka.
Mei do boju! Hehe.
bardzo mi się ten komiks podoba
Prześlij komentarz