Autor: Dominik Szcześniak, fot. Rafał Bil
Od lewej: mgr Maciej Pałka i prof. Robert Looby |
30 marca 2011 roku w KUL-u zapachniało komiksem. Instytut Filologii Angielskiej, dr Alek Bednarski oraz Koło Naukowe Studentów Anglistyki zorganizowało bardzo ciekawy blok tematyczny poświęcony tłumaczeniom komiksów polskich na język angielski, doprawiony wykładem Macieja Pałki zgrabnie prześlizgującym się po historii komiksu amerykańskiego i brytyjskiego. Wykłady wzbogacone zostały obecnością prominentów lubelskiej sceny komiksowej, a afterparty zaowocowało powstaniem kilku interesujących dyskusji. Na miejscu był nasz reporter, którego zamierzeniem było śledzenie poczynań czołowego lubelskiego celebryty, a który ostatecznie zauroczony został czymś zupełnie innym.
Translatorskie zagwozdki czyli Looby o "Degrengolandzie"
Przekład na język angielski tak pokręconego tekstu, jakim jest "Degrengoland" to nie lada wyzwanie - tak mniej więcej można podsumować wykład prof. Roberta Looby'ego, rodowitego Irlandczyka. Na tapetę wziął on kilka tekstów z komiksu, wnikając w ich strukturę i proponując swoje rozwiązania tłumaczeń na angielski. Zwracając uwagę na nierozerwalny związek słów wypowiadanych przez głównego bohatera serialu z jego charakterem, wytoczył kilka niezwykle interesujących teorii dotyczących postaci, jak również zadał kilka pytań, na które - jako scenarzysta - mogę sobie spokojnie odpowiedzieć, zanim powstanie ostatnia plansza "Degrengolandu". Profesor Looby zwrócił uwagę na bezcenną rolę kontaktu z autorami przekładanego dzieła.W dowcipny sposób przedstawił background serii i celnie wytłumaczył obecne w niej nawiązania do kultury i sztuki, zaznaczając przy tym, że dokładne ich przełożenie skutkowałoby możliwym niezrozumieniem tekstu przez czytelnika anglojęzycznego (a jakie zabiegi zastosował, by tak się nie stało - możecie sprawdzić sami - "Degrengoland" co tydzień ukazuje się w sieci, obecny jest również we wrocławskiej knajpie "Szajba" w wersji drukowanej). Wykład prowadzony był na luzie, a fachowa treść rozładowywana była zabawnymi anegdotkami dotyczącymi tłumaczenia. Było znakomicie, choć końcowy efekt psuje brak materiałów ilustracyjnych.
Pierwszą planszą pierwszego odcinka "Konstruktu" zajął się Maciej Czerniakowski. Zamiast anegdot dotyczących tłumaczenia komiksu dał więc zgromadzonym na sali konkret. Przypomnę, że rzeczona strona to krótki utwór "N-Maszyna" wg opowiadania Stanisława Lema. Czerniakowski skupił się na jednym problemie: tłumaczeniu nieprzetłumaczalnego. N-Maszyna to urządzenie, produkujące rzeczy, których nazwa zaczyna się na literę "n". "Nić, nasturcja, niebo (...)" - jak wyjść z opresji i przełożyć na angielski słowa, które w tym języku nie zawsze będą zaczynać się na tę samą literę? Jak zabrać się za przekład "Niemożliwie namoczonej nadkoszulki nałożonej na nagą niewolnicę"? Odpowiedzi, które można było usłyszeć podczas wykładu okazały się satysfakcjonujące, a sama prezentacja była rzeczowa i obficie zilustrowana kadrami z "Konstruktu". Jako, że obecny był autor i zarazem wydawca komiksu - Jakub Kijuc - po spotkaniu można było zapoznać się z jego dotychczasowymi produkcjami, bądź takowe zakupić.
Widownia |
Prelegent rozpoczął swoje wystąpienie z lekką nieśmiałością i tremą, proponując zgromadzonym pooglądanie "obrazeczków", lecz z każdą minutą rozkręcał się i pozwalał uwalniać się swojemu wrodzonemu szołmeństwu. Wykład Pałki skupiał się na skrótowej przebieżce po historii komiksu amerykańskiego i angielskiego. Bogato ilustrowane wystąpienie nie pozwoliło jednak na rozwinięcie skrzydeł. Widać było, że ramy w jakie został wrzucony nieco go skrępowały, ale momenty, w których na dłużej zatrzymywał się przy pewnych zagadnieniach należały do bardzo ciekawych. Ot, choćby te dotyczące Kodu Komiksowego czy brytyjskiej inwazji na Amerykę. Maciej opowiedział o ekranizacjach komiksów, w większości ograniczając się do listy tytułów, jak również o tym, dlaczego stroje superbohaterów są takie kolorowe. Wisienką na torcie były opowieści o tym, jak to "amerykańscy superbohaterowie spotykali się ze swoimi brytyjskimi kolegami". Wykład przeprowadzony został w luźnej atmosferze, a zagadnienia, które przedstawione zostały w sposób zbyt skrótowy doczekały się rozwinięcia kiedy przyszedł czas na pytania od publiczności. Niemniej jednak u wielu zgromadzonych widać było niedosyt. Myślę, że wielu z nich chciałoby zobaczyć magistra Pałkę w jakimś sprecyzowanym, konkretnym zagadnieniu.
Robert Looby i publiczność |