„Totalnie nie nostalgia” to komiks produkcji
polskiej, któremu towarzyszy najlepsza i -
jak sądzę - najskuteczniejsza kampania reklamowa ostatnich lat. Autorzy
odbywają tournee po całej Polsce, w poważnych gazetach, telewizjach i
rozgłośniach radiowych pojawiają się równie poważne analizy, a reklamy albumu
wyskakują nawet z lodówek niezainteresowanych tematem osobników. O co ten cały
raban?
Głównie o to, że Jacek Frąś powraca, ale też o to, że Wanda Hagedorn
napisała memuar. Jedno i drugie jest wielką siłą i… równie dużą słabością
"Totalnie nie nostalgii". Anonimowa w świecie komiksu scenarzystka urodziła się w
Szczecinie, a w połowie lat 90. minionego wieku wyemigrowała do Australii.
Przez ostatnie 10 lat pracowała w organizacjach pozarządowych koordynując
projekty na temat gender i zapobiegania przemocy wobec kobiet. Jej
autobiograficzna opowieść o życiu w PRL-u nakreślająca opresyjne relacje
mężczyzn wobec kobiet idzie tropem innej znanej twórczyni komiksów - Alison
Bechdel. W odróżnieniu od Amerykanki, Hagedorn nie skupia się jedynie na relacjach z ojcem. Na kilku
przykładach pokazuje ogólne tendencje panujące w narodzie - mizoginię, seksizm
i grubych panów z wąsem, przez samych siebie uprawnionych do łapania
dziewczynek za kolanka. Wanda Hagedorn, z domu Chmielewska, odsłania
czytelnikowi siebie całą. A po co? Ponieważ, jak pisała Kate Zabreno w
Heroinach, „istnieje absolutna konieczność pisania siebie, swojego ciała, swojego
własnego doświadczenia: pisania siebie, żeby zrozumieć siebie, stać się sobą i
nie zniknąć”. Ten feministyczny pamiętnik powstał, ponieważ - jak mówi autorka
- „tylko wtedy nasze historie zostaną opowiedziane, jeśli napiszemy je same”.
Jest to dość przekonujący powód, choć może skutkować odwrotnie do zamierzeń autorki. Komiksów autobiograficznych, wybebeszania się autorów, opowiadania
o swoim życiu bez skrępowania jest na rynku coraz więcej. Dla wielu
czytelników "Totalnie nie nostalgia" może się okazać albumem, który
spowoduje powiedzenie "dość!" tego rodzaju introwertycznym dziełom.
Rewelacyjny początek historii, pokazujący
przygotowania do prac nad komiksem od kuchni, pełen nienachlanych metafor, nieprzegadany i
infekujący odbiorcę, niestety z czasem popada w niepotrzebne
przeintelektualizowanie. Za to
jeśli chodzi o rysunki - jest świetnie przez całą długość albumu.
Jacek Frąś
rysuje PRL-owską opowieść o szarzyźnie w odpowiednio wygaszonych i depresyjnych
barwach, a rysunki z epoki opiera na skrupulatnym researchu. I tylko starzy fani
twórczości autora, pamiętający go jeszcze z czasów pierwszych krótkich form z AQQ (do których się zaliczam), mogą nieco pojęczeć. Bo nie
jest to szalony, nieprzewidywalny Frąś z „Wyspy doktora Morou” czy „Glinna”, a
Frąś ugłaskany przez cudze wspomnienia. Szkoda, że nikt nie dał rysownikowi zielonego światła na pierwotną "szaloną" wersję komiksu, której plansza prezentowana była na facebookowym profilu komiksu. Pozostając w sferze minusów - niefajnie sprawdza się okładka, zwłaszcza po ujrzeniu istniejącego w sieci projektu oraz wersji oryginalnej.
Czytelnikom, tęskniącym za dawną
twarzą artysty, „Totalnie nie nostalgia” może sprawić lekki zawód. Ale z tego
zawodu może równie dobrze wyniknąć ekstaza związana z porządnym wywiązaniem
się rysownika z nowej roli.
Album Hagedorn i Frąś do najlżejszych nie należy - dla jednych stanie się jednym z najważniejszych komiksów feministycznych (bo na pewno nie pierwszym) w Polsce, innych odrzuci przegadaniem i powtarzaniem schematów. Ja jestem gdzieś w radosnym "pośrodku".
"Totalnie nie nostalgia". Scenariusz: Wanda Hagedorn. Rysunki: Jacek Frąś. Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe/ kultura gniewu, Warszawa 2017. Komiks można kupić tutaj: Sklep. Gildia.pl
Album Hagedorn i Frąś do najlżejszych nie należy - dla jednych stanie się jednym z najważniejszych komiksów feministycznych (bo na pewno nie pierwszym) w Polsce, innych odrzuci przegadaniem i powtarzaniem schematów. Ja jestem gdzieś w radosnym "pośrodku".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz