Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

środa, 23 maja 2012

Kibicujemy (268)

Autor: Dominik Szcześniak Kibicujcie komiksiarzom! Detektyw Cthulhu zalicza drugie wejście na łamach Ziniola, a jego scenarzysta - Michał Ochnik - opowiada o tym, jak pomysł na komiks zakiełkował...
Historia stojąca za powstaniem koncepcji, która - miejmy nadzieję - już niedługo rozwinie się w komiks "Detektyw Cthulhu" nie jest może jakąś nadzwyczaj błyskotliwą anegdotką, ale sporo mówi o potencjale mediów społecznościowych. Otóż pewnego dnia rzuciłem na swoim facebookowym wallu luźny koncept - nawet nie koncept, a kilka pospiesznie wystukanych na klawiaturze słów obrazujących moje zwichrowane pomysły - dotyczący miksu czarnego kryminału i klasycznego lovecraftowskiego horroru. Pomysł ów na wpół żartobliwie zatytułowałem "Detektyw Cthulhu". Sprawa najprawdopodobniej zatrzymałaby się na tym etapie, gdyby nie Lupus, który z właściwą sobie werwą i pomysłowością, przygotował przecudny art wizualizujący całą tę koncepcję, który wrzucił potem w komentarze pod wpisem. Art wykonany został w konwencji nadgryzionej zębem czasu okładki starego magazynu detektywistycznego albo groszowego zbiorku z opowiadaniami grozy, z której szczerzył się do czytelnika Wielki Przedwieczny, z papierosem wciśniętym w kącik jamy gębowej, w rozbrajającej fedorze, długim prochowcu i z nieporządnie przerzuconym przez szyję krawatem. Jak Lupusowi udało się na tej niepozornej ilustracji uzyskać efekt totalnego odjechania i odrealnienia - pojęcia nie mam. 

Jakkolwiek by nie było, art ten zainspirował mnie do rozwinięcia koncepcji. W pierwszym rysie scenariuszowym główny bohater miał być oryginalnym Wielkim Przedwiecznym i mieszkać w New R'lyeh, stylizowanej na Nowy Jork metropolii, która po brzegi wypełniona była istotami rodem z różnych horrorów i powieści grozy. Początkowo komiks miał mieć zdecydowanie bardziej komediowy charakter - dość rzec, że pierwszą sprawą "pierwotnego" Detektywa Cthulhu miało być odnalezienie niejakiego Edwarda, wampira, który, ku rozpaczy beznadziejnie zakochanej w niem dziewczyny, jakiś czas temu zaginął w tajemniczych okolicznościach. Za uprowadzenie wymoczkowatego Syna Ciemności miał być odpowiedzialny klan wampirzych "starych wyjadaczy", którym ów Edward miał psuć dobre imię swoim niewampirzym zachowaniem. 
Z takim oto konceptem zwróciłem się do Lupusa z zapytaniem, czy byłby skłonny pociągnąć temat i ulepić z niego pełnoprawny album komiksowy. Kamil do pomysłu podszedł z entuzjazmem, ale i pewnymi zastrzeżeniami oraz własnymi pomysłami, których uważnie wysłuchałem i doszedłem do wniosku, że są zwyczajnie dobre i Lupusowa wizja komiksu istotnie może się okazać na dłuższą metę o wiele ciekawsza. Przede wszystkim - główny bohater komiksu to już nie sam Cthulhu, a jego syn. Kamil obawiał się, czy tworząc ten komiks nie narazimy się śpiącemu pod wodami Pacyfiku Wielkiemu Przedwiecznemu. Po chwili namysłu przyznałem mu rację, w końcu lepiej nie kusić losu i zgodnie bohaterem dramatu uczyniliśmy syna Cthulhu. Jegomość ów, imieniem John poczęty został w niejasnych okolicznościach, zaś nieludzki rodowód objawia się u niego w posiadaniu umiejętności transformacji w Wielkiego Przedwiecznego, z której korzysta jednak bardzo rzadko, nie do końca rozumiejąc, kim tak naprawdę jest i jaki jest jego właściwy potencjał. Kolejną istotną zmianą było uczynienie z komiksu opowieścią znacznie bardziej na serio, farsa ustąpiła miejsca mrocznemu kryminałowi z zakulisowymi machinacjami istot mroku w tle. Humor oczywiście pojawia się, jest jednak bardziej wisielczy, niż prześmiewczy czy parodystyczny. Następnym znakomitym pomysłem Kamila było przerzucenie akcji do alternatywnej wersji Londynu - miasta, które na przestrzeni lat obrodziło tyloma ponurymi opowieściami, metropolii, która wydała Sherlocka Holmesa oraz Dra Jeckylla i Mr. Hyde'a. To miasto zdecydowanie nadawało się na arenę kryminalno-horrorowej opowieści o wilkołakach, wampirach i Starych Bogach. 

Na dzień dzisiejszy komiks ukończony jest mniej więcej w połowie - dostałem sygnał od Lupusa, że obecnie ma narysowane 24 strony. Scenariusz jest już gotowy od dłuższego czasu. Obecnie jesteśmy na etapie szukania wydawcy.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

Brak komentarzy: