Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

niedziela, 14 czerwca 2015

Szklane miecze: Yama - Corgiat/ Zuccheri

Ofensywa komiksu amerykańskiego, przejawiająca się startem kilku nowych kolekcji, prezentujących dokonania nurtu super-hero nie mogła pozostać bez reakcji największych wydawców na coraz większe potrzeby wielbicieli historii obrazkowych z rynku francuskiego. Choć nie zgromadzone pod żadnym szyldem, po okresie życia utajonego i one zyskały szansę podbicia serc publiczności. Jednym z takich komiksów są „Szklane miecze” autorstwa francuskiej scenarzystki Sylviane Corgiat i włoskiej rysowniczki Laury Zuccheri – seria, której pierwszy tom, zatytułowany „Yama” nawiedził w ostatnich tygodniach księgarskie półki. 
Nie bez kozery na tylnej okładce albumu znalazła się sentencja „Fantasy Komiks poleca”. Ten magazyn byłby bowiem świetnym miejscem do publikacji omawianej serii, spełniającej jego niezbyt wygórowane wymagania. „Szklane miecze” to bowiem historyjka stworzona od szablonu, schematyczna i nie wnosząca nic nowego. Nieustannie wywołująca wrażenie „gdzieś już to widziałem”, luźno czerpiąca z mitów arturiańskich opowieść traktuje o niepozornym wybrańcu, który napędzany rządzą zemsty szkoli się na wyzwoliciela ludu ciemiężonego przez okrutny, czarny charakter. Wybrańcem tym jest młoda dziewczyna, Yama. Ma odpowiednią broń – szklany miecz, który (dosłownie!) spadł z nieba i wbił się w litą skałę, a każdego śmiałka, próbującego go wyciągnąć zamieniał w szkło. Ma mentora – na którego natrafia zupełnym przypadkiem, ale który równie przypadkowo posiada wszelkie informacje i umiejętności, by jej pomóc. Ma sprzymierzeńców – zespół groteskowych stworków, sprawiający zresztą całkiem sympatyczne wrażenie. Ma też wroga – złego Orlanda, który zrównał jej rodzinną wioskę z ziemią. I ma cel – zabić go. 
Całkiem możliwe, że podczas lektury „Szklanych mieczy” będą Wam przychodziły do głowy obrazy, zdradzające istotne dla kolejnych tomów elementy fabuły. Że w zupełnie naturalny sposób odkryjecie zależności między bohaterami, że objawi wam się scena finałowa czterotomowej historii i tym podobne. A to dlatego, że scenarzystka „Szklanych mieczy” do wirtuozów pióra zdecydowanie nie należy, a główną cechą zaprezentowanego pisarstwa uczyniła przewidywalność. Jedyną nadzieją dla komiksu i scenarzystki jest zerwanie z tą przewidywalnością w drugim tomie i tym samym utarcie nosa sceptykom. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że może to być zbyt trudne wyzwanie. 
Za to rysunki Laury Zuccheri to robota bardzo solidna. Piękne plenery, efektowne sceny leśne, bogactwo flory i fauny – ta artystka wie, co robi i tak naprawdę niesie ten komiks swoją kreską. Schlebiając klasycznemu układowi planszy komiksowej, buduje swoje ekspresyjne, kolorowe kadry bardzo konsekwentnie, czym na pewno przyciągnie wzrok każdego fana frankofońskich opowieści obrazkowych. 

"Szklane miecze" to komiks młodzieżowy, który zapewne dobrze się czyta w początkowych stadiach rozwoju "choroby komiksowej", jeszcze przed atakiem wirusa "najważniejszych powieści graficznych świata". Dorośli czytelnicy odnajdą w nim szereg schematycznych scen i przewidywalność, młodszych ta przygoda może porwać. A wielbiciele "Fantasy Komiks" powinni być ukontentowani.      

"Szklane miecze, tom 1: Yama". Scenariusz: Sylviane Corgiat. Rysunki: Laura Zuccheri. Tłumaczenie: Maria Mosiewicz. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2015.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep wydawcy, Sklep. Gildia.pl, Incal

Brak komentarzy: