Autor: Łukasz Kowalczuk
„Witam. Dhalmun: Epoka Dymu to historia o tych, którzy mają moce i tych, którzy mają władzę. Zresztą, co za różnica?” Krótko i na temat, prawda? Pierwsze trzy odcinki tej super-bohaterskiej opowieści są dostępne za darmo lub za niewielkie pieniądze na stronie twórcy*. Biram Ba publikuje już od paru ładnych lat (dokonania z lat 2007-2011 można ściągnąć ze strony).
Bogaty dorobek autora. Solidny warsztat. Fakt, że pomysł na historię o herosach kiełkował od dłuższego czasu - wszystko to sprawiło, że rzecz zapowiadała się ciekawie. I faktycznie, warto sprawdzić ten komiks. Fabularnie Epoka Dymu odbiega od następującego schematu: „na początku musi być geneza powstania głównego bohatera – sromotna porażka – wylizanie się z ran - epicki rewanż – happy end – przechodzimy do następnego numeru, o ile ktoś to będzie chciał jeszcze czytać”. Świat przyszłości, w którym dzieje się akcja, został klarownie przedstawiony przez Birama. Wprowadzenie jest wplecione w scenariusz na tyle umiejętnie, że autor może spokojnie prowadzić intrygę. Wszystko na tyle dobre, że jestem ciekawy ciągu dalszego. Nie będę za wiele zdradzał, po prostu przeczytajcie.
Komiks został w całości(?) stworzony przy pomocy technik cyfrowych. Biram Ba dobrze sobie radzi w niemal realistycznym stylu. Świetną robotę robią tu kolory** - nie ma tandetnych gradientów ani efektów (huurrraaa!). Wystarczy spojrzeć na stare prace zamieszczone na stronie Epoki Dymu, żeby uświadomić sobie skalę postępów autora. Zdarza się jednak wiele miejsc, gdzie cyfrowa technika jest aż nazbyt widoczna – rysunki przypominają wtedy wykonane w pośpiechu szkice koncepcyjne do jakiejś gry. Tytułowa strona trzeciego odcinka to żart? Swoją drogą można było się pokusić o jakąś bajerancką okładkę do trzech pierwszych odsłon cyklu. Nie kupuję zabiegu ze zmianą czcionki w każdej z części. Rozumiem intencje autora, ale średnio wyszło.
To co mi się jeszcze nie spodobało w Epoce Dymu to, na szczęście, tylko jedna kwestia techniczna**. Autor mógł pokusić się o wyższą rozdzielczość (przynajmniej w płatnej wersji). Pliki ważą mało (to w pewnym stopniu plus) i traci na tym jakość. Nie jest to wielki problem, zauważalny raczej dla osób lubiących nieco powiększyć kadr. Czekam z utęsknieniem na porządną platformę z polskimi e-komiksami (od klasyków po takich twórców jak Biram Ba czy Boettcher), gdzie formaty będą zunifikowane a jakość odpowiednio dostosowana do potrzeb. Jak wspominałem przy okazji recenzji Kottona, pojawiły się pierwsze zwiastuny tego, że idzie ku lepszemu.
Pokuszę się o stwierdzenie, że gdyby Epoka Dymu ukazała się jako bardziej dopracowana zeszytówka, to przebiłaby dotychczas wydane polskie tytuły tego typu. Pod względem fabularnym jest na pewno lepsza niż np. Orzeł Biały czy Henryk Kaydan. Jeśli o grafikę chodzi to też jest lepiej. Nie odnoszę wrażenia, że oglądam w akcji kolejną kopię Mc Farlane'a czy innego Jima Lee. Czekam na następne odcinki, a jeśli kilka rzeczy zostanie doszliwanych, to będę czekał jeszcze bardziej.
* Ciekawe ilu komiksowych skąpców jednak sięgnęło do sakiewki po te, o zgrozo, niecałe 4 złote.
** Widziałem kilka prac autora wydrukowanych w odcieniach szarości (Człowiek bez Szyi). Tracą połowę uroku, jeśli nie więcej.
*** Niestety, we wszystkich dotychczas recenzowanych przeze mnie polskich elektronicznych historyjkach obrazkowych jest jakiś defekt.
** Widziałem kilka prac autora wydrukowanych w odcieniach szarości (Człowiek bez Szyi). Tracą połowę uroku, jeśli nie więcej.
*** Niestety, we wszystkich dotychczas recenzowanych przeze mnie polskich elektronicznych historyjkach obrazkowych jest jakiś defekt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz