Śledziu zakończył pierwszy sezon "Wartości rodzinnych" odcinkiem tak spójnym i świeżym, że aż chciałoby się, by to był dopiero początek. Odcinek zatytułowany "Nie bądźmy leśne ludki" wyskoczył ponad porównania do "Simpsonów", urzekł szeregiem świetnych pomysłów i znakomicie napisanych dialogów, jak również dał możliwość twórcy na moment powrócić do konwencji komiksu czarno-białego.
W finale sezonu Śledziu wziął pod lupę szkielet "typowej, polskiej rodziny", w której mąż, koniecznie piastujący ważne stanowisko, w pocie czoła zarabia na utrzymanie całej familii, a żona zajmuje się domem. Znany czytelnikowi fakt, iż funkcja Edgara Króla tak naprawdę nie jest aż tak odpowiedzialna i że postać ta najlepiej sprawdza się w teatralnym rozrywaniu szat, w omawianym odcinku poznaje również jego żona - Ela, nie bez przyczyny przedstawiona na okładce w pozie i scenerii a la John Rambo. Śledziu, właśnie poprzez postawę Eli (ale nie tylko) rozprawia się z "leśnymi ludkami" - kurami domowymi (ale nie tylko), zmywającymi gary w błogiej nieświadomości tego, co tak naprawdę robią ich mężowie; degradującymi się do tej roli w imię "wyższego dobra rodziny". Ela dostaje swoje pięć minut i z postaci dość nieśmiało spoglądającej zza rzeszy ciekawszych od niej, przeobraża się w bohaterkę, godną co najmniej własnej serii odpryskowej.
"Nie bądźmy leśne ludki" to bezapelacyjnie tytuł roku 2010. Tak idealnego podsumowania zawartości zeszytu tytułem dawno nie widziałem. A grypsera, jaką Śledziu zastosował, by wprowadzić czytelnika w temat (scena rozmowy na drzewie pomiędzy Polskim Yeti a młodym Królem) powoduje, że należy się przed omawianym komiksem nisko ukłonić. Lecz ani grypsowanie, ani chwytliwy tytuł na nic by się zdały, gdyby nie soczyste dialogi. Podczas lektury poprzednich odcinków serii dało się odczuć, że scenarzysta przesadza z ilością słów w kadrze, że komiks bywa niepotrzebnie przegadany. Finał sezonu serwuje natomiast tak energiczne i płynne kwestie, rzucane przez bohaterów, że groźba zaśnięcia podczas lektury zupełnie zanika.
Jak na finał przystało, wyjaśniają się w czwartym odcinku wszystkie rozpoczęte w pierwszym wątki. Poznajemy tożsamość gospodyni Miszy, los Tucholskiego Patrolu i otwierające się przed rodziną Królów perspektywy. Poznajemy również przyszłość "Wartości rodzinnych" jako komiksu. Śledziu od samego początku doładowywał komiks fikcyjnymi reklamami i zajawkami komiksów. Tym razem w ramach tej usługi, udostępnił okładkę zeszytu "Tucholski Patrol i tajemnica Złotej Czupakabry". Może to i zgrywa, ale warto pomamić się myślą, że coś z tego wyniknie. "Machete", dołączony do filmu "GrindHouse" jako fikcyjny trailer lada dzień pojawi się na ekranach kin pod postacią pełnometrażowego filmu, więc na tym polu wszystko jest możliwe.
"Wartościami rodzinnymi" przeszedłem przez wszystkie etapy, związane z serialem: żmudne zapoznawanie się z bohaterami, chwile słabości, światełka w tunelu, akceptację konwencji, radość z wybuchowego finału oraz... ochotę na więcej. A jeśli ten ostatni etap został zaliczony, to chyba oznaka tego, że misja serii została spełniona.
"Wartości rodzinne 4: Nie bądźmy leśne ludki". Scenariusz i rysunki: Michał "Śledziu" Śledziński. Wydawca: kultura gniewu 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz