
Wbrew rysunkowi na okładce i tytułowi, "Spacedog" nie dotyczy programu psich lotów kosmicznych i - choć wydany w tym samym czasie, co bazująca na faktach "Łajka" - nie przedstawia alternatywnych przygód kolejnego psa w kosmosie. Jest natomiast "próbą odpowiedzi na pytanie co w życiu najbardziej się liczy". Tytułowy pies, radośnie funkcjonujący w środowisku wiejskim, wsiadając do pociągu towarowego, trafia do miasta. Z dala od rodziny tęskni, lecz po pewnym czasie znajduje sobie nowe towarzystwo - kumpla, grywającego w kapeli oraz dziewczynę, sukę rasy nieodgadnionej. Poznaje czym jest braterska przyjaźń i dozgonna miłość, po czym na skutek nieoczekiwanego obrotu sprawy zostaje psem doświadczalnym, którego pakują w rakietę wymierzoną w kosmos.
Opisana powyżej część fabuły rozrysowana jest przez Dorgathena na szeregu bezsłownych stron (dla analityków istotną będzie informacja, iż na jednej stronie rysownik mieści sześć regularnych kadrów) i zamyka pierwszy rozdział z życia kosmicznego psa. To wprowadzenie, mimo przebłysków, jest nieco nużące i całkiem możliwe, że gdyby autor zdecydował się kontynuować swoją opowieść za pomocą tych samych środków, to i cała nowela graficzna byłaby nudnawa. Na szczęście w kolejnych partiach komiksu, Dorgathen decyduje się na inną komunikację z czytelnikiem - najczystsze "opowiadanie obrazem", wciąż bez słów, a jednak z gigantycznym ładunkiem treści. Psi bohater, w trakcie spotkania z kosmitami zyskuje bowiem dar mowy i porozumiewa się z nimi za pomocą symboli. Czytelnik w dymkach widzi obrazki - podobny zabieg stosowali już m.in. Nicolas Mahler (w "Pragnieniu", wydanym przez Ladidę) i Mateusz Skutnik (w "Blakim", publikowanym w "starym" "Ziniolu"). Litery pojawiają się w "Spacedogu" tylko w jednym, a przy okazji niemalże najśmieszniejszym, momencie w całej historii. Czy więc nazwanie komiksu "nowelą graficzną" jest na miejscu? Biorąc pod uwagę jego niewielką objętość i formę realizacji nie sposób odpowiedzieć na to pytanie inaczej, niż twierdząco.
Wraz ze zmianą formy komunikacji, przyspiesza tempo komiksu i pojawia się jego główny temat: ignorancja ludzi wobec zdrowia planety, na której żyją. Nafaszerowany wiedzą kosmiczną Spacedog przestrzega ludność przed konsekwencjami ich niezdrowej egzystencji, jednak jego przekaz trafia w próżnię, a jedyne, na czym skupiają się obywatele Ziemi to fakt, że oto jest wśród nich pies, który gada. Staje się on gwiazdą - istnieje zarówno na poważnych konferencjach, jak i na koszulkach czy plakatach. Dorgathen nie stawia go jednak przed dylematem, zasygnalizowanym na ostatniej stronie komiksu: "czy skorzystać ze sławy, czy odrzucić karierę i wyrwać się z trybów kultury masowej, wybierając spokojne, rodzinne życie?" Akurat ten problem pies ma rozwiązany, co zresztą możemy obserwować już od pierwszych stron tej noweli graficznej.
W stronę popkultury dryfuje styl graficzny, jaki do realizacji "Spacedoga" wybrał Hendrik Dorgathen. Jest to zresztą styl, jaki prezentuje w większości swoich spotkań z komiksem - tworzone grubą kreską, proste, pełne jaskrawych kolorów obrazki. Ich wielką siłą jest płynność narracyjna - pod tym względem "Spacedog" jest komiksem mistrzowskim. Od strony fabularnej natomiast zrealizowany jest równie precyzyjnie - moralizatorski ton, który nad nim wisi ani przez chwilę nie staje się niesmaczny, a w odpowiednim miejscu o właściwym czasie Dorgathen stosuje fantastycznie humorystyczne chwyty.
"Spacedog", kolejna cegiełka Ladidy w budowaniu pojęcia "noweli graficznej" trafia w klimat utworów dotychczas ją definiujących ("Józka", "Pragnienia", "Niewinnego pasażera") idealnie. Jest to przy okazji świetny komiks rozrywkowy, w którym również Ci bardziej wymagający Czytelnicy znajdą wiele dla siebie. Niestety, "Spacedogiem" wydawnictwo kończy na jakiś czas przygodę z komiksem, choć ma w planach (odległych) jeszcze kilka pozycji. Póki co, naprawdę warto zainteresować się tymi, które już zostały wydane.

1 komentarz:
a jużci, warto się zainteresować! Czytałem Łajkę i Spacedoga jakoś blisko siebie i muszę przyznać, że fajnie można połączyć refleksje nad oboma tytułami.
szkoda, że się zamierzają hibernować, bo dotychczasowe 4 tytuły bardzo mi podeszły.
Prześlij komentarz