
Na jej łamach poznajemy rodowód tysięcznego symbionta. Od pierwszej strony Venom naparza się ze swoim synem, a kością niezgody jest fakt, iż Carnage'a w krótkim czasie czeka poród. Jest to wpisane w tradycję symbiontów - zarówno to, że płodzą potomka, jak i to, że z owym potomkiem utrzymują chłodne więzi, przybierające postać wręcz złowieszczo wrogą. Inną tradycją jest znalezienie sobie gospodarza, w ciele którego symbiont mógłby zamieszkać. Pada na Pata Mulligana - do bólu uczciwego glinę, który znajduje się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej godzinie. Pat ma żonę, Ginę, która - podobnie jak idiotycznie wyglądający kosmita, lada dzień ma począć mu syna.
Choć w komiksie pojawiają się postaci poboczne - Spiderman i Black Cat, wszystko kręci się wokół tytułowych łotrów. Venom chce władzy nad swoim wnukiem, licząc iż ten pomoże mu w walce ze Spidermanem, Carnage z kolei pragnie jego śmierci, z pobudek czysto psychopatycznych. Gdy okaże się, że Toxin wykazuje cechy praworządnego symbionta, jego wstępni zrewidują nieco poglądy.
Grafika Claytona Craine'a to plastelinowy pokaz możliwości użycia komputera. Rysunki te na pewno znajdą swoich zwolenników. Prawdopodobnie tylko dla fajerwerków, jakie Crain prezentuje, włodarze Marvela postanowili uruchomić tę serię. Szaleństwo jest niemal na każdym kadrze - bo niemal każdy kadr poświęcony jest walce symbiontów, ukazanej z przeróżnych ujęć i upstrzonej wieloma detalami. Natomiast co do scenariusza - użyte przeze mnie przed momentem sformułowanie "plastelinowy" pozwala mi postawić tezę, iż Milligan poszedł za ciosem i dostosował się do rytmu rysownika, olewając zupełnie stworzenie postaci wiarygodnych, z krwi i kości.

"Venom vs Carnage". Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Clayton Crain. Wydawca: Marvel Comics 2004.
3 komentarze:
no proszę proszę Milligan ostatnimi dniami przeżywa renesans jeżeli chodzi o polski światek komiksowy :) (no dobra, to taka delikatna aluzja do wpisu na Kolorowych Zeszytach ;) )
A run Milligana w "X-Menach" też znajdzie się w cyfrowej wersji Ziniola?
żywię taka nadzieje, arcz, acz nie wiem kiedy to nastąpi. Jest taka opcja w każdym razie.
Prześlij komentarz