
Po drugie: w marcu 2009 roku Egmont opublikował pierwszy tom nowej serii opisującej historię przełomu wieków, zatytułowanej "XX wiek XXI". Było to "Niebo nad Brukselą" - pretensjonalny bełkot Bernarda Yslaire'a, nad którym nie warto się pochylać. Trzy miesiące później, w drugiej odsłonie cyklu, dostaliśmy "Deogratiasa" - rzecz o rzezi w Rwandzie. Są to komiksy nieporównywalne zarówno tematycznie, jak i formalnie. Chciałbym jednak je przywołać jako totalne przeciwieństwa: podczas gdy "Niebo nad Brukselą" jest gniotem, "Deogratiasa" bez dłuższego zastanawiania się można nazwać arcydziełem komiksu.
Tytułowy "chłopiec o udręczonej duszy", którego imię znaczy "Bogu dzięki" to postać w której mieści się wszystko, co Stassen chciał przekazać o Rwandzie. Udało mu się to za pomocą prostego zabiegu: przeplatanki fabularnej pomiędzy wydarzeniami po rzezi a retrospekcjami z życia bohaterów. Bieżąca akcja prezentuje nam Deogratiasa w obdartych łachmanach, z szaleństwem w oczach, który wierzy, że jest psem i uzależniony jest od bananowego piwa, Urwagwy. Retrospekcje, wyzbyte tego szaleństwa, dają czytelnikowi nieco więcej konkretów na temat zarówno postaci Deogratiasa, jak i ludzi obok niego przebywających. Jest prostytutka Venetia, jej córki Apolinaria i Benina, francuski sierżant, misjonarz Filip plus kilka innych postaci, zarówno Tutsi, jak i Hutu, które nieuchronnie zmierzają do feralnego 6 kwietnia.
Formalnie komiks podzielony jest na cztery rozdziały. Każdy z nich stanowi jeden dzień z życia Deogratiasa. Dwa z nich kończą się albo przemianą Deogratiasa w psa albo brakiem przemiany, pozostałe zakończenia są bardziej zdystansowane i prezentują perspektywę ojca Filipa. Stassen bezlitośnie igra z czytelnikiem, sprawiając, że jest to komiks bardzo trudny w odbiorze. Zostawia znaczące tropy, by za chwilę uciec w zupełnie inne rejony interpretacyjne. Dosadna i brutalna narracja, opierająca się na samych dialogach, spełnia swoje zadanie znakomicie.
Zadaniem tym nie jest ani analiza, ani chęć odtworzenia historii. Nie jest nim również sztuczne nadmuchanie chodliwego tematu. Stassen ukazuje rozpad moralny jednostki/jednostek. W "Deogratiasie" taki rozpad pod wpływem zaistniałych zdarzeń spotyka niemal wszystkich, lecz najdosadniej ukazany jest na przykładzie Deogratiasa. Z żywego młodzieńca zamienia się w psa. Gówniarską fascynację dziewczęcymi spódnicami zamienia na niepohamowany popęd. Urwagwę, swój ulubiony napój, traktuje zarówno jako narzędzie zemsty, jak i odtrutkę na przyczynę, z jakiej sam dla siebie stał się psem.
Najważniejszym plusem komiksu Stassena jest to, że jego brutalna wymowa nie opiera się na ukazywaniu masowych mordów, krwi i flaków. Takich scen w "Deogratiasie" nie ma. Równocześnie jest to komiks, który porusza bardziej, niż tysiąc krwawych obrazów i jest w stanie zainteresować tematem ów "świat, który w tamtym czasie obserwował wszystko spokojnie z boku", przed telewizorem.

2 komentarze:
"Niebo nad Brukselą", a nie Berlinem. Poza tym w porządku.
Poprawione. dzięki za czujność.
Prześlij komentarz