Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

poniedziałek, 15 marca 2010

Piguła - komiksowa prasówka (07)

Autor: Dominik Szcześniak


Dwa kadry poszły w eter. Dennis Wojda w sobotę, 13 marca postanowił zabawić się w komiks na zasadzie publikacji jednego kadru dziennie przez 366 dni. Projekt nazywa się - a jakże - "366 kadrów" i jest eksperymentem. Strumieniem świadomości. A przede wszystkim ciekawie zapowiadającą się akcją. Podobnych, nawet na polskiej ziemi, było już wiele, ale zwykle podobieństwo kończyło się na tym, że twórca robił pierwszy kadr, a kolejni strugali następne. Powstały w ten sposób strumień wielu świadomości był znacznie mniej atrakcyjny, niż może to być w przypadku akcji Dennisa. Nie będzie to jedyna akcja publikacji komiksu w internecie w tym roku. O szczegółach - już niebawem.

Wszyscy, którzy zasmakowali w porannym czytaniu "Piguły" o 7:00, przy kawie, podczas śniadania, dziś zapewne się zawiedli. Kilkugodzinne opóźnienie spowodowane zostało zupełnie nieciekawymi sprawami, o których nie ma sensu pisać. Podobnie nie ma sensu pisać o tym, co działo się w sieci w minionym tygodniu - ciekawe zjawiska można ograniczyć do kilku. Po pierwsze, "blamaż KaZetu", o którym napisano już chyba wszystko, sprowokował innych redaktorów do bardziej wytężonej pracy nad tematem "podsumowanie roku w kategorii komiks polski", co zaowocowało na przykład "Rzutem oka" na Alei Komiksu; tekstem, który dla obsmarowanych redaktorów może być drogowskazem, zanim przystąpią do opracowania kolejnego podsumowania. Po drugie, "reperkusje postKaZetowskie", skutkujące zwolnieniami z pracy redaktora/ dziennikarza, przynajmniej w jednej redakcji. I po trzecie, podnosząca ciśnienie wielu osobom inicjatywa "Tęsknię za Tobą zeszytówko", która choć nie opiera się na solidnych badaniach rynku pod kątem wydawania zeszytówek, jest całkiem sympatyczna. A tekst o niej na Komiksomanii wręcz nawet pod pewnymi względami prekursorski, ponieważ zbiera wypowiedzi wydawców, które ukazały się na forach, komentarzach pod notkami na blogach, czy twitterze. Jak widać, nikt nigdzie nie może już czuć się bezpieczny.

Skoro o powyższych pisał nie będę, to pozwolę sobie wspomnieć o kilku istotnych sprawach związanych z magazynem. Najistotniejszym faktem jest ten, który po kilku tygodniach marzeń, ponownie wysyła nas w rejony undegroundowego getta. Tylko cud może sprawić, że drukowany "Ziniol" nie będzie 96-stronicowym kwartalnikiem o niewielkim nakładzie. A my w cuda nie wierzymy.


Druga wiadomość jest już nieco bardziej pozytywna. "Przygody Leszka" spotkały się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem rysowników i czytelników. Wciąż nadchodzą nowe propozycje tematów do scenariuszy, tak więc akcję wypada już uznać za udaną. Docierają do mnie pytania o czas jej trwania, więc pozwolę sobie odpowiedzieć w tym miejscu: "Przygody Leszka" dobiegną końca, gdy skończą się rysownicy, chcący je tworzyć. Wszystkich, którzy jeszcze myślą, lub w ogóle nie zastanawiali się nad tym tematem - zapraszam do współdziałania.
Jutro Leszek zaatakuje po raz kolejny.

4 komentarze:

Bane pisze...

"Tylko cud może sprawić, że drukowany "Ziniol" nie będzie 96-stronicowym kwartalnikiem o niewielkim nakładzie" - trzymam kciuki, żeby tak się nie stało, chociaż i tak będę kupował Wasz magazyn (chyba, że dowalicie jakąś ceną z kosmosu). Powodzenia!

Kuba Oleksak pisze...

"skutkujące zwolnieniami z pracy redaktora/ dziennikarza, przynajmniej w jednej redakcji"

A tego jestem ciekaw - tzn. ktoś poleciał z KZtu, ktoś powinien polecieć, czy w ogóle nie o to Ci chodziło?

Dominik Szcześniak pisze...

Bane: Dzięki. Ceny z kosmosu nie będzie. 20 zł.

Kuba: nie wiem czy ktoś poleciał z KZ. Wiem za to, że ktoś poleciał z Ziniola.

pjp pisze...

Przemysław Mazur. Bam.