Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

poniedziałek, 8 marca 2010

Piguła - komiksowa prasówka (06)

Autor: Dominik Szcześniak


Miniony tydzień nie należał do najaktywniejszych w historii blogowego "Ziniola", ale za to kilka spraw, które poruszyłem w ostatniej "Pigule" znalazło swój ciąg dalszy. I o nich dzisiaj przede wszystkim słów kilka padnie. Ostrych. Niedelikatnych. Takich nawet może i do obrażenia.

Zacznę od tego, że moje życzenie aktywizowania wywiadowców w jakimś stopniu się spełniło, choć nie wiem czy aby przypadkiem satysfakcjonuje kogokolwiek poza mną. Jarosław Kopeć przeprowadził wywiad ze Śledziem, a Kinga Kuczyńska z Olgą Wróbel. I choć w pierwszym rozmówcy używają niezrozumiałego dla mnie (w tym kontekście) sformułowania "samozwańczy komiksolodzy", a w drugim padają pytania do bólu podstawowe i banalne, to jednak rozmowa ze Śledziem jest ciekawa i przeprowadzona na luzie, a z Olgą wyczerpująca i satysfakcjonująca, co jest przede wszystkim zasługą Olgi i jej wylewności. Obie rozmowy polecam. Można z nich wyciągnąć kilka ciekawych tez, składających się na ten nasz "polski komiks", który... no właśnie: który nijak sobie nie poradzi na tym srogim świecie, jeśli będą się o nim wypowiadały tak tęgie głowy, jak te, które podsumowały rok 2009 w internetowym magazynie KZ.

Wspominałem już o tym w minionym tygodniu w komentarzach do "Piguły" w kontekście "kondycji komiksu polskiego". Temat został podchwycony i zaowocował reakcjami na twitterze i forum gildii. Ale o co właściwie chodzi, zapytają ci, którzy KaZetu nie czytują? Ano o to, że na pytanie o najlepszy polski komiks minionego roku padły odpowiedzi następujące: "W 2009 niestety nie przeczytałem absolutnie nic z rodzimego rynku" (Tomasz Brzozowski), "Trudno wybrać, ale to tylko umacnia w przekonaniu, iż był to średni rok dla polskiego komiksu. Niby dostaliśmy "Łaumę", niby Popman się pałętał bez celu po Łodzi, ale jeżeli ktoś powie, że zostawił szczękę na ziemi, czytając jakiś polski komiks z 2009, to nie uwierzę" (Jakub Koisz), "Szczerze mówiąc, żaden polski komiks nie odcisnął na mnie piętna w zeszłym roku" (Michał Chudoliński), "W roku 2009 nie ukazało się nic o na tyle wysokim poziomie, aby uwzględnić w tym rankingu" (Sylwia Kaźmierczak). Te cytaty nie są wpisami chłopaków z forum, ani krótkimi wypowiedziami czytelników na twitterze. Gdyby nimi były, nikt nie robił by o nie hałasu. LECZ! wchodząc na stronę magazynu komiksowego i klikając w tytuł "podsumowanie 2009", potencjalny czytelnik spodziewa się profesjonalnych, podpartych wiedzą opinii redaktorów, publicystów, współpracowników. Ludzi, którzy mają nie tylko elementarną wiedzę na temat komiksu. Profesjonalistów. A co dostaje? Forumowy (z całym szacunkiem dla forum) bełkot. Zabawę w piaskownicy. Wyścig o to, kto temu biednemu polskiemu komiksowi dowali bardziej, mocniej i szybciej.

Z rozmowy z naczelnym KaZetu dowiedziałem się, że wypowiadali się miłośnicy komiksu; osoby, które w minionym roku umieszczali swoje teksty w magazynie i wreszcie ci, którzy w minionym roku nie przeczytali dobrego polskiego komiksu i o tym po prostu napisali. Pytanie o wiarygodność tych ludzi pozostaje dla mnie zagadką. Pal sześć jeśli piszą z pozycji fana - wtedy wszystko można im odpuścić. Jednakże ta pierwsza reakcja, o której pisałem - ta, dająca czytelnikowi pewność, że obcuje z tekstem profesjonalisty - nakazuje mi sądzić, że: po pierwsze, rzeczone osoby przeczytały absolutnie wszystkie polskie komiksy, skoro bez skrępowania sadzą teorie o braku jakichkolwiek dobrych; po drugie: są ignorantami, czytającymi komiksy powierzchownie, bo choć rzeczywiście urodzaju komiksu rodzimego w minionym roku nie było, to kilka komiksów, po poddaniu ich wnikliwej analizie, można uznać za bardzo ciekawe. Tymczasem dostajemy akcji wkręcania szpili w polski komiks ciąg dalszy.

Na deser coś sympatycznego i w dodatku na temat - czyli kolejna akcja Piotra Szreniawskiego. Kiedy czarne chmury zbierają się nad polskim komiksem, a w KaZecie pojawiają się podsumowania roku, warto poczytać co też nowego wyczynia ten zdystansowany do wszystkiego człowiek. "Kanaliada", komiks powiązany z rolnictwem ekologicznym, będący zapewne kolejnym widmowym kuriozum autora to taki dzisiejszy, stuprocentowy underground, wymierzony przeciwko tym wszystkim poważnym komiksowym dysputom. Zresztą - sami poczytajcie.

12 komentarzy:

Maciej Pałka pisze...

Dwa razy podlinkowałeś do wywiadu ze Śledziem. Link do wywiadu z Olgą: http://www.comixgrrrlz.pl/2010/03/06/wywiad-z-olga-wrobel/

Unknown pisze...

Hej, Maciej!

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!

tO mY: pisze...

"samozwańczy komiksolog"? Frapuje mnie ten termin niezmiernie ;-)

Zwał, jak zwał, ale im dłużej pewne osobniki na szerokim forum prasowym będą o komiksie pisać tak, jak piszą,tym dłużej wszyscy będą w sposób iście dogłębnie merytoryczny o komiksie np. polskim się wypowiadać.

Ja bym B. Sztybora na salony puścił i dał mu więcej miejsca, np. w GW, bo w Hiro zdarzyło mi się jego teksty czytać drugi raz już i drugi raz jestem na tak.

tO mY: pisze...

A! I pan tłumacz "Opowieści z Hrabstwa Essex" nie bał się użyć słowa postmodernistyczny!!!

pszren pisze...

ale was kocham!

dodam, że kilka tekstów w KaZecie dla mnie było ciekawych (i nie mówię tu tylko o relacji z wystawy pasków poemiksowych - chociaż dla mnie to podstawa tego numeru KaZetu), mam nadzieję że nikomu nie podpadnę.
a rok temu, jak zostałem zaproszony do KaZetu żeby wypowiedzieć się w podsumowaniu roku, to ze skromności się nie zgodziłem, bo jestem za malutki. i znowu mam nadzieję że nie podpadnę.

super linki do wywiadów.

Anonimowy pisze...

Odwalcie się od Kazetu :/

Dominik Szcześniak pisze...

pszren: jesteś kosmitą komiksu:D Można Twoje nowości jakoś zdobyć na terenie Lublina?

Co do tekstów z KZ to nie pisałem ogólnie, a konkretnie. O jednym. O podsumowaniu roku 2009 w komiksie polskim. I wyraziłem swoje zdziwienie i zażenowanie ostrym ignorem, jakim ci ludzie potraktowali temat. Tyle. A swoją drogą KZ publikacją relacji z Twojej poemiksowej wystawy w Tekturze pokazał, że jednak jest w pewnym sensie... hm, eklektyczny? Tu gardzą komiksem polskim, a tam piszą o świetnym poemiksie lubelskim. Wychodzi na to, że sedno sprawy leży w ludziach - w KaZecie są tacy, którzy dają radę i tacy, którzy nie dają...

Maciej Pałka pisze...

Trafiłeś w sedno.

Mikołaj Ratka pisze...

"Tu gardzą komiksem polskim, a tam piszą o świetnym poemiksie lubelskim."

Że niby na 12 osób jedna nie przeczytała nic polskiego w zeszłym roku i od razu, że gardzą?

Dominik Szcześniak pisze...

skil - ok, czy gardzą - tego nie wiem, ale widać w ich wypowiedziach dużo ignorancji i niechęci. Bo przecież w komiksie polskim w minionym roku każdy mógł znaleźć dla siebie coś ciekawego. Dużo ich było, różnorodnych. Wystarczy odblokować klapki i coś się znajdzie, gwarantuję.

Mikołaj Ratka pisze...

Ja z kolei odnoszę wrażenie, że komiks polski przez część osób traktowany jest z jakimś dziwnym namaszczeniem i pietyzmem. Tylko z powodu, że polski. Owszem, ukazują się w Polsce ciekawe rodzime pozycje i w zeszłym roku sam miałem okazję wiele takich czytać. Ale ciekawe nie od razu oznacza dobre i nie jest to kwestia żadnych "klapek" albo nie czytania polskich tytułów. To zupełnie co innego, że "Komiks WWA" jest tematycznie ciekawy - w środku jest całkowicie nieciekawy. A potem czytam, że jeden to komiks roku, inny to rewelacyjna seria humorystyczna, a kolejny to zabawny pastisz. Chociaż większość z nich prezentuje wysoki poziom graficzny, odnoszę wrażenie, że gdyby nie były to pozycje polskie, a zagraniczne, przeszłyby zupełnie bez echa, jeśli w ogóle miałyby jakiekolwiek szanse się ukazać. Ja staram się oceniać komiks, bez podziału na polski, japoński, francuski... i niestety widzę różnicę, nawet na tle światowych średniaków. A przy okazji kolejnych premier polskich komiksów czuję coś na kształt doszukiwania się na siłę nowych "Rewolucji" czy "Osiedla...". Na szczęście, co jest trochę pocieszające, podobna sytuacja panuje nie tylko w Polsce.

Dominik Szcześniak pisze...

Owszem, komiks polski jest traktowany z namaszczeniem co niektórych. Tak samo, jak są i tacy, którzy czytają jedynie komiks amerykański czy francuski, faworyzują je i niosą o nich wieść wszędzie. Być może po prostu to grono od komiksu polskiego najgłośniej krzyczy, najwięcej się udziela. Sam również jestem daleki od bycia komiksowym narodowcem, ale potrafię dostrzec ciekawe rzeczy nawet w słabym komiksie. Natomiast my tu chyba rozmawiamy o rzetelności dziennikarskiej.

Gdybym został poproszony o wskazanie najlepszego amerykańskiego komiksu z Batmanem z 2009 roku, to - nie mając nic do powiedzenia z racji zerowej orientacji w tym temacie - po prostu bym się nie odzywał. A gdybym się odezwał, to liczyłbym na to, że redaktor naczelny sprowadzi mnie do parteru. Podsumowanie KaZetu w kategorii komiks polski (i choć jestem daleki od bycia komiksowym narodowcem, to oni sami sobie taką kategorię wymyślili) jest podsumowaniem ludzi nie znających się na rzeczy. Chudy zna się na Batmanie, Sylwia Kaźmierczak na komiksie lesbijskim, czymkolwiek on by nie był, ale nie mają pojęcia o komiksie polskim. Chyba, że zostali poproszeni o forumowy wpis, a redaktor naczelny to zaakceptował i puścił jako podsumowanie krytyków.

Komiksiarze może i biją z tego powodu pianę (patrz forum gildii), ale wszystko to dzieje się na szczęście tylko w "komiksowym grajdołku", więc kiepscy redaktorzy powinni sobie wziąć rady kolegów do serca. Gdyby ktoś spoza tematu wszedł sobie na podsumowanie KaZetu i poczytał co tam wypisują, to dopiero by było... Chyba, że celem KaZetu było odstręczenie ludzi od komiksu brakiem profesjonalizmu. Bo to zasłanianie się tym, że są miłośnikami to, przepraszam, ale jakaś pomyłka.

Natomiast tę akcję, tak ogólnie, upatruję jako wbijanie szpili w polski komiks, podobnie jak olewkę serwisów w tym temacie i postępującą niechęć wszystkich. Ale tu się powtarzam.

I owszem, jest to kwestia klapek. Te osiedlowe i rewolucyjne resentymenty, które przywołujesz, są zupełnie nietrafione. To trochę tak, jakbyś marudził, że van Basten już goli nie strzela. Jest nowe, idzie jeszcze nowsze - zadaniem krytyka, dziennikarza czy też kogoś, kto chce się zajmować pisaniem o komiksie jest pochylenie się nad nim, dokładne przyjrzenie i wygrzebanie tego co najciekawsze i najmniej ciekawe. Zresztą sam w tych kategoriach opisałeś Komiks WWA. Zdawkowo, bo zdawkowo, ale inaczej, kulturalniej od ignoranckich wypowiedzi, o których dyskutujemy.