Oto, co wydarzyło się naprawdę i od czego zaczyna się "Dziennik z zaginięcia": Hideo Azuma, rysownik komiksów, wyszedł z domu po fajki i nie wrócił. Wybrał życie bezdomnego, alkoholika, wylądował w pracy na budowie i na odwyku w psychiatryku. A w międzyczasie rysował komiksy. Bo to jedyne, co potrafił robić. Czy było to odreagowanie natłoku obowiązków związanych z rysowaniem, czy też może kreacja artystyczna, która zapewniła Azumie nominację do wielu nagród - o tym dowiedzieć się można z kart niesamowitego komiksu, wydanego w minionym miesiącu przez Hanami.
Azuma w najdrobniejszych szczegółach opisuje swoje życie, dzieląc komiks na trzy zwarte części: "Spacerując nocą", "Spacerując po mieście" i "Odwyk alkoholowy". Ciężkie dla niego tematy ujmuje przy tym w bardzo swobodne ramy - już w prologu czytelnik otrzymuje od niego zapewnienie, iż "ten komiks przedstawia pozytywne nastawienie do życia, przy jednoczesnym braku graficznego realizmu". Bo "realistyczne rysunki byłyby takie mroczne i dołujące". Groteskowa forma graficzna świetnie koresponduje zatem z humorystycznym dystansem autora, pozwalając czytelnikowi na chwile wypełnione szczerym śmiechem, ale zostawiając jednocześnie dużo miejsca na refleksje.
Azuma perfekcyjnie stopniuje napięcie w swoim komiksie. Jego pierwsze strony, traktujące o życiu rysownika na świeżym powietrzu, zbieraniu niedopałków i początkach chlania, dzieją się w niespiesznym tempie, a rysowane są z dbałością o szczegóły i drugi plan. W kolejnych częściach stylistyka, obrana przez Azumę subtelnie przeobraża się w ów groteskowy minimalizm, gdzie drugi plan tworzony jest za pomocą linii tej samej grubości, jaką potraktowany jest pierwszy. Bajkowa wręcz wolność bezdomnego zostaje przeciwstawiona ciężkiemu życiu twórcy komiksów, zawalonego współpracą z szeregiem czasopism. Tym samym owa groteska, ten "brak graficznego realizmu" bardzo urealnia całą opowieść. A jednocześnie zapobiega depresji, jaką wywołać mogłyby mroczne, realistyczne rysunki.
Z precyzją godną największych braw Azuma potraktował to, co mu się przydarzyło - zarówno etap bezdomnego życia, jak i pracy na budowie, pracy jako rysownika komiksów i funkcjonowania w społeczeństwie z etykietką alkoholika, zostały potraktowane z szaloną wręcz dbałością o detale. Azuma nie sygnalizuje, nie ślizga się po powierzchni danego zagadnienia, lecz z pietyzmem zagłębia się w nie. Dzięki temu poznać możemy np. większą część jego bibliografii, nazwy czasopism dla których pracował, typy redaktorów, jacy nad nim stali, czy też nawet warsztat jego pracy i stosunki zawodowe z żoną, która rysowała tła do jego komiksów (a kiedy był za bardzo nagrzany alkoholem, robiła mu szkice). W analogiczny sposób potraktował pozostałe areały tematyczne - z jego przemyśleń wyciągnąć można mnóstwo cennych informacji, które są wiarygodne zarówno od strony fachowej (jak np. ta, że cyjanamid jest inhibitorem aktywności dehydrogenazy aldehydowej), jak i życiowej (jak ta, że po trzecim wyrzyganiu można spokojnie pić dalej). W te przemyślenia wrzucił mnóstwo postaci drugoplanowych, z których każda ma swoją, czasem bardzo krótką, historię.
"Dziennik z zaginięcia" to relacja z życia. Zapis dziennych wydarzeń, w wir których wpaść można z nienacka, a wypaść ze świadomością tego, że będą one ciągnęły się dalej i dalej. I choć drażniące w tym komiksie wydawać się mogą początkowe miszmasze autora, wiążące narrację trzecioosobową z gadaniem bohatera do samego siebie, to wraz z kolejnymi stronami i one uzyskują swoje uzasadnienie. Znakomitym dopełnieniem tego albumu są wywiady z Hideo Azumą, w których omawiane są kulisy powstawania komiksu. Całość jest jak najbardziej godna polecenia. Rekomendacją niech będzie również lista nagród, jakie komiks zdobył: Grand Prix Tezuka Osamu Cultural Prize, czy nominacja w kategorii najlepszego komiksu w konkursie Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Angouleme. Komiks ten powinien zostać doceniony również przez polskich czytelników. I to nie tylko polskich czytelników komiksów japońskich.
"Dziennik z zaginięcia". Autor: Hideo Azuma. Tłumaczenie: Radosław Bolałek. Wydawnictwo: Hanami 2009
Azuma w najdrobniejszych szczegółach opisuje swoje życie, dzieląc komiks na trzy zwarte części: "Spacerując nocą", "Spacerując po mieście" i "Odwyk alkoholowy". Ciężkie dla niego tematy ujmuje przy tym w bardzo swobodne ramy - już w prologu czytelnik otrzymuje od niego zapewnienie, iż "ten komiks przedstawia pozytywne nastawienie do życia, przy jednoczesnym braku graficznego realizmu". Bo "realistyczne rysunki byłyby takie mroczne i dołujące". Groteskowa forma graficzna świetnie koresponduje zatem z humorystycznym dystansem autora, pozwalając czytelnikowi na chwile wypełnione szczerym śmiechem, ale zostawiając jednocześnie dużo miejsca na refleksje.
Azuma perfekcyjnie stopniuje napięcie w swoim komiksie. Jego pierwsze strony, traktujące o życiu rysownika na świeżym powietrzu, zbieraniu niedopałków i początkach chlania, dzieją się w niespiesznym tempie, a rysowane są z dbałością o szczegóły i drugi plan. W kolejnych częściach stylistyka, obrana przez Azumę subtelnie przeobraża się w ów groteskowy minimalizm, gdzie drugi plan tworzony jest za pomocą linii tej samej grubości, jaką potraktowany jest pierwszy. Bajkowa wręcz wolność bezdomnego zostaje przeciwstawiona ciężkiemu życiu twórcy komiksów, zawalonego współpracą z szeregiem czasopism. Tym samym owa groteska, ten "brak graficznego realizmu" bardzo urealnia całą opowieść. A jednocześnie zapobiega depresji, jaką wywołać mogłyby mroczne, realistyczne rysunki.
Z precyzją godną największych braw Azuma potraktował to, co mu się przydarzyło - zarówno etap bezdomnego życia, jak i pracy na budowie, pracy jako rysownika komiksów i funkcjonowania w społeczeństwie z etykietką alkoholika, zostały potraktowane z szaloną wręcz dbałością o detale. Azuma nie sygnalizuje, nie ślizga się po powierzchni danego zagadnienia, lecz z pietyzmem zagłębia się w nie. Dzięki temu poznać możemy np. większą część jego bibliografii, nazwy czasopism dla których pracował, typy redaktorów, jacy nad nim stali, czy też nawet warsztat jego pracy i stosunki zawodowe z żoną, która rysowała tła do jego komiksów (a kiedy był za bardzo nagrzany alkoholem, robiła mu szkice). W analogiczny sposób potraktował pozostałe areały tematyczne - z jego przemyśleń wyciągnąć można mnóstwo cennych informacji, które są wiarygodne zarówno od strony fachowej (jak np. ta, że cyjanamid jest inhibitorem aktywności dehydrogenazy aldehydowej), jak i życiowej (jak ta, że po trzecim wyrzyganiu można spokojnie pić dalej). W te przemyślenia wrzucił mnóstwo postaci drugoplanowych, z których każda ma swoją, czasem bardzo krótką, historię.
"Dziennik z zaginięcia" to relacja z życia. Zapis dziennych wydarzeń, w wir których wpaść można z nienacka, a wypaść ze świadomością tego, że będą one ciągnęły się dalej i dalej. I choć drażniące w tym komiksie wydawać się mogą początkowe miszmasze autora, wiążące narrację trzecioosobową z gadaniem bohatera do samego siebie, to wraz z kolejnymi stronami i one uzyskują swoje uzasadnienie. Znakomitym dopełnieniem tego albumu są wywiady z Hideo Azumą, w których omawiane są kulisy powstawania komiksu. Całość jest jak najbardziej godna polecenia. Rekomendacją niech będzie również lista nagród, jakie komiks zdobył: Grand Prix Tezuka Osamu Cultural Prize, czy nominacja w kategorii najlepszego komiksu w konkursie Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Angouleme. Komiks ten powinien zostać doceniony również przez polskich czytelników. I to nie tylko polskich czytelników komiksów japońskich.
"Dziennik z zaginięcia". Autor: Hideo Azuma. Tłumaczenie: Radosław Bolałek. Wydawnictwo: Hanami 2009
1 komentarz:
tak jest. Ja sie bronię przed mangą, bo to, bo tamto mi nie pasuje. A w zasadzie "broniłem"- bo tego typu mangi, tak wciągające i przemyslane, pokazują, że choć estetyka i kierunek czytania inne, to zasadniczo nie zmienia to jednego:warto zajrzeć i przekonać się, że to dobre opowieści. Troche z przekory sobie żartuję, że 'manga jest zła'. Nie jest ;-)
Prześlij komentarz