Znany z „Piotrusia Pana” i serii „W poszukiwaniu ptaka czasu” Regis
Loisel doczekał się kolejnego komiksu na polskim rynku. „Wielki martwy” to
album, do którego francuski artysta napisał jedynie scenariusz. Ale – jak w
przypadku wszystkich komiksów autora – warstwa graficzna również została
przygotowana w duchu jego rysunkowych popisów. Vincent Mallie rysuje nieco
oszczędniej od swojego mistrza, ale nie można odmówić mu polotu w kreacji
krajobrazów czy dynamicznych kadrów.
Fabuła jest dość prosta – Pauline, studentka
ekonomii przyjeżdża na prowincję, by spokojnie przygotować się do egzaminów na
uczelni. Wskutek podejrzanie wyglądających zbiegów okoliczności poznaje
miejscowego chłopaka - Erwana, który otwiera jej drzwi do nowego świata.
Choć historia
nosi znamiona obyczajowości i początkowo zdaje się przywodzić na myśl inny
komiks scenarzysty - „Skład główny”, to jednak ten „nowy świat” okazuje się być
potraktowany bardzo dosłownie. Miejscowy chłopak jest zafascynowany magią, często
odwiedza swojego mistrza mieszkającego w chacie gdzieś w środku lasu i nader
często wpada do tajemniczej krainy, w której czczony jest tytułowy Wielki
Martwy. Na studentkę, roztrzepaną i trzeźwo stąpającą po ziemi, czeka
przymusowa magiczna inicjacja... Brzmi jak nic nowego, prawda?
Szczerze mówiąc, po pierwszym tomie tego komiksu nie sądziłem, że będę go polecał. Ale w zbiorczym wydaniu jest jeszcze odcinek drugi, który z rejonów "Czarnoksiężnika z Oz" i "Niekończącej się opowieści" skręca w stronę trochę detektywistyczną, nieco postapokaliptyczną, a nawet lekko thrillerową. I to wciąga. To, co było siłą tomu pierwszego – piękne, skąpane zielenią plenery – ustępuje miejsca równie fascynującym, lecz tym razem miejskim obrazkom. Z kolei to, co w pierwszym raziło – brak oryginalności – zostaje zastąpione bardzo sprawnie poprowadzoną historią. Zupełnie inną i dającą nadzieję na emocjonującą kontynuację.
Szczerze mówiąc, po pierwszym tomie tego komiksu nie sądziłem, że będę go polecał. Ale w zbiorczym wydaniu jest jeszcze odcinek drugi, który z rejonów "Czarnoksiężnika z Oz" i "Niekończącej się opowieści" skręca w stronę trochę detektywistyczną, nieco postapokaliptyczną, a nawet lekko thrillerową. I to wciąga. To, co było siłą tomu pierwszego – piękne, skąpane zielenią plenery – ustępuje miejsca równie fascynującym, lecz tym razem miejskim obrazkom. Z kolei to, co w pierwszym raziło – brak oryginalności – zostaje zastąpione bardzo sprawnie poprowadzoną historią. Zupełnie inną i dającą nadzieję na emocjonującą kontynuację.
„Wielkiego
martwego” polecam na kredyt. Seria ma potencjał, a Loiselowi przecież trzeba ufać, bo to
jeden z największych mistrzów komiksu. Współpraca z rysownikiem, z którym autorzy znają się jeszcze z czasów serii "W poszukiwaniu ptaka czasu" przebiega bardzo sprawnie, a okładki poszczególnych tomów to dzieła najwyższej próby. Oby wydawca zdecydował się na szybką publikację kolejnych tomów opowieści.
"Wielki martwy". Scenariusz: Regis Loise, Jean-Blaise Djian. Rysunki: Vincent Mallie. Tłumaczenie: Wydawca: Sideca, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep. Gildia.pl.
"Wielki martwy". Scenariusz: Regis Loise, Jean-Blaise Djian. Rysunki: Vincent Mallie. Tłumaczenie: Wydawca: Sideca, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep. Gildia.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz