Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

piątek, 25 września 2015

Kibicujemy (424)

Ósma wybiła! Tym, którzy jeszcze tego nie zrobili, zalecam wykonanie kilku banalnie prostych czynności celem zrobienia kawy, po czym zapraszam do kibicowania komiksiarzom! Mobilizowania ich do dalszej pracy i wymyślania pomysłów! Badania wykazały, że najlepszy dzień mają ci, którzy zawsze z rańca kibicują komiksiarzom. Kibicuj i Ty!

Komiks już oddany do druku, czas więc dowiedzieć się co nieco o komiksie "Okres krakowski" autorstwa Anny Krztoń, którego premiera nastąpi wraz z początkiem października...

Anna Krztoń: Na Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi planuję premierę „Okresu Krakowskiego” w formie papierowego zinka. Komiks ukazuje się na stronie PROwincji (chociaż ostatnio bardzo nieregularnie) od marca 2015 i ogólnie mówiąc opowiada o moich przeżyciach w Krakowie i odczuciach na temat tego miasta.

Moja przeprowadzka do Krakowa była dla mnie wielkim wydarzeniem, bo w Katowicach mieszkałam przez sześć lat. W ogóle nigdy nie mieszkałam poza Śląskiem, chociaż dużo podróżuję i czasami spędzałam gdzieś miesiąc, albo dwa miesiące – ale jako „przeprowadzkę” liczę tylko takie przypadki, gdzie samemu płacisz czynsz, a nie śpisz u kogoś na kanapie tak długo, aż będzie to niekomfortowe dla was obojga. Sama decyzja o przenosinach do Krakowa była bardzo spontaniczna, ale poprzedzona długim i trudnym okresem – przed wyprowadzką z Katowic przeszłam załamanie nerwowe, spowodowane między innymi niezadowoleniem z pracy, nieustająco spóźniającymi się tramwajami, ogólnym zmęczeniem materiału i lekturą „...będzie gorzej” Jana Pelca (zresztą o tym wszystkim też powstanie w końcu komiks). Kraków był dla mnie jak haust (nie do końca) świeżego powietrza i chciałam opowiedzieć o tym wszystkim, co mnie tam zaskoczyło, o tych wszystkich małych, zabawnych różnicach i spostrzeżeniach, które każdy z nas ma, gdy znajduje się w nowym miejscu. W ogóle uwielbiam wszystko to, co wiąże się ze zmianą miejsca zamieszkania – trzeba znaleźć sobie nowe ulubione miejsca i kawiarnie (w moim przypadku jest to krakowski Czuły Barbarzyńca), nowe ulubione ulice, ulubione rozpadające się domy, które mijasz po drodze do pracy, nowe „rozkłady” spotkań z znajomymi. Dzięki temu wszystko wydaje się bardziej „świeże”.
Jeśli chodzi o komiks autobiograficzny to rzeczywiście jest to bardzo bliska mi forma. Z jednej strony dlatego, że nie trzeba daleko szukać inspiracji, a z drugiej strony trzeba też wykazać się pewnym wyczuciem, żeby opowiedzieć swoje prywatne historie tak, aby zainteresowały zupełnie obcych ludzi. Przyznam się szczerze, że na początku nie bardzo mi to wychodziło i sporo moich komiksów ze studiów jest przepełnionych takimi „żartami wewnętrznymi”. Myślę, że część z nich można by uznać za „okres katowicki”, bo były ściśle związane z tym miejscem. Nie wiem, czy powstaną jeszcze inne „okresy”, chociaż dopuszczam taka możliwość, bo pewnie znowu się przeprowadzę i kolejne miejsce mnie zainspiruje. Mam też całkiem sporo komiksów z wakacyjnych wyjazdów do Londynu, gdzie zazwyczaj spędzam przynajmniej kilka tygodni, pracując na obozach językowych. Z tego też uzbierałby się już spory zbiorek. Obecnie tworzę już trochę mniej takich stricte autobiograficznych komiksów, raczej „przetwarzam” pewne wydarzenia i na ich bazie wymyślam jakieś historie. Jest w tym jeszcze trochę z mojego życia, ale w wersji zmodyfikowanej.
Niestety papierowe wydanie „Okresu krakowskiego” obejdzie się bez dużej ilości nowych materiałów, jest tam chyba tylko jeden komiks, który jeszcze nie ukazał się na PROwincji. Chęci były dobre, rozpisałam i naszkicowałam kilka nowych stron, ale czas mnie pokonał. W międzyczasie redagowałam i składałam jeszcze pierwszy numer zina „Brudno”, który też będzie miał premierę w Łodzi, i to pochłonęło mi więcej czasu niż przypuszczałam, więc w „Okresie krakowskim” nie będzie zbyt wielu zaskoczeń. Natomiast komiksy wreszcie zostały ułożone chronologicznie i ta historia dzięki temu ma większy sens – na stronie publikowałam je raczej chaotycznie, bo akurat danego dnia miałam ochotę narysować coś, co wydarzyło się dzień wcześniej, a tydzień później przygotowywałam komiks na podstawie wydarzeń sprzed kilku miesięcy... tak więc myślę, że papierowe wydanie wreszcie to wszystko uporządkuje.
Z komiksów, które czytałam ostatnio najbardziej spodobał mi się „Megahex” Simona Hanselmanna (jak się dowiedziałam, że będzie w Łodzi to przez chwilę dostałam zaciemnienia umysłu i zaczęłam się zachowywać jak nastolatki na koncertach Beatlesów) i „Big Baby” Charlesa Burnsa – tę ostatnią pozycję przeczytałam dwa razy w przeciągu dwóch dni, a rzadko mi się zdarza wracać do czegoś zaraz po zakończeniu lektury.
Ciąg dalszy nastąpi
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec

Brak komentarzy: