"To niekończąca się parada grozy" - powiada jedna z postaci, przewijających się przez karty pierwszego tomu serii "Hellboy w piekle". To prawda - ukazaniu grozy wydatnie przysłuża się przecież sama kreska Mike'a Mignoli, który "Zstąpieniem" powraca na hellboyowy etat. Czy jednak grozą wieje tylko wskutek jego niepokojących brył i lubieżnie stosowanych czerni? I czy wrzucając Diabelskiego Chłopca w wyzbyte folkloru, nazistów i macek Cthulhu rejony piekła, Wielki Mike zdołał utrzymać ducha opowieści, nie wystawiając się na posądzenia o odcinanie kuponów?
Choć teatralny początek tego nie zapowiadał, a nawiązania do Dickensa i
Szekspira do szalenie porywających nie należały, "Hellboy w piekle"
okazał się być lekturą bardzo satysfakcjonującą. Mignola tchnął w serię nowe życie, dał Hellboyowi (pozorną?) wolność i umieścił go w świecie, który służył będzie sianiu grozy, lecz na pewno stanie się również przyczynkiem do opowiadania historii lżejszego kalibru, wręcz dowcipnych (podobnych do zamieszczonych w niniejszym zbiorku, fenomenalnych "Trzech złotych biczy"). Ten świat to miejsce opuszczone i mroczne, w którym liczyć można jedynie na herbatkę z umarlakiem. Oraz na... sympatyczne spotkania z rodziną.
Fakt, że w tak zatytułowanej serii Mike Mignola skupi się na więzach rodzinnych, przedstawiając historię powrotu syna marnotrawnego, był poza wszelką wątpliwością. Zagadką pozostawał jedynie sposób przedstawienia relacji między Diabelskim Chłopcem a jego braćmi, wujostwem czy też ojcem. Jak wyszło? Za odpowiedź niech posłuży przewijający się przez strony komiksu jak mantra komentarz: "Tego się nie spodziewałem". Nie dość, że sama konfrontacja między ziomkami nakreślona jest znakomicie, to dialogi między nimi pozwalają spojrzeć na wydarzenia z albumów poprzedniej serii z zupełnie innej perspektywy. Nie ma już nacisku na niedopowiedziane przeznaczenie Hellboya, ani tajemnice jego prawej ręki. Karty zostają wyłożone na stół.
"Zstąpieniem" Mike Mignola prezentuje pełnię swoich możliwości. Rozwijając mitologię Hellboya, tworzy własny, wsparty materiałem źródłowym, folklor piekielny. Mimo buchającej ogniem scenerii, w tomie udało się autorowi zawrzeć również kilka historii ze świata żywych, jak choćby opowieść o byłym agencie specjalnym królowej Wiktorii, specjalizującym się w okultyzmie.
Czytelnicy, którzy przywykli do rysunków ekspresyjnego Duncana Fegredo, przeglądając nowego "Hellboya" mogą mieć wrażenie deja vu (podobnie zresztą jak spoglądając na okładki, tworzone według nieznacznie zmienionego szablonu). Owszem, Mignola od lat rysuje to samo - te same scenerie, cmentarze, zamczyska, wioski i postaci. Robi to jednak w sposób tak fenomenalny, że z powtarzalności czyni zaletę. Znakomicie komponuje plansze, wyróżniając odpowiednie kadry, świetnie opowiada retrospektywnymi ujęciami niemymi i tworzy przestrzenne splash-page. Cały Wielki Mike.
"Burza i pasja" stanowiła godny finał serii o Hellboyu, "Zstąpienie" zaś to równie zacny początek sagi o Hellboyu w piekle. Jest wielce prawdopodobne, że po lekturze tego albumu szepniecie z szeroko otwartymi oczyma: "Tego się nie spodziewałem".
"Hellboy w piekle: Zstąpienie". Autor: Mike Mignola. Kolor: Dave Stewart. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2015
Komiks można nabyć tutaj: Sklep wydawcy, Sklep Gildia.pl, Incal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz