Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 21 lipca 2015

Kibicujemy (421)

Ósma wybiła! Tym, którzy jeszcze tego nie zrobili, zalecam wykonanie kilku banalnie prostych czynności celem zrobienia kawy, po czym zapraszam do kibicowania komiksiarzom! Mobilizowania ich do dalszej pracy i wymyślania pomysłów! Badania wykazały, że najlepszy dzień mają ci, którzy zawsze z rańca kibicują komiksiarzom. Kibicuj i Ty!

Dzisiaj kibicujemy Edycie Bystroń, która robi komiks szczególny. Dlaczego szczególny? O tym za chwilę opowie sama autorka, a tymczasem garść najważniejszych informacji: komiks "Nie chcę się bać" to kolejny projekt crowdfundingowy, w którym każdy może dorzucić się do jego wydania. Akcja przeprowadzana jest na portalu wspieramkulture.pl, a szczegóły na temat komiksu możecie znaleźć również na facebooku. Osiemdziesięciostronicowy album wydany zostanie w formacie B5. W większości będzie czarno-biały, lecz nie zabraknie również elementów kolorowych. Mając na uwadze poprzednie komiksy Edyty, z radością kibicujemy temu projektowi. A teraz... słowo od autorki:

Edyta Bystroń: Pomysł na komiks przyszedł do mnie spontanicznie. Zwykle tworzenie komiksu zaczynam od zaprojektowania bohatera. Pojawiła mi się w głowie mała dziewczynka – Anetka. Zaczęłam ją rysować i wymyślać cechy jej charakteru.

Anetka
Strach towarzyszy każdemu i różnie sobie z nim radzimy. Jedni wcale nie muszą się starać, a inni całe życie zmagają się z tym, żeby lęk i strach nimi nie zawładnęły. Pomyślałam, że chciałabym narysować o tym komiks. Są tacy ludzie, którzy każdego dnia walczą, żeby wyjść z domu, odezwać się do innych, pracować i konfrontować się ze światem. Czasem nawet tego nie wiemy. Nie wiemy, że ktoś rozmawiając z nami toczy walkę i osiąga małe zwycięstwo, bo właśnie z kimś się spotkał i nie uciekł. Nie pokazujemy innym, że się boimy – to wstyd przyznać się do strachu. Wolimy ukryć niepokój za pomocą uśmiechu.

Prowadzę różnego rodzaju warsztaty artystyczne i plastyczne dla dzieci i młodzieży. Mam okazję obserwować młodych ludzi, którymi targają różne skrajne emocje – między innymi strach, wstyd, lęk. Są to zagadnienia, które mnie interesują. Na początku – gdy wymyślałam scenariusz i rozrysowywałam komiks – myślałam o tych ludziach i że to dla nich chciałabym skierować ten komiks. To opowieść dedykowana wszystkim, tym którzy się boją. I tym, którzy walczą.

Na pewno miałam w życiu momenty, gdy strach mnie paraliżował. Musiałam pokonać wiele lęków, by robić to, co bym chciała robić. Te lęki były i ciągle są w mojej głowie i to była jedna z motywacji do zrobienia tego komiksu.

Anetka to postać, która posiada wiele moich cech. Nawet jej imię jest podobne do mojego. Niektóre moje historyjki są autobiograficzne – przedstawiłam w nich prawdziwe wydarzenia. „Nie chcę się bać” to wymyślona fabuła, fikcyjne zdarzenia. Jednak cechy wszystkich bohaterów występujących w komiksie pokrywają się z moimi własnymi. Nie było to zamierzone działanie – po prostu tak wyszło.

Chciałam także opowiedzieć historię, która byłaby moim małym hołdem dla horrorów, które bardzo lubię oglądać i czytać. To zabawne, bo przecież walczę ze strachem. Dlaczego więc tak bardzo lubię straszne opowieści? Może dlatego, że pokazują one również jak sobie radzić ze strachami i demonami?

Przedstawiłam tę historię w formie komiksu, ponieważ lubię opowiadać, a także lubię rysować. Rysuję komiksy już od jakiegoś czasu i jest kilka osób, które na moje komiksy czekają i czytanie ich sprawia im radość. To bardzo motywujące, gdy się wie, że ktoś czeka na to, co stworzę i będzie tym zainspirowany oraz zainteresowany. Dlatego komiks jest jedną z dziedzin, którymi lubię się zajmować. Poza tym gdy ta historia przyszła mi do głowy, od razu pomyślałam, że komiks będzie do niej pasował.

Pierwszy szkic przedstawiający bohaterki komiksu

Przyjaciele

Ciąg dalszy nastąpi
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Rafał Szłapa

44 komentarze:

Kapral pisze...

Fikuśne zjawisko. Zaskakująco wielu 20-latkom wydaje się, że ich życie jest tak interesujące, że inni na pewno będą chcieli o tym przeczytać. Zrozumiałbym gdyby chodziło o pokolenie Kolumbów, ale co może być ciekawego w życiu współczesnego mieszczucha, który jeszcze niczego wyjątkowego nie zdążył doświadczyć?

fm pisze...

Tak oczywiście, bo tylko traumy wojenne i tym podobne dają prawo odczuwać strach, pustkę, rozczarowanie. Inne czasy - inne bodźce. Dla każdego to jego życie jest tym najważniejszym i jeśli chce o tym mówić/ pisać/ rysować to niech to robi, tworzenie to potrzeba ducha. Dlaczego z automatu to umniejszać? Inna skala dla każdego, nie porównujmy życia rożnych ludzi z różnych czasów. Autorce kibicuje i wspieram.

iskra pisze...

Kapralu, fikuśnym zjawiskiem jest od tych 20 lat siedzieć w klimacie serii Christy i nie posiadać żadnych oryginalnych pomysłów.Zdecydowanie o twoim życiu nie chciałbym czytać.

Kapral pisze...

fm: Jasne, niech sobie odczuwają, niech sobie piszą pamiętniki, leczą swoje rozdęte "traumy" z dzieciństwa, prowadzą terapię zajęciową. Ale żeby zaraz pchać się z tym do księgarni, i jeszcze dawać wskazówki innym z pozycji swoich 20 lat?

iskra: A czy ja piszę o swoim życiu?

fm pisze...

Kapralu, ale oni nie pchają się w nakłady 250 000 tyś. z dofinansowaniem z ministerstwa kultury, oni zbierają na skromne wydanie pieniądze u zainteresowanych :)

Kapral pisze...

A co to za różnica? Nie napisałem ani słowa o pieniądzach, to mi serdecznie zwisa :)

fm pisze...

Piszesz o "pchaniu się z tym do księgarń"(w tle majaczy wątek pieniędzy na to). Nikt się nie pcha, nie bój. Nakład będzie mały, nikt nie skradnie tych cennych półek w księgarniach, na których dumnie mogą spocząć życiorysy jedynie słusznie doświadczonych.

Kapral pisze...

Dziad o zupie, a baba o dupie :)

fm pisze...

Również pozdrawiam :)

Unknown pisze...

Chciałam tylko sprostować kilka rzeczy :)
1) Komiks nie jest autobiograficzny: "„Nie chcę się bać” to wymyślona fabuła, fikcyjne zdarzenia."
2) Jeśli uda się zebrać potrzebną sumę i dojdzie do wydrukowania komiksu, to nie będzie on dostępny w księgarniach :) Nakład jest bardzo mały, komiks jest kierowany tylko do tych, którzy są zainteresowani tematem.
3) Mam 28 lat :)
4) Pozdrawiam wszystkich!

Kapral pisze...

Edyta Bystroń: "Na pewno miałam w życiu momenty, gdy strach mnie paraliżował. Musiałam pokonać wiele lęków, by robić to, co bym chciała robić. Te lęki były i ciągle są w mojej głowie i to była jedna z motywacji do zrobienia tego komiksu. Anetka to postać, która posiada wiele moich cech. Cechy wszystkich bohaterów występujących w komiksie pokrywają się z moimi własnymi. Nie było to zamierzone działanie – po prostu tak wyszło".
Wynikało mi z tego, że to komiks o autorce i jej lękach. Ale nie! Jak się okazuje, jest to komiks o Anetce, a nie o Edytce. To ja przepraszam :)

Biżo pisze...

Przecież masz tutaj wyraźnie napisane o czym, o kim i dla kogo jest komiks:
"Prowadzę różnego rodzaju warsztaty artystyczne i plastyczne dla dzieci i młodzieży. Mam okazję obserwować młodych ludzi, którymi targają różne skrajne emocje – między innymi strach, wstyd, lęk. Są to zagadnienia, które mnie interesują. Na początku – gdy wymyślałam scenariusz i rozrysowywałam komiks – myślałam o tych ludziach i że to dla nich chciałabym skierować ten komiks. To opowieść dedykowana wszystkim, tym którzy się boją. I tym, którzy walczą."
Ale głupi ci zbójcerze.

Spence pisze...

Kapralu chciałem pogratulować Ci zdolności do pogardliwego traktowania wszystkich mających problemy inne niż Pokolenie Kolumbów i niezrozumienia, że różni ludzie mają różne wrażliwości, różne problemy i różne traumy (bez cudzysłowia).

Kapral pisze...

Spence - Naprawdę uważasz, że mam pogardliwy stosunek do samego siebie? Zapewniam, że nie. Zdumiewa mnie tylko coraz powszechniejsze narzucanie swoich problemów bliźnim (zresztą coraz bardziej błahych i dziwacznych). Takie poszukiwanie "wspólnoty cierpienia" przerabialiśmy w czasach Emo i myślałem, że wszyscy mieli z tego bekę. Ale okazuje się, że nie.

Edyta Bystroń - każdy komiks, jak i każde inne dzieło, kierowany jest tylko do tych, którzy są zainteresowani tematem. To są jakieś truizmy. Do tej pory myślałem, że trik polega na zainteresowaniu tematem jak największej ilości odbiorców, a nie do 20 wspierających. Ale znów okazuje się, że nie - w każdym razie nie w Polskim komiksie. Bo polski komiks chyba wciąż brzydzi się czytelnikami. Szkoda.

Daniel Gizicki pisze...

Craig Thompson autor wychwalanego i nagradzanego "Blankets" był w tym samym wieku co pani Edyta, gdy opublikował swój komiks. Nie był z pokolenia Kolumbów, w jego komiksie nie ma ani słowa o powstaniu czy łagrach. Tylko o jego prywatnych przeżyciach miłosnych i rodzinnych. Nie rozumiem kapralu czemu więc nie atakujesz Thompsona tak samo jak P. Edytę. a komiksu "Blankets" nie określasz mianem "fikuśnego zjawiska".

Kapral pisze...

Danielu Gizicki, gdybyś przeczytał moje pierwsze zdanie to byś wiedział: "Zaskakująco wielu 20-latkom wydaje się...". Chodzi o słowo "wielu". Między Thompsonem i jego polskimi epigonami jest jakieś pińcet tytułów różnicy. Ja wiem, że kultura polska jest kulturą odtwórczą, ale zjawisko owczego pędu zawsze mnie trochę dziwiło.

Daniel Gizicki pisze...

Jak rozumiem czytałeś już komiks p. Edyty więc wiesz czy jest dobry czy nie? Czy ona ma coś ciekawego do powiedzenia czy nie? Poza tym sorry, ale teksty o owczym pędzie i epigonach w ustach autora polskiej wersji "Ligi Niezwykłych Dżentelmenów" brzmią ciut śmiesznie

Kapral pisze...

Wyczuwam lekką nutkę zazdrości :) Nic nie poradzę, że ta druga owca tak się ludziom spodobała, że przyznali jej nagrodę za komiks roku, wykupili cały (niemały) nakład i przez 7 lat czekają na ciąg dalszy.

Joanna Karpowicz pisze...

Rób swoje Edyta! Trzymam kciuki!

kiciputek pisze...

Będziemy wartościować doświadczenia i tematy? Serio? Bo mnie akurat bardzo interesują przeżycia współczesnych dwudziestolatków. Chcę o nich czytać komiksy. I chcę przeczytać komiks Edyty. Czy jestem tym czytelnikiem, którym komiks polski się brzydzi?

No nie ogarniam, nie ogarniam foszków na to, że ktoś zrobił komiks o tym a nie o tamtym.

Daniel Gizicki pisze...

fajnie, że dostałeś nagrodę ileś lat temu. Tylko co z tego? taka nagroda nie uprawnia Cię do dyktowania o czym inni twórcy mają robić komiksy. Nie interesują Cię historie pani Edyty to ich nie czytaj. A najlepiej nie wypowiadaj się na ich temat skoro ich nie czytałeś. Bo jako utytułowanemu autorowi to nie przystoi. To przystoi tylko zadufanym w sobie bucom. A przecież nie jesteś bucem prawda?


I nie przeceniałbym tego, że ludzie czekają na kontynuację. Nie czekają. Tak samo jak nie czekają na poniedziałkową publicystykę Produktu i książeczkę do "From Hell". Bo to było dawno i nieprawda.

Kapral pisze...

A pan, panie Danielu, zna tylko jeden argument, prawda? Napierdalanie ad personam. Proponuję pogadać za jakieś pięć lat, kiedy panu i pana przydupasom skończą się granciki i zostanie tylko jedno źródło finansowania komiksików - portfel klienta :)

Daniel Gizicki pisze...

Panie Krzysztofie Pan za to mistrzowsko stosuje moralność Kalego (cóż za zbieg okoliczności) w pierwszym poście sugeruje Pan, że w życiu Pani Edyty nie ma nic ciekawego, bo przecież jest "współczesnym mieszczuchem, który jeszcze niczego wyjątkowego nie zdążył doświadczyć", co z której strony by nie patrzeć jest atakiem ad personam, ale tylko draśnij Pana Krzysztofa! Wielkiego scenarzystę! No to już dupka boli. Kali ukraść krowa to dobrze, ale Kalemu ukraść krowę to źle, prawda?

Nie wiem o jakich przydupasach pan mówi (znowu jakaś mityczna sitwa), więc proszę doprecyzować.
Grantów żadnych nigdy nie dostałem, nie brałem ani się o nie nie starałem. Stypendiów też nie.

A nie, przepraszam. Miałem stypendium naukowe na drugim roku studiów. Byłem dobrym studentem.

Maciej Pałka pisze...

crowdfunding = sięganie do portfela klienta.

Z tym, że jest to trudne. Na przykład klient powinien mieć zaufanie do oferującego produkt. Nie wiem czy czekanie 7 lat na drugi zeszyt jakiegoś komiksu buduje takie zaufanie.

Btw. Powiacie co to za komiks Kaprala? Trochę jestem nie w temacie.

Daniel Gizicki pisze...

"Pierwsza brygada". Taka "Liga Niezwykłych Dżentelmenów" tylko zamiast kapitana Nemo i pana Hyde'a jest Staś Tarkowski i Kali. Ale nie pamiętam dobrze. To było dawno.
Sprzedałem swój egzemplarz. Nie lubię jak autor zaczyna opowieść i jej nie kończy. Czuję się troszkę jako czytelnik, hmm... oszukany. A przecież wg. Kaprala "polski komiks chyba wciąż brzydzi się czytelnikami". No to jak to jest? Olanie czytelników, którzy kupili komiks i wybrali najlepszym tytułem roku, to nie jest czasem nieszanowanie swoich czytelników a nawet "brzydzenie się czytelnikami"?

Maciej Pałka pisze...

Oooo, zawiodłem się na Panu, Panie Tobiaszu. Doceniam Pańskie komiksy, zwłaszcza Jeża Jerzego ale takie komentarze... To nie przystoi.

Kapral pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Kapral pisze...

crowdfunding =/= sprzedaż
crowdfunding = sondowanie rynku

Kapral pisze...

A propos, panie Danielu. Polska "Liga", polskie "From Hell", polskie "Żywe trupy" - jeden ch.., za przeproszeniem :)

Daniel Gizicki pisze...

Tylko na kolejne części polskich "Żywych trupów" nie trzeba czekać x lat, bo się autorom odwidziało i się brzydzą czytelnikami. Tak na marginesie, zawsze mnie to ciekawiło. Piątkowski napisał scenariusz, Wyrzykowski narysował, a Pan co tam robił?

Kapral pisze...

Jasne, że nic nie robiłem :) Pretensje o drugi tom niech Pan sobie zatem kieruje do kogo innego. Ale skoro wcześniej Pan stwierdził, że nikt na drugą część nie czeka, to o co w ogóle te żale?

Daniel Gizicki pisze...

Żale? Nie zrozumiał Pan nic a nic. Cały czas próbuje rozwikłać tę zagadkę jaką jest Pana hipokryzja - zarzuca Pan pani Edycie, że nie szanuje czytelników czy "Brzydzi się nimi" robiąc własne historie podczas, gdy Pan jako twórca, który nie omieszkał pochwalić się nagrodami i wyprzedaniem nakładu (och to ego!), olał czytelników rozpoczynając serię i nie kończąc jej. Pytam więc - kto bardziej nie szanuje czytelników, czy też "brzydzi się nimi"?
zaczyna Pan od personalnych ataków na bogu ducha winną Edytę, ale jak tylko Pana drasnąć, to histeria i frustracja. No to jak to jest? Panu wolno atakować (kobietę), ale Pana nie wolno?
Sugeruje Pan, że twórcy nie powinni robić komiksów o własnych przeżyciach bo nie mają nic ciekawego do powiedzenia, jeśli nie urodzili się w 1920, chyba że są Craigiem Thompsonem bo on może. To jak to jest? Jedni mogą a inni nie?


Kapral pisze...

Ojej, teraz udajemy "obrońcę kobiet" :) No to niech mi Pan pokaże, z łaski swojej, w którym miejscu przypuściłem "personalny atak" na Edytę Bystroń (bardzo mnie to ciekawi). Gdzie odmówiłem jej prawa do czegokolwiek? Czego Pan nie zrozumiał w moim wczorajszym komentarzu z 16:13? I dlaczego ciągle mnie Pan po chamsku obraża, co raczej nie przystoi eterycznemu pięknoduchowi, na jakiego Pan pozuje? W którym miejscu aż tak nadepnąłem Panu na odcisk, że puściły Panu zwieracze?

Daniel Gizicki pisze...

okej proszę bardzo:
"Fikuśne zjawisko. Zaskakująco wielu 20-latkom wydaje się, że ich życie jest tak interesujące, że inni na pewno będą chcieli o tym przeczytać. Zrozumiałbym gdyby chodziło o pokolenie Kolumbów, ale co może być ciekawego w życiu współczesnego mieszczucha, który jeszcze niczego wyjątkowego nie zdążył doświadczyć?" a potem "Jasne, niech sobie odczuwają, niech sobie piszą pamiętniki, leczą swoje rozdęte "traumy" z dzieciństwa, prowadzą terapię zajęciową. Ale żeby zaraz pchać się z tym do księgarni, i jeszcze dawać wskazówki innym z pozycji swoich 20 lat?"
no to jakby nie patrzeć nie są słowa eterycznego pięknoducha, tylko kogoś, kto chce inną osobę po chamsku obrazić. Jestem ciekaw w którym miejscu pani Edyta tak Panu nadepnęła na odcisk, że aż Panu puściły zwieracze?

Kali obrażać dobrze! Kalego obrażać źle!

Kapral pisze...

Umie Pan czytać ze zrozumieniem? "Zaskakująco wielu" - fersztejen? Od samego początku chodzi mi tylko o zjawisko, którego ten komiks jest częścią, a nie o panią Edytę. Ja do pani Edyty nic nie mam. Gdyby to był jedyny taki komiks, to bym się o nim nie zająknął, bo mnie to chyba nie zainteresowało. Ale całe to pokoleniowe zjawisko wydało mi się fikuśne i tyle. Cała reszta była reakcją na kąsanie rozmaitych much, które się tu zaraz zleciały z całego internetu :)

Daniel Gizicki pisze...

fersztejen, fersztejen. Szkoda, Panie Kapralu że Pan, rozpoczynając swoją krucjatkę przeciw "zjawisku" pod postem opisującym komiks, konkretnego twórcy, nie zauważył, że to stawia tę twórczynię jako punkt główny krucjatki. Tak, liczą się kontekst i okoliczności. Więc niech Pan teraz nie udaje niewiniątka.

Osobiście nic do Pana nie mam. Mam za to dość internetowych trolli, którzy atakują wszystkich nowych czy współczesnych komiksiarzy, bo ci ośmielają się robić takie komiksy jak chcą a nie takie jakie chcą trolle.

Kapral pisze...

W takim razie najmocniej przepraszam panią Edytę, że akurat na nią padło. Z tym, że gdyby padło na kogoś innego, i tak usłyszałbym to samo. Bo w naszym komiksowie każda rozmowa o tendencjach, trendach itp. kończy się ordynarną personalną napier..lanką i nieśmiertelnymi tekstami o krucjatach i trollach. Taka karma. To też jest zresztą bardzo ciekawe zjawisko, które de facto nie pozwala na jakąkolwiek refleksję czy wymianę poglądów.

Przemysław Mazur pisze...

Z drugiej strony czy reakcja tzw. komiksowa (zwykle tych samych osób) musi być standardowo histeryczna gdy ktoś decyduje się wyrazić swój sceptycyzm wobec części komiksowych projektów? Szczerze pisząc po przejrzeniu przykładowych fragmentów tej pracy mam bardzo zbliżone odczucia co Kapral. A może tego typu opinie to dobry pretekst, aby szerzej przyjrzeć się problemowi? Niekoniecznie nadużywając terminu trolla...

Daniel Gizicki pisze...

Przyglądajcie się trendom, analizujcie, piszcie ekspertyzy. Super! Ale rzeczowo i obiektywnie. A nie na przyjętym z góry założeniu że "polscy współcześni autorzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia".

Kapral pisze...

Mhm... A pan Gizicki dalej będzie decydował czy jesteśmy rzeczowi, obiektywni, czy mamy uprzedzenia itp. itd.
W każdym razie dzięki za pozwolenie :)

Daniel Gizicki pisze...

jeśli ktoś ma do czegoś uprzedzenia to nie jest odpowiednią osobą do podejmowania takich analiz. Co w tym dziwnego?

Kapral pisze...

Pozwoli Pan, że sparafrazuję pańskie własne słowa (23 lipca, 21:59): Kompletnie nic nie uprawnia Pana do dyktowania kto i co ma analizować. Zwłaszcza w środowisku, gdzie prawie każdy fan prędzej czy później zastaje scenarzystą, rysownikiem, wydawcą, recenzentem albo działaczem.

Daniel Gizicki pisze...

co dalej nie zmienia faktu, że analizy oparte na uprzedzeniach są niewiele warte.

Przemysław Mazur pisze...

Nawet jeśli to mogą przyczynić do powstania rzeczowych polemik. Korzyść z tego podwójna; zarówno dla czytelników jak i twórców omawianych prac.