Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

poniedziałek, 13 maja 2013

Tetrastych - Skutnik

52 komiksy w 52 tygodnie - jak sobie założył, tak zrobił. Mateusz Skutnik dla potrzeb "Tetrastychu" wybrał formę czterokadru planszowego. I na każdym z tych czterokadrów przedstawił jakąś historyjkę, zazwyczaj będąc (lub starając się być) zabawnym bądź nostalgicznym.
Na stronie 11 albumu znalazło się miejsce dla kawałka pod tytułem "Święty". Oto typowy martyr robi coś "w imieniu Pana". Efekt jego działania powoduje charakterystyczny "plask" w czoło skonfudowanego Boga, spoglądającego na sytuację z perspektywy niebios. Tego rodzaju "plask" często towarzyszy lekturze "Tertastychu". Skutnik w części historyjek wywołuje jeśli nie zażenowanie, to co najwyżej wzruszenie ramion. Z miałkim dowcipem zbyt często ramię w ramię idzie równie mizerny rysunek - tu jakieś nieudane próby cartoonowe, tam jakieś prześwity z "Muminków", jeszcze gdzie indziej chyba jeden z najgorszych wytrzeszczy oczu, jakie kiedykolwiek zobaczycie... są w "Tetrastychu" plansze, które pokazuję kiepską formę Skutnika. Ale są również takie, które ukazują jego bezapelacyjny geniusz.
Absolutnym mistrzostwem świata, z czterokadru wyciskającym dosłownie wszystko, skomponowanym w sposób nakazujący paść na kolana przed autorem, są takie kawałki, jak "Trzy kwadraty", "Żule", "Książka", "Sen" i "Luneta". Poza nimi - kilkanaście innych, a wśród nich rozbrajające "Honor" i "Ptaki", graficznie nawiązujące do "starego Skutnika" "Dzieci", piękna "Gra cieni", fenomenalna "Głębia", dosłowna "Farba" i równie zabawna "Jesień". Skutnik nie utrzymał wysokiej formy, ale w zaprezentowanych pracach zrobił rozstrzał totalny - od kompletnego badziewia po dzieło absolutnie genialne w każdej swojej kresce.
Kupuję ten rozstrzał. "Rewolucje" to serial wciąż zwyżkujący, ukazujący się raz do roku, będący dla Skutnika platformą do tworzenia światów i budowania przestrzeni. Ukazujące się z doskoku albumy prezentujące pozarewolucyjny dorobek autora, to już bądź dzieła zebrane ("Komiksy znalezione na strychu"), bądź poddane pewnemu rygorowi, narzuconemu przez twórcę ("Tetrastych"). Poziom tych "albumów z doskoku" jest przeróżny, podobnie jak poziom zaprezentowanych tam historii. Jest i dobrze i źle, przy czym zapewne to dobro i zło dla każdego będzie inne.
"Tetrastych" opublikowało Wydawnictwo Komiksowe, ale zachowana została "skutnikowa" oprawa albumu, znana z wcześniejszych wydań - komiks wydrukowano w formacie A4, a na ostatniej stronie okładki zamieszczono okładki wszystkich dotychczas wydanych albumów Mateusza Skutnika. Jedyną różnicą jest lakier na okładce. Wydawnictwu Komiksowemu należą się wielkie brawa za podtrzymanie tej stylistyki.
"Tetrastych" jest nierówny, ale jestem przekonany, że każdy czytelnik odnajdzie w tym albumie choć jedną planszę, która zwali go z nóg. Ja znalazłem 21.
"Tetrastych". Autor: Mateusz Skutnik. Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe 2013
Komiks można nabyć tutaj: Sklep. Gildia.pl

17 komentarzy:

Kapral pisze...

Ta plansza, którą tu pokazałeś, to Cię zwaliła, nie zwaliła, czy zwaliła, ale ze śmiechu?

Tomek pisze...

Dobre pytanie, też jestem ciekaw.

Dominik Szcześniak pisze...

Tomek: ta plansza to materiał ilustracyjny udostępniony przez wydawcę. Ale skoro jesteś ciekaw: tytuł tego czterokadru planszowego to "Pomyłka". Nie wymieniłem jej wśród piątki, która najbardziej przypadła mi do gustu, ale uważam, że jest to bardzo dobra plansza, zabawna i umiejętnie zrobiona.

Kapral pisze...

Dominik, podpuszczasz nas, co?
O mały włos się nie nabrałem :)

Kapral pisze...

Żeby nie wyjść na trolla, rozwinę swoją myśl :)

Ten tetrastych prawdopodobnie miał mieć układ rymów ABBA. Tymczasem kadrowanie w parach AA i BB jest nie do końca identyczne, przez co zamysł staje się nieczytelny (nie rymuje się).

Facet na kadrze 1 nie ma ud, a lewa ręka ma długość ok. 50 cm. Jeśli miał to być komiks o osobie niepełnosprawnej, to jest niesmaczny.

Na kadrze 1 facet leży pod pojazdem pod kątem ok. 45 stopni i kocyk ledwo wystaje mu spod zadka. Na kadrze 2 leży już pod kątem 90 stopni, a kocyk wystaje mu tak bardzo, że oparł sobie na nim stopy. Komiks nie toleruje takich niekonsekwencji, ale nie jest na tej plkanszy ostatnia.

Na kadrze 2 stojący facet za chwilę się przewróci. Podał już klucz, więc po co ciągle się pochyla?

Pojazd na kadrze 2 z całą pewnością nie jest tym samym pojazdem, który widzieliśmy na kadrze 1. Żaden detal się nie zgadza, może poza kołem. Poza tym perspektywa dąży do bliżej nieokreślonego punktu.

Kadru 3 przez litość nie będę komentował. To jest poziom gimnazjalny najwyżej. I ta cudna polsko-angielska onomatopeja :)

Na kadrze 4 nadal nie da się rozpoznać żadnej części pojazdu. Ciekawe dlaczego? Nie wiadomo też jakim cudem spod pojazdu wystaje ręka, skoro w momencie wypadku była pod pojazdem (facet coś tam przykręcał). Leżące koło jest jakieś dwa razy mniejsze niż na poprzednich kadrach.

Jeśli do tej maestrii warsztatowej dodamy suchy dowcip, to obraz "dobrej planszy, zabawnej i umiejętnie zrobionej" będzie w zasadzie kompletny. Aha, kolorki są niezłe.

Dominik Szcześniak pisze...

Anonimie: im bardziej rozwijasz swoją myśl, tym większym trollem się stajesz. Zawsze.

Kapral pisze...

Teraz już wiem dlaczego Ty nigdy nie rozwijasz swoich!

Dominik Szcześniak pisze...

Ajajaj, to nie była żadna maksyma, którą można przypiąć każdemu, a słowa skierowane wyłącznie do ciebie, anonimie kapralu, więc nie wiem czemu do betonu dorzucasz jeszcze piaskownicę.

Tomek pisze...

a, sorki, nie pomyślałem o tym, fakt, zazwyczaj udostępnia się z góry ustalone plansze które potem pojawiają się w materiałach prasowych.Co do wyliczanki Kaprala, miałby ona sens gdyby ilustracja próbowała być realistyczna, nie próbuje być więc wyliczanka niespecjalnie ma sens, jak dla mnie. Z takimi wyliczankami można uderzać w moje plansze ;]

Kapral pisze...

Tomku, jeśli Ty, jako rysownik, nie odróżniasz stylu/maniery od zwykłej nieudolności i braku szacunku dla odbiorcy, to może powinieneś zająć się czymś innym.

Dominik Szcześniak pisze...

Tomek: tez niekoniecznie. Kapral zdaje się nie mieć pojęcia o czym pisze, więc lepiej żeby w Twoje plansze nie uderzał. Zresztą widzisz, już zdążył odesłać Cię do kąta za to, że rozumiesz coś, czego on zrozumieć nie może.

Piotr Nowacki pisze...

Hahaha, Kapralu, skoro kończy się kontent na christowym blogu, to pomyśl może o kolejnym, na którym będziesz przeprowadzał takie analizy. Obiecuję, że będę stałym czytelnikiem, bo próbka, którą tu przedstawiłeś jest znakomita.

Anonimowy pisze...

Kapralu, świat gna do przodu, ziemia nie jest płaska. rozpierdaczyłeś się na sprawie podstawowej na czytaniu komiksu ze zrozumieniem. zanalizowany przez ciebie klucz jest śrubokrętem. to wpływa na odbiór paska i smak dowcipu. piszesz o braku szacunku do odbiorcy, ale odbiorca nie jest debilem. spójrz jak śrubki rysuje raczkoski!
coż ci tu można poradzić chyba tylko to: kapralu, odmaszerować!!!!
Jakub

Kapral pisze...

Śrubokręt? Naprawdę? Ojej...
Kochany jesteś, że zwróciłeś mi na to uwagę. A ja durny myślałem, że chodziło o klucz krzyżakowy, wiesz taki dla Krzyżaków z Kluczborka. No i próbowałem to rozkminić, ale nie mogłem, więc zacząłem się dowalać do rysunków (które po cichu podziwiam, bo zazdroszczę Skutnikowi, że ja tak nie potrafię). Ale dzięki Tobie zrozumialem ten komiks i teraz wydaje mi się taki mega, a nawet przemega :)



NOT

Kapral pisze...

Dominiku, a cóż takiego rozumie Tomek, czego ja nie rozumiem? Że tylko komiks realistyczny wymaga opanowania warsztatu? Że jak się nie rysuje realistycznie, to można byle co i byle jak? Przy takim podejściu, to nie dziwota, że się Kleszcz przerzuca na cartoon. Teraz już nikt mu nie wypomni "rażących błędow", bo w cartoonie nie istnieje coś takiego jak błąd :)

Maciej Pałka pisze...

Widzisz Tomku, nawet Kapral między wierszami mówi Ci abyś nie przerzucał się na cartoon. Ma rację.

Anonimowy pisze...

to nie śrubokręt to wkrętak
@kapralu rozpisanie kadru jest rewelacyjne
sam nad tą planszą pewnie bym się wiele nie zastanawiał
więcej takich nieścisłości znajduje się w tym komiksie
decyzja podjęta, nie kupuję
i anonim nie!!!! = trolllololololo