Autor: Dominik Szcześniak
Zadumałem się dzisiaj nad tym, jak wielka jest siła obrazu! Jak potężna moc czupryny! Tej, przysłaniającej fragment napisu na okładce "Ziniola", którą kilka dni temu zaprezentowałem na niniejszym blogu. Dumać zacząłem po przeczytaniu dzisiejszej interpretacji owej okładki autorstwa jednego z newsmanów Alei Komiksu, podpisującego się nickiem ljc. Brzmi ona następująco:
"rysunek fajnie kontrastuje stylistycznie z logo pisma, a dodatkowo wygląda jakby gostek z krzyżem mówił Ziniol (taki nibyogonek od Z jak od dymka), do tego tematem pisma jest zanik kultury komiksowej, co dodaje dodatkowego smaczku (nie wiem, co w środku, ale kojarzone z andergrandem pismo daje na okładce mejnstrimowy rysunek trykociarkiego rysownika - to może być wymowne i budzić spekulacje)
za chybiony uważam za to pomysł nałożenia włosów gościa z krzyżem na pierwsze litery słowa Zanik (widać niewyraźne anik) - choć kumam patent, to jest po prostu nieczytelne."
Dziękuję autorowi za chwile radości, jakie powyższym tekstem zafundował mi, gdy po całodziennej pracy w babilonie wróciłem do domu.
Co mnie natomiast wprawiło w nastrój sprzyjający dumaniu, to zagadnienie już nieco mniej śmieszne, mogące być niezłym topikiem na pracę maturalną dla wielu miłośników komiksu: "Ziniol w świadomości czytelników".
Bardzo trudno znaleźć mi jakiekolwiek inne wytłumaczenia zachowania redaktora serwisu internetowego, niż: po pierwsze, ignorancja (bowiem bardzo łatwo można sprawdzić napis, jaki zakrywa czupryna bohatera okładki, spoglądając choćby na poprzednie kowery magazynu, gdzie jest on zaprezentowany w całej swej wspaniałości) i po drugie, złośliwość.
Ignorancja jest tu oczywiście przyjemniejszym dla "Ziniola" rozwiązaniem. A nawet schlebiającym, o czym za chwilę. Złośliwość natomiast jest rozwiązaniem mniej przyjemnym i odnoszącym się do prawdopodobnie powszechnej wśród wielu komiksowych działaczy teorii o tym, że "Ziniol" tak naprawdę żadnej kultury nie promuje. Ale o złośliwości przecież nikogo w polskim świecie komiksu posądzać nie będziemy.
Tak więc wracam do ignorancji. Zakładam, że intencje piszącego były szczere, wiadomości na jakich się opierał rzetelne, a dociekliwość interpretacyjna - spontaniczna. I tutaj okazuje się, że newsman, postrzegając słowo "kwartalnik" jako "zanik", dokonał odkrycia które w zasadzie definiuje działalność trybików w polskim świecie komiksowym.
"Zanik kultury komiksowej"
Na bogów Eterni, to już jest temat na magisterkę! Połączywszy go z tematem pracy maturalnej (przypomnę: "Ziniol w świadomości czytelników") mamy rozwiązaną zagadkę kondycji komiksu polskiego, komiksu w Polsce, polskich komiksiarzy, itp, itd.
Kultura komiksowa w Polsce zanika.
A czy kiedykolwiek była?
Owszem, była.
Wtedy, gdy komuś się chciało robić coś na papierze. Gdy było trudniej. Gdy Witek Tkaczyk, czemu wówczas się dziwiłem, w AQQowskiej rubryce "Informacje" obok wszelkich najważniejszych wieści ze świata komiksu puszczał nawet te o opakowaniach lodów w stylu komiksowym.
Obecnie, w dobie łatwego dostępu do internetu, serwisy zajmują się głównie informowaniem o ekranizacjach komiksów, internetowe magazyny poświęcają najwięcej miejsca autolansowi oraz paranoidalnym ucieczkom od nazywania swoich recenzji "recenzjami", a wszystko to podrasowane komentarzami najbliższych kolegów. Innymi słowy: skupiają się głównie na donoszeniu wiadomości o opakowaniach lodów, a konkrety - o ile w ogóle je zauważą - spychają na dalszy plan.
Wydarzenie jest wtedy, gdy Śledziu na blogu napisze że ma problem z wyrobieniem się z najnowszym komiksem i prosi o wsparcie. Gdy Daniel Gizicki napisze o soundtracku do swojego najnowszego komiksu. Gdy Bogusław Polch puści bąka.
Wydarzenia natomiast nie ma gdy na blogu, o którym informację posiada większość serwisów komiksowych, napiszemy o obecności znanych twórców dużego formatu w następnym numerze "Ziniola". O Normie Breyfogle. O Nicku Abadzisie. O Filipe Abranchesie. Nie ma żadnego odzewu, gdy w "Ziniolu" pojawia się Jason i Mawil. To, że polskiego czytelnika to nie interesuje to ok, inna sprawa, ale że serwisanta? Czy rozwiązaniem jest pakować "Ziniolem" lody czy może zrobić na jego podstawie film?
Jeśli serwisant już coś napisze, to jest to informacja podporządkowana tabloidowej stylistyce serwisu, do którego pisuje.
że "nibyogonek od Z jak z dymka".
że "kojarzone z adergrandem pismo".
że "widać niewyraźne anik".
Zanik kultury komiksowej?
Ja jestem na tak!