Zanim polscy wydawcy żywo zainteresowali się komiksem skierowanym do najmłodszych czytelników, Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk zaczął wydawać albumy Tomasza Samojlika - najczystszą formę komiksu dziecięcego. Ślicznie narysowane, czytelnie opowiedziane i realizowane według zasady "bawiąc uczy, ucząc bawi". Po czarno-białym "Ostatnim żubrze" ukazała się "Ryjówka przeznaczenia", która gdzie się pojawi, kolekcjonuje pozytywne opinie. Niniejszym, nie będąc oryginałem, dorzucam kolejną.
Samojlik, kojarzony przede wszystkim z krótkich form komiksowych drukowanych chociażby w lubelskich magazynach oraz publikacji "Wiedźmun. Dwie wieże funduszu emerytalnego", połączył pasję z pracą. Jako pracownik Zakładu Badania Ssaków w Białowieży zajmuje się historią przyrodniczą, jako rysownik komiksowy - jej popularyzacją wśród młodych.
"Ryjówka" jest bezbłędna. Począwszy od tytułowego bohatera, Dobrzyka, który ma wszelkie predyspozycje ku temu, by być współczesnym Kajkiem, Kleksem, Kokoszem lub Tytusem, poprzez napakowaną przygodami fabułę, na przekazie i nauce kończąc. Swobodna kreska i świetnie skrojone dialogi sprawiają, że lektura - choć trwająca nieco ponad sto stron - upływa bardzo szybko, a przerywana jest salwami śmiechu.
Samojlik stworzył epicką opowieść rozgrywającą się w skali mikro. Ekipa śmiałków, wyruszająca na misję ocalenia lasu przed Czarnym Nieprzyjacielem, niczym Drużyna Pierścienia eksploruje leśną przestrzeń, co chwila natrafiając na przeróżne, występujące w Polsce ssaki (świetnie opisane w "dodatkach" do albumu). Bohaterowie wzbudzają sympatię. Każdy z nich ma również charakterystyczne cechy. Dobrzyk ma złote serce i jest typowym wybrańcem, Śmiłka (ryjówka aksamitna) to wyrozumiała i wierna towarzyszka przygód, Labhallan (rzęsorek rzeczek) to wojownik na miarę Williama Wallace'a. Ekipę dopełniają Jeż Kosmacz i tajemnicza Korina. I cała rzesza gadów, ssaków, ptaków i mięczaków drugoplanowych.
Prosta, przyjemna w odbiorze kreska, przyciągające oko kolory to lep na dzieciaki, ale trzeba autorowi przyznać, że swoją grafiką potrafi wciągnąć również starego dziada. Ów dziad znajdzie również co nieco dla siebie w scenariuszu, jak choćby wspaniałą logikę snu, czy montypythonizm w w chrząszczowym wydaniu. Przede wszystkim "Ryjówka przeznaczenia" jest jednak pozycją dla maluchów, którzy nie dość, że będą się dobrze bawiły, przyswoją kilka informacji na temat zwyczajów leśnych żyjątek.
"Ryjówka przeznaczenia" to produkt godny polecenia, a Tomasz Samojlik - autor, którego dokonania warto śledzić. Tym bardziej cieszy, że w zapowiedziach polskich wydawców znalazły się nowe komiksy twórcy - kontynuacja "Ryjówki" zatytułowana "Norka zagłady" oraz "Bartnik Ignat i skarb puszczy". Wszystkie jeszcze w tym roku. Czekamy!
"Ryjówka przeznaczenia". Scenariusz i rysunki: Tomasz Samojlik. Wydawca: Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk 2012
Komiks można nabyć tutaj: Sklep.Gildia.pl
10 komentarzy:
super komiks! myślę, że w dużym stopniu kolory wpływają bardzo pozytywnie.
czytałem niedawno "Ostatniego żubra" (II wydanie), które jest czarno-białe i podobało mi się, ale mniej. dlatego informacja z kultury: będzie III wydane kolorowane przez Śledzia, jest bardzo fajna.
Świetna wieść!
Zainteresowałem się komiksem dla dzieci jakoś w 2007-8 roku, więc pierwsze zdanie recenzji nie do końca jest prawdziwe :-)
W tym roku czeka nas prawdziwy zalew komiksów dziecięcych. Jak widać sporo osób zorientowało się, że da radę naciągnąć państwo na dotacje. Pytanie tylko czy szanowni wydawcy podzielą się otrzymaną kasą z autorami...
Nieautor
Wydaje mi się, że kluczowe jest wypracowanie nowych metod docierania do małych czytelników i ich rodziców, niż wyciąganie dotacji.
Autor
Dobry towar sam się wybroni. Jeśli będzie odpowiednio atrakcyjny dzieciak sam po niego sięgnie.
Niekiedy Autor
Paolo Coelho?
Andrew Eldritch, niedotowany.
Ryjówka przeznaczenia bardzo dobra! Przegapiłem wcześniej ten tytuł, a teraz widząc w zapowiedziach KG i Centrali, komiksy Samolijka, nie dało się nie zwrócić uwagi na tego autora. Teraz wyczekuję Norki zagłady, Bartnika Ignata i kolorowego wznowienia Ostatniego żubra.
Zanabyłam, czytam synkowi do snu. To znaczy, oglądamy razem, ja czytam i wskazuję palcem, gdzie czytam. Mam nadzieję, że zaszczepię maluchowi zapał do komiksów.
Prześlij komentarz