Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

niedziela, 26 października 2008

Dwie różności

Autor: Dominik Szcześniak

Pierwsza informacja tylko z pozoru nie jest związana z komiksami. Otóż, chodzi o to, że zespół T.Love przygotował kompilację swoich największych hiciorów, wzbogaconą dwoma nowymi kawałkami. Jednym z nich jest "Love, love, love", do którego
teledysk można już podziwiać w sieci. Teledysk zrealizował Krzysztof Ostrowski, a występuje w nim m.in. Szymon Holcman z Kultury Gniewu. Tak więc robi się nam trochę komiksowo. Ale co do tego ma "Ziniol"?

Od swych najmłodszych lat, "Ziniol", jak również jego spin offy (np. zin "Szalet") czy też zaprzyjaźnione ziny, w których redaktorowi zdarzyło się publikować ("Vormkfasa Classic"), przekazywały treści solidaryzujące się z piosenkami Muńka i wykazywały duże poparcie dla zespołu. Z racji tego, że są to twory już nieco zapomniane, nie będę wymieniał artykułów i komiksów poświęconych T.Love, ale w zamian proponuję podążenie następującym tropem, który powiązany jest z jedną z piosenek z płyty "King", jednym z komiksów godai'ego i sarej oraz jednym z bohaterów serialu komiksowego "Dom żałoby".

Druga informacja: aktywizacja czytelników z poprzedniego wpisu zbiera swoje żniwo w stopniu zadowalającym. Konkurs, w którym można wygrać komiksy Egmontu potrwa jeszcze do 10 listopada. Wtedy ogłosimy zwycięzcę (lub zwycięzców), jak również rozpoczniemy stopniową sprzedaż informacji na temat zawartości "Ziniola" nr 3.

niedziela, 19 października 2008

Aktywizacja czytelników. Konkurs.

Autor: Dominik Szcześniak

Opowieści o pisaniu listów przez czytelników, wkładaniu tych listów w koperty i wrzucaniu ich do skrzynki pocztowej po to, by parę dni później mogły dotrzeć do redakcji ulubionego czasopisma, można już włożyć między bajki. Co więcej, znalazłoby się między tymi bajkami miejsce również dla opowieści o pisaniu maili do magazynu, który się czyt
uje. Zarówno ta pierwsza, jak i druga forma komunikacji między czytelnikami a redakcją miały swoje zalety. Zapewne ma je również trzecia, polegająca na umieszczaniu wrażen z lektury na swoim blogu, jednak w jej przypadku zalety bardzo często zostają przysłonięte przez tzw. lans, uprawiany przez bloggera.

Do redakcji "Ziniola" nie trafiają już listy w formie papierowej. Szkoda, bo to najsympatyczniejsza mimo wszystko forma kontaktu. Choć przyznać trzeba, że w dobie powszechnego dostępu do internetu nic dziwnego, że czytelnicy wolą szanowac swój czas i komunikować się z redakcją pocztą elektroniczną.

Do redakcji "Ziniola" maile trafiają jednak w ilościach szczątkowych. Szkoda, bo jest to najprostsza forma komunikacji z redakcją. Z łatwością można zapytać o plany magazynu na najbliższe numery, jak również poprosić o rozwianie wątpliwości związanych z decyzjami redakcji, które czytelnikowi wydają się niezrozumiałe.

Do redakcji "Ziniola" trafiają za to dość często informacje o blogowych postach dotyczących magazynu. Sporo ich było. Jedni pisali o magazynie w ciepłych słowach, drudzy dość szorstko traktowali serwowany przez nas materiał. Jeszcze inni rozsądnie ważyli słowa, chwaląc tam, gdzie według ich uznania pochwalić wypadało, a ganiąc w momentach, które wymagały ostrej krytyki. Niestety, jako bardzo zapracowana redakcja nie zawsze możemy na bieżąco reagować na takie opinie i zazwyczaj o ich istnieniu dowiadujemy się na długo po ich publikacji w sieci. Dlatego też chcemy zaktywizować czytelników do wysyłania nam swoich opinii na temat magazynu na adres mejlowy redakcji. Najciekawsze z nich nagrodzimy następującymi komiksami:



Są to pozycje ufundowane przez wydawnictwo Egmont Polska.

Uruchomiony przez nas blog (o tym jeszcze nie pisaliśmy) w założeniu również ma mieć charakter platformy komunikacyjnej między redakcją a czytelnikami. Zapraszam do nadsyłania wszelkich sugestii odnośnie magazynu, propozycji zmian, ulepszeń. Bierzemy pod uwagę każdą opinię i mamy świadomość tego, że spostrzegawczy czytelnik wychwyci znacznie więcej niż przepracowany redaktor.

A na koniec kilka linków, tematycznie związanych z "Ziniolem" nr 2:
*Dziennikarz Andrzej Kłopotowski o tym, że przyjemnie jest wziąć do rąk po latach przerwy solidny magazyn komiksowy.
*Scenarzysta Bartosz Sztybor o kulisach powstawania komiksu "Spróbuj to sobie wyobrazić" z drugiego numeru "Ziniola"
*Czytelnik lukaszb o najgorszym jego zdaniem artykule z "Ziniola" 2.



poniedziałek, 13 października 2008

Ziniol na MFK i MFK w Ziniolu

Autor: Dominik Szcześniak

Jako, że już ponad tydzień minął od mo
mentu, gdy miliardy komiksiarzy bawiły się na festiwalu w Łodzi, warto byłoby zrelacjonować to wydarzenie. A jako, że na festiwalu bawił się również "Ziniol" i jako że nie było jeszcze okazji drugiego numeru oficjalnie zareklamować, zadanie na dzisiaj jest następujące: wpleść spis treści wrześniowego numeru magazynu w wydarzenia z Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi.

Zobaczymy, co z tego wyniknie:

1. Szczęśliwi nabywcy drugiego "Ziniola" zakupili go prawdopodobnie pod wpływem uroku, jaki rzuciła na nich okładka, którą specjalnie dla nas wykonał Nicolas Mahler. Nicolas niestety nie zawitał na MFK, jednak bardzo się ucieszył słysząc, że jego praca została odebrana pozytywnie oraz że tworząc ją, nieświadomie nawiązał go genezy xerowanego "Ziniola": oto bowiem postać spacerująca po okładce jest łudząco podobna do współzałożyciela "Ziniola", Łukasza Szostaka (na MFK zresztą obecnego)!

2. Jasona, autora jednoplanszówek otwierających drugi numer pisma, również zabrakło na Festiwalu. Warto jednak wykorzystać nadarzającą się okazję i wtłoczyć w życie erratę. Błądzić, rzecz ludzka, a my zbłądziliśmy nie podając źródła, z którego pochodzą zamieszczone w "Ziniolu" komiksy Jasona. Otóż, są to fragmenty zbiorku "Meow, baby!", który zbiera krótkie formy Jasona z jego autorskiego magazynu "Mjau Mjau". Z wielu ust podczas MFK padało zdanie, że Jason jest mistrzem komiksu. I my się pod tym zdaniem podpisujemy.

3. Za to Markus "Mawil" Witzel był obecny na imprezie i z doniesień tych, którzy się wokół niego kręcili, lub wokół których on się kręcił, wynika, iż był duszą towarzystwa. Kultura Gniewu zaprezentowała nowy album Mawila – "Możemy zostać przyjaciółmi", natomiast w "Ziniolu" poczytać można krótki komiks tego twórcy oraz wywiad z nim, w którym opowiada m.in. o tym, jak to kiedyś w Niemczech można było produkować ziny na plebanii pod okiem wielebnego.

4. Nicolas Robel, autor wydanego przez Ladida Books "Józka", nie krył zdziwienia gdy przeczytał tytuł wywiadu, jaki z nim przeprowadziliśmy. W tytule "Punkrockowe nastawienie, niezależny umysł – wywiad z Nicolasem Robelem" zaintrygowało go głównie użycie jego imienia w nadrzędniku liczby pojedynczej. Wskazując nań, zapytał:

To jest moje imię?

Tak – odpowiedziałem – to jest Twoje imię. Coś w rodzaju indiańskiego imienia, tyle, że polskie.

Nie mam indiańskiego imienia – zripostował Nicolas, z rozbrajającym uśmiechem.

Ale za to masz już polskie – zakończyłem temat.

Nicolas w drugim "Ziniolu" zamieścił komiks "Fleisch Vision". Wspomniany wywiad, jak zgodnie stwierdziliśmy, prawdopodobnie doczeka się kontynuacji, ponieważ ciężko było w kilku zdaniach zmieścić 12 lat aktywnej pracy tego twórcy.

5. Wiele informacji zgromadziliśmy za to o Rafale "Otoczaku" Tomczaku, który tylko pozornie schodził na manowce nie odpowiadając bezpośrednio na zadane mu pytania. Tak naprawdę gawędziarz jest z niego niesamowity i z każdego zdania pojedynczego potrafi zrobić kilka nadrzędnie złożonych, rozwijając tematy o których nie śniło się bogom, artystom i lekkoatletom. Otoczak na MFK nie dotarł z powodu choroby. Zapraszam więc do lektury wywiadu z nim, zatytułowanego "Niełatwo mi w dziale z komiksami", jak również jego stałego, ziniolowego "Kącika Otoczaka", w którym m.in. powraca ukochana przez wszystkich czytelników komiksów "Bi Bułka".

6. Jose Carlos Fernandes to wielki nieobecny tegorocznego festiwalu. Autor "Najgorszej kapeli świata" nie dotarł z przyczyn technicznych, a na pocieszenie fanom pozostał komiks "Bez urazy", wydany przez timofa w ramach Polskiego Dnia Darmowego Komiksu oraz "Na powierzchni wody" z omawianego tutaj numeru "Ziniola". Jose bardzo żałował swej absencji i wyraził nadzieję na rehabilitację w tym względzie w przyszłym roku w Łodzi lub Warszawie. Wyraził również swoje zdanie o pierwszym "Ziniolu", który generalnie bardzo mu się spodobał, jednak zrozumiał z niego max. 3 słowa. Przyznam, że to nam bardzo schlebia, ponieważ oznacza iż Jose "Ziniola" przeczytał od deski do deski i mimo bariery językowej. Z drugiej strony natomiast ta przygoda mobilizuje nas do stworzenia anglojęzycznej wersji internetowej magazynu.

7. Dennis Wojda pojawia się w "Ziniolu" w komiksie "Wielka groźna dziura". Pojawił się również wraz z Joanną Sanecką drugiego dnia festiwalu. Zarówno Dennis, jak i Joanna współpracowali już lata świetlne temu przy "Ziniolu" kserowanym i byli miło zaskoczeni ceglastą naturą drukowanej wersji magazynu. Do następnego numeru obiecali stworzyć komiks o Panu Buraku.

8. Przy okazji komiksu Bartka Sztybora i Stefana Stefańca chciałbym również zabić w pierś swoją i zerratować co nieco: otóż, ich wspólny komiks, niezależnie od tego co sugeruje spis treści, posiada tytuł i jest nim "Spróbuj to sobie wyobrazić". Stefan niestety nie dotarł na MFK, był natomiast jego bardziej znany brat Wojtek, którego w tym miejscu serdecznie pozdrawiam. Bartek Sztybor pojawił się również. Ba, był zresztą gwiazdą, która zgarnęła większość najważniejszych nagród, w tym jedną z Piotrkiem Nowackim, z którym do spółki stworzyli komiks "Bąbelove" do pierwszego numeru "Ziniola" (kto nie kupił, niech żałuje lub kupuje). Obu Panom gratulujemy! Przy okazji gratulujemy również Tomasowi Prokupkowi i Karelowi Jerie zdobycia pierwszego miejsca za komiks "Z Bogiem, ma miłości!". Radość tym większa, że niżej podpisany również miał niewielki udział w stworzeniu tego dziełka.

9. Daniel Chmielewski, autor artykułu o perspektywie w komiksie, okazał się być dla wielu niezwykle atrakcyjnym punktem programu MFK. Bardzo perspektywicznym punktem. Ciekawy świata, zainteresowany wszystkim, zamienił słowo chyba z 90% odwiedzających festiwal. Podczas bitew komiksowych zachwycony był możliwością narysowania zombiaka, co było jego ukłonem w stronę własnego dzieciństwa. Obecnie wciąż zajmuje się komiksem głównie autobiograficznym - zachęcam do lektury jego beztytułowego komiksu zamieszczonego w "Ziniolu" 2 i próbie odnalezienia w nim tychże autobiograficznych zapożyczeń…

10. Marek Turek, wraz z Danielem Gizickim stanowili odsiecz przybyłą na spotkanie z redakcjami "Ziniola" i "Znakomiksu". Dodajmy, że była to odsiecz przybyła chwilę po tym, jak zrobione zostały fotki z tegoż spotkania. Nieprawdą zatem jest, iż obecnych na nim było 5 osób:) Było nieco więcej. Spotkanie prowadził Konrad z motywu drogi i przebiegało w dość luźnej atmosferze. Wspomniany na początku Marek Turek w nowym "Ziniolu" wpasował się w klimaty dzikiego zachodu.

11. Kolejny z twórców komiksu polskiego – KRL zapoznał się z daniem, jakim jest "Ziniol" w pubie Łódź Kaliska, w piątkowy wieczór. A jego wkład w ten numer to dwie jednoplanszówki z serii "5", o absurdalnych przygodach gościa z pięciorgiem oczu.

12. Wspomniany już w tekście Łukasz Szostak pisze w "Ziniolu" o związkach hip hopu z komiksem. Nie wiedzieć czemu, na MFK nikt nie rozpoznał w nim postaci zdobiącej okładkę drugiego numeru i nie uderzył po autograf. Następna taka okazja będzie dopiero w marcu w Warszawie.

13. Drugi "Ziniol" to także powrót serii "Morfium" Mariusza Zawadzkiego i Piotra "Dismasa" Zdanowicza, których jednak na MFK nie było. Nie było również Pawła Deptucha, który przeprowadził z nimi wywiad, ani Jerzego Szyłaka, który napisał tekst o analizie zeszytu komiksowego "Books of Magic" nr 68. Nie było Artura Suchana (który w tym "Ziniolu" zadebiutował). Nie było Macieja Pałki, syna marnotrawnego (który wkracza do "Ziniola" w roli publicysty). Nie było Rafała Trejnisa (którego "Fotostory" jeszcze będziemy rozkładać na czynniki pierwsze w kolejnych wpisach). Byli natomiast, ale z różnych przyczyn nie udało nam się spotkać: Jakub Jankowski (który w "Ziniolu" opisał komiks "Kobieta mego życia, kobieta moich snów", a podczas MFK prowadził prezentacje Pedro Moury) oraz Daniel Grzeszkiewicz, autor komiksu "Wybraniec" (scenariusz: Paweł Deptuch).

I tak to w trzynastu punktach wyglądało (MFK) i wygląda ("Ziniol"). Trzynaście punktów publikujemy trzynastego października. Dla niektórych trzynasty to pechowy dzień (bo mogli np. nie zdać egzaminu na prawko jazdy), dla innych wręcz przeciwnie.

piątek, 10 października 2008

W sieci. Nie bez tremy.

Autor: Dominik Szcześniak

W życiu każdego magazynu nadchodzi taki dzień, kiedy musi zaistnieć w sieci. Piątek, 10 października 2008 roku to dobry dzień na zaistnienie w niej "Ziniola". Nie bez tremy, przyznaję, lecz za to z chęcią działania. Dość sporą, acz na miarę możliwości.

Pierwszy wpis niech będzie wprowadzeniem Szanownych Czytelników w sytuację. Otóż, "Ziniol" (niegdyś "Zinio") istnieje już od dziesięciu lat (dokładnie od września 1998 r.). Jednakże to, jakim pismem był wtedy, gdy powstawał, a jakim jest teraz to zasadniczo różne sprawy, ponieważ:
  1. do kwietnia 2002 r. "Ziniol" nazywał się "Zinio" i był kserowanym fanzinem komiksowym o maksymalnej objętości 36 stron;
  2. od kwietnia 2002 r. do kwietnia 2005 r. "Ziniol" był już "Ziniolem", lecz jednak wciąż kserowanym, choć o objętości wyższej niż 36 stron;
  3. od kwietnia 2005 r. do czerwca 2008 r. była czarna dziura w ziniolowej historii, po czym pojawił się "kwartalnik kultury komiksowej Ziniol". Bez śladu ksera. O objętości 124 stron.
Mała lekcja historii. Niegdyś "Ziniol" wyglądał tak:

Powyższa okładka numeru 11,35 z maja 2004 roku to kadr z komiksu "Blaki" Mateusza Skutnika. Logo starego "Ziniola" jest dziełem Dennisa Wojdy. A poniżej mamy już okładkę świeżutkiego jeszcze numeru 2 z września 2008 roku, autorstwa Nicolasa Mahlera:


Tak "Ziniol" wygląda obecnie i tak już będzie wyglądał. Autorem logo w tym przypadku jest Paweł Pyzik. I skoro juz mowa o autorach i logach - twórcą tego blogowego jest Maciej Pałka, za co serdecznie mu dziękuję.

Więcej informacji o numerze drugim, jak również o tym, co znajdzie się w trzecim, już niebawem. Tymczasem, pierwsze koty poszły za płoty. Nie bez tremy.