Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

piątek, 12 stycznia 2018

Rozmowa z André Dinizem

André Diniz jest autorem wydanego nakładem wydawnictwa Mandioca komiksu Favela w kadrze. Jego recenzję znajdziecie tutaj, a rozmowę z wydawcą (Markiem Cichym) i tłumaczem (Jakubem Jankowskim) - w tym miejscu. André Diniz udzielił również wywiadu Ziniolowi. Posłuchajcie co miał do powiedzenia:

André Diniz na festiwalu w Amadorze
Kuba Jankowski: André, w Polsce właśnie ukazał się komiks Favela w kadrze (tyt. oryg. Morro da Favela). Czy mógłbyś przedstawić komiks polskim czytelnikom?

André Diniz: Komiks Morro da Favela premierę miał w Brazylii w 2010, a następnie od 2012 zaczęły ukazywać się jego tłumaczenia: we Francji, Wielkiej Brytanii i Portugalii, gdzie obecnie mieszkam. A teraz mogę być dumny z tego, że Morro ma też polskie wydanie.

To historia Maurício Hory, którą usłyszałem od naszego wspólnego znajomego. Choć początkowo poznałem niewiele faktów, to jego życie wydało mi się przebogate. Zaproponowałem mu przez telefon, żebyśmy się spotkali i pokazali je w komiksie. Na chwilę zapadła wówczas cisza (bo trzeba przyznać, że usłyszał niezwykłą propozycję!), ale w końcu umówiliśmy się na pierwszą z serii rozmów i wizyt w Morro da Providência, faweli w Rio, gdzie Mauricio urodził się, dorastał i pracował jako fotograf. Mauricio jest synem jednego z pierwszych handlarzy narkotyków w Rio, jego życie opierało się o dylemat: pójść w ślady ojca bandyty czy wybrać inną drogę. Codzienność faweli i wyzwania stawiane przed jej mieszkańcami mogą się okazać odkryciem i dla nas, cariocas z klasy średniej. Fawela istnieje obok nas, ale jest innym światem, które zazwyczaj znamy z przeinaczonych przekazów prasowych. O Rio mówi się "Miasto podzielone" i nie dzieje się tak bez powodu.
 
Sądzisz, że na początek można było wybrać inny komiks jako twoją autorską wizytówkę i zaprezentować go publiczności, która cię nie zna? Innymi słowy: masz w swoim katalogu inny komiks, który jest bardziej dla ciebie reprezentatywny?

Najnowszy komiks do scenariusza Diniza narysowany przez Laudo Ferreirę - też o Faweli
André: Dopiero po wydaniu Morro da Favela wpadłem na pomysł, żeby zbadać możliwości publikacji moich prac zagranicą. Temat tego komiksu jest skrajnie lokalny, ale o fenomenie słyszał cały świat. Pomyślałem, że takie zestawienie się sprawdzi. To także mój pierwszy album, w którym rysunek służy czemuś więcej niż tylko opowiadaniu obrazem, jego styl niesie dodatkowe znaczenia. Dlatego też zainteresowanie wydaniem właśnie jego nie było przypadkowe.
 
Myślisz, że porównania Faveli w kadrze do filmu lub książki Miasto boga (Cidade de Deus) są uzasadnione?

André: Oczywiście, ale tylko do pewnego stopnia. Obie historie dotyczą faweli i, co ciekawe, w obu głównym bohaterem jest fotograf. Gdyby Favela w kadrze była historią fikcyjną, to głównym bohaterem uczyniłbym każdego, byle nie fotografa, żeby takich skojarzeń uniknąć. Różnica tkwi jednak w podejściu do tematu. Film epatuje przemocą związaną z handlem narkotykami, strzelaninami, śmiercią, a ja w komiksie chciałem osiągnąć coś innego. Przemoc jest w nim obecna na każdym kroku, ale jest tylko sugerowana. Tak naprawdę poznajemy opowieść o życiu za wszelką cenę.
 
Na tegorocznym festiwalu w Amadorze premierę miał inny Twój komiks - Olimpo Tropical – stworzony z Laudo Ferreirą. Też o faweli.

Plansza z Olimpo Tropical
André: Dokładnie! Ale to nie tak, że ja ten temat chcę zgłębiać. Z około 30 moich albumów, tylko te dwa są o faweli. Olimpo opowiada jednak historię, którą musiałem opowiedzieć. Oparłem ją o prawdziwe zdarzenie. Spotkałem kiedyś w faweli żołnierza gangu narkotykowego, który stał u góry schodów, gotowy otworzyć ogień, gdyby pojawiła się policja. Przeszedłem obok niego, to był chłopak, który musiał mieć jakieś 15 lat. Bez koszulki, siedział na schodach całkiem znudzony i śpiący. Jego obraz wypalił mi się w głowie (teraz najprawdopodobniej już nie żyje) i próbowałem pojąć jego świat. Z tych przemyśleń powstał Olimpo Tropical
 
Kto w tym komiksie napisał scenariusz, a kto rysował? Obaj zarówno piszecie, jak i ilustrujecie komiksy, prawda?

André: W Olimpo Tropical ja napisałem scenariusz, a Laudo Ferreira, mój wielki przyjaciel i wspólnik, go narysował. Tak, obaj mamy solowe projekty, w całości robione przez jedną osobę. Do Olimpo szukałem jednak innej kreski, żeby nie przypominała Faveli w kadrze, a Laudo spodobał się temat i bohater historii.
 
Tworzysz komiksy od dawna, sporo opublikowałeś. Który z nich widziałbyś najchętniej jako kolejny opublikowany w Polsce?

André: Działam od lat 90. zeszłego wieku, ale wtedy moje prace to była amatorszczyzna. Wolę skupiać się na teraźniejszości i dlatego wybrałbym coś nowszego: Olimpo Tropical, Que Deus Te Abandone (Niech Bóg cię opuści), Matei Meu Pai e Foi Estranho (Zabiłem ojca i to było dziwne) czy O Idiota, adaptację Dostojewskiego z ograniczoną liczbą tekstu.
 
Swego czasu prowadziłeś też wydawnictwo, Nona Arte.

André: Tak, tylko to wydawnictwo to tak naprawdę byłem ja i mój komputer. Nie miałem pojęcia o pracy wydawniczej ani o prowadzeniu firmy. Tylko że w tamtych czasach, w roku 2000, scenie komiksowej w Brazylii daleko było do tego, co mamy dzisiaj i jakoś się wstrzeliłem. Zdobyłem doświadczenie, zdobyłem nagrody i straciłem sporo pieniędzy.

Okładka adaptacji Idioty Dostojewskiego
Od jakiegoś czasu mieszkasz w Portugalii. Jak dostałeś się na tę scenę komiksową i jak zostałeś przez Portugalczyków przyjęty?

André: Przyjęto mnie z otwartymi ramionami i już przy okazji pierwszej wizyty zdobyłem prawdziwych przyjaciół. Brazylijczycy ogólnie nie wiedzą o tym, że Brazylia jest poza swoimi granicami z czegoś znana (poza muzyką i piłką nożną) i bardzo miło było zobaczyć takie zainteresowanie naszymi komiksami. Favela w kadrze to mój pierwszy komiks opublikowany w Portugalii, potem było pięć kolejnych. Trzy z nich najpierw wyszły w Portugalii, wydania brazylijskie były późniejsze.
 
Dostrzegasz jakieś różnice jakościowe między autorami brazylijskimi i portugalskimi? Bo ja mam wrażenie, że brazylijscy debiutanci są bardziej kompletni, to znaczy ich storytelling jest dużo dojrzalszy. Rozmawiałem o tym z Mário Freitasem (Kingpin Books), który z entuzjazmem przyjął np. takie komiksy jak Dodo czy Klaus Felipe Nunesa. Ile Felipe miał lat, kiedy zrobił Klausa? Osiemnaście?

André: Nie wiem dokładnie, ale coś koło tego. To nowe pokolenie, ta dwudziestoletnia a czasami i młodsza dzieciarnia już na starcie pokazuje jakość, o której dwadzieścia lat temu można było pomarzyć. Co do różnic, to wiele bierze się z różnic kulturowych, ale trzeba też pamiętać, że nas jest 200 milionów, a Portugalczyków 11. Proporcjonalnie więc u nas tworzy się więcej. Dlatego też łatwiej zostać zaskoczonym przez autora brazylijskiego. Do tego dochodzi bogactwo kulturowe kraju, który jest większy od całej Europy, i który cały czas próbuje się stworzyć i poznać. To bardzo gwałtowny kraj, pełen kontrastów, ekstremów, i choć to sprawia, że życie w nim jest piekłem, to dla artystów ten wir jest czymś cudownym.
 
Czy któregoś z autorów brazylijskich polecałbyś polskim wydawcom? Ja osobiście uwielbiam Marcelo D’Salette.

André: Po prostu któregoś nie, ale jakichś dwustu, tak! Co minutę wyskakuje ktoś nowy, nie da się wskazać jednego, bo to by było niesprawiedliwe, a i moja pamięć nie pomaga. Poza tymi opublikowanymi w Portugalii, ostatnio zupełnie mnie porwali np. Laudo Ferreira, Wagner William, Bianca Pinheiro, Lillo Parra, Jefferson Costa, Tainan Rocha…
 
Spotkamy się w Warszawie w maju 2018 na festiwalu, tak?

André: Za nic tego nie przegapię!
Ryś według Andre - z archiwum Jakuba Jankowskiego

Brak komentarzy: