Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

sobota, 27 stycznia 2018

Najlepsze komiksy 2017 roku

Redakcja Ziniola przedstawia 10 najlepszych albumów komiksowych wydanych w 2017 roku w Polsce: 
10. Kot Krejzol. Paski wybrane z lat 1916-1922
Kuba: To klasyk komiksu, jedno z największych osiągnięć medium na przestrzeni lat. George Herriman bawił się językiem, formą komiksową, rozważał problemy tożsamościowe związane z rasą i orientacją seksualną, a także realiami USA z pierwszej połowy XX w. Pod przykrywką pasków komiksowych schował bardzo dużo ze swojego życia. Jego Kot żyje do dziś dzięki takim właśnie publikacjom zbiorczym, wyborom, antologiom. Niech żyje. 
9. Śmieci
Kuba: Opowieść z życia śmieciarza bywa jak życie: w kupie nic nieznaczących śmieci znajdą się jakieś perełki. Derf Backderf stworzył zapis świata, o którym wolimy nie myśleć. No bo kiedy zapakujemy już śmierdzące śmieci w worki i wyrzucimy je do zsypu albo pojemnika z odpowiednią segregacją, to o sprawie zapominamy. Racja, przecież nie ma czym się zadręczać. Ale czy na pewno? Czy kiedy wchodzicie do waszego osiedlowego śmietnika i natykacie się na przepełnione kontenery z pomieszaną segregacją, to ani przez chwilę nie myślicie, że śmieci Was kiedyś zjedzą? Śmieci to: bezpretensjonalna przestroga dla tych, którzy się nie uczą i liczą w pośredniaku na dobrą posadę z klimatyzacją; wgląd w specyficzny humor ludzi, którzy grzebią w czyichś śmieciach; oraz rysunkowa metafora smrodu. Nie bójcie się, podczas i po lekturze nie będzie Wam śmierdziało, ale za to przez długi czas dźwięki pracującej śmieciarki będą wam dzwonić w uszach.
8. Maniak miłości. Wyznania seryjnego randkowicza
Kuba: Przyznajcie: ilu z Was ma w najbliższym otoczeniu kogoś, kto z wyrachowaniem korzysta z aplikacji randkowych? Albo korzysta z nich, żeby po prostu kogoś poznać? Jeśli sami ich nie używacie i nie rozumiecie tego fenomenu, koniecznie przeczytajcie Maniaka. Ten komiks daje wgląd w plusy i minusy, ale też przygotuje na to, co może i dla Was stanie się kiedyś opcją działania na miłosnej giełdzie. Różnie bywa. Chester Brown w Na własny koszt z premedytacją przerzucił się ze stałych związków na prostytutki, co jest wizją zdecydowanie bardziej ostateczną niż poszukiwania partnera w sieci. Wszystko jest dla ludzi, zdaje się mówić Koren Shadmi. Wyrzuty sumienia i zagubienie też. Nie dajcie się zwieść: elektroniczny posłaniec miłości nie rozwiąże za Was problemów.
7. Love in vain
Dominik: W elegancko wydanym albumie Jean-Michel Dupont i Mezzo uciekają jak najdalej od potulnego schematu, że oto biedny artysta z wielką ambicją na rozstajach dróg podpisuje cyrograf, a następnie żyje długo i szczęśliwie śpiewając śliczne piosenki aż do momentu, gdy szatan w oparach dymu i płomieniach ognia przychodzi po swoje, merdając ogonem. Rozwalają ten system począwszy od ukazania tła społecznego i nieidealizowanego obrazu życia muzyków w Missisipi w pierwszych dekadach XX wieku, aż po celne i niebanalne obsadzenie narratora opowieści. Ta koloryzowana biograficzna historia może wydawać się prosta i mało efektowna, ale warsztatowo zrealizowana jest po mistrzowsku. Ma odpowiednio rozłożone akcenty, bardzo przemyślaną kompozycję, a objętościowo nie jest rozbuchana ponad miarę. 
6. Strefa gazy. Przypisy 
Kuba: Czasami w podsumowaniach pomija się komiksy, które czytało się w oryginale. O Joe Sacco jednak zapomnieć nie można. Być może w jego dorobku nie jest to najbardziej porywający tytuł, ale i tak na głowę pobije każdy jeden inny reportaż komiksowy. Sacco pokazał w tym komiksie jak ważne są wydarzenia małe, jak relatywna jest „wielkość” czegoś, co się komuś przytrafia. Dwa wydarzenia, dla wielu zasługujące na przypis dolny, ironicznie wzmocnił tytułem i nadał im twarz. Zarysował kolejne setki stron, żeby nie zapomnieć. Ważne jednak jest też to, że tematem tego komiksu uczynił w równej mierze sam proces tworzenia reportażu. Więcej o tym będzie w zaplanowanym na ten rok Journalism, czyli murowanym kandydacie do Top 2018.
5. Favela w kadrze
Dominik: André Diniz, bazując na historii Mauricio Hory, stworzył dzieło wyjątkowe. To komiks potrzebny. Komiks z sensem. Jedna z najbardziej poruszających lektur minionego roku. 
4. Polska mistrzem Polski
Kuba: Tę niepozorną publikację można było otrzymać za „0 złotych” podczas FKW 2017 w ramach Dnia Darmowego Komiksu. Realna wartość tego zbioru pasków i rysunków satyrycznych jest jednak nieoceniona, bo wywołuje rodzaj inteligentnego śmiechu, który niesie się powtarzalnie i donośnie jak Polska długa i szeroka. To znaczy śmiech ten niósłby się jak Polska długa i szeroka, gdyby część Polaków nie była całkowicie pozbawiona poczucia humoru. Satyryczny talent duetu Leśniak/Skarżycki osiąga poziom - zdawałoby się nieosiągalny - Mleczki czy Raczkowskiego. Polska mistrzem Polski kontynuuje wspaniałe obserwacje polskiej rzeczywistości rodem z Dnia świra i dobrze, że szykuje się duże, albumowe wydanie tych historyjek. Zdaje się, że przez format opisywanej tutaj publikacji nie pojawi się ona w większości podsumowań roku 2017, ale może wydanie albumowe zawojuje topy 2018? Zobaczymy, dla mnie musowe miejsce w najlepszej dziesiątce. 
3. Powstanie film narodowy
Kuba: Ten komiks na pewno nie zmieści się w wielu głowach, ale za to w większości podsumowań 2017 już tak. Przy pierwszych pracach Świdzińskiego można było mieć wątpliwości, czy Autor nie robi sobie jaj ze wszystkich, łącznie z czytelnikami. Kolejny komiks z gadającymi patyczakami nie rozwiewa tych wątpliwości w 100%, ale na pewno pokazuje, że Świdziński w takiej właśnie formie potrafi przekazywać poważne treści. Powstanie film narodowy pod osłoną historii kręcenia filmu narodowego opowiada o maniakalnej próbie zaklinania rzeczywistości słowem, naginania jej do tego, że jak się coś jakoś powie, to tak się właśnie stanie. Jeśli to prawdziwe, to nawet nie jest śmieszne, a raczej tragiczne (pamiętaj, nie jesteś bogiem!). Ekipa filmowa z komiksu Jacka Świdzińskiego próbowała nakręcić polski film o sile rażenia (i odrażenia) Transformerów. Świdziński napisał historię, która pokazuje potencjał rażenia komiksem.
2. Syrena z Mongaguá 
Dominik: Syrena z Mongaguá to żart rozciągnięty do formy albumu. Znakomicie narysowana satyra na media, artystów, hochsztaplerów i cały świat. Surrealistyczna przejażdżka, gdzieś na skraju Tuska Kevina Smitha i improwizacji Piwowskiego czy Barei. To krzykliwy nius z brukowca rozbuchany do granic możliwości i wnikający w jego powierzchowność.
1. Ziemia swoich synów
Kuba: Świat po katastrofie jest przerażająco pusty, a Klawy Bóg to samozwaniec. Z jeziora wypływają trupy, a dwóch chłopców musi sobie radzić we wrogiej rzeczywistości. Mają być silniejsi od psów, taką naukę przekazał im ojciec. Co jednak, jeśli surowy ojciec umrze? Tutaj zaczyna się prawdziwa opowieść o pierwotnej naturze i droga, która ma nauczyć na nowo, jak żyć i czuć. Wędrówka i odruchy, aby po prostu przeżyć, zarysowują nowy kodeks moralny. A Gipi tak zarysowuje plansze nerwowymi liniami, aby bynajmniej nie dodać nam otuchy. Dopiero mały gest na końcu okazuje się wątłym przebłyskiem optymizmu.

Brak komentarzy: