"Rry" to zin konwentowy - pierwszy numer ukazał się na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi, drugi zadebiutował na niedawnych Warszawskich Spotkaniach Komiksowych. Zanim przejdę do omówienia "dwójki", wypadałoby wyjaśnić kilka kwestii, które co prawda znane są hardkorowym czytelnikom zinów w Polsce, jednak dla przeciętnych odbiorców komiksów dostępnych w empikach stanowią czarną magię.
Za projektem "Rry" stoi Piotr Pruszczyński, wspomagany znacząco przez Piotra Machłajewskiego. Obaj Panowie przeszłość zinową mają niezwykle bogatą - pierwszy z nich działał w "Obstruktorze", drugi m.in. w "Eutanazji", czyli zinach, które funkcjonowały na scenie na przestrzeni minionych dziesięciu lat. Pruszczyński (prq) od pewnego czasu rysowanie komiksów porzucił, a jeśli już pojawia się gdziekolwiek w kontekście komiksowym, to jako wydawca, producent (zin "Pirat") bądź autor ilustracji. Machłajewski, od zawsze związany z "Ziniolem", swoje prace publikował i stara się publikować we wszelkiego rodzaju kserowanych specyfikach. "Rry", będąc również kserowanym zinem, stanowi spuściznę gazetek, które znikły w pewnym momencie z rynku. Przez niektórych określany jest mianem "przedsionka Ziniola".
I właśnie w związku z faktem, że "Ziniol" przez dłuższą część swojego żywota wychodził w postaci kseraka, do tej formy publikacji żywiłem mocno sentymentalny stosunek, a inicjatywom tego typu kibicowałem z zasady. Czasy jednak się zmieniły i nadszedł moment zrewidowania tego stanowiska. "Rry 2" okazuje się być najlepszym narzędziem ku temu.
36 stron, xero, kilkanaście krótkich form - oto "Rry 2". Wśród nich m.in. świetny, satyryczny Otoczak, bez zmian zakręcony i interpretowalny na wiele sposobów Machłajewski, świetny Michał Pruszczyński i trzymające poziom epizody "Kapitana Sheera" Marcina Podolca i Roberta Wyrzykowskiego. Prq postawił na przemieszanie prac weteranów z próbkami "młodych adeptów sztuki komiksu", dzięki czemu w jednym momencie można z szeroko rozdziawioną buzią cofnąć się w czasie, do roku '98, po czym powrócić do teraźniejszości i tę buzię z prędkością światła zamknąć, dziwiąc się światu. Otoczak, prq, Machłajewski - to stara gwardia, która z zinami się kojarzyła, kojarzy i zawsze będzie kojarzyć. Tkacz, Ponomarew, Wojciechowicz - to twórcy, których okres najintensywniejszego komiksowego kserowania ominął szerokim łukiem i którzy funkcjonować zaczęli już w zupełnie innych czasach. I z tymi czasami wydają się być bardziej kompatybilni. Toner kserokopiarki specjalnie ich nie przyciąga, natomiast internet przyzywa z otwartymi ramionami.
"Rry 2", być może zupełnie nieświadomie, wystawia kilka granic: pomiędzy komiksami, które zdają się być stworzone do ksero, bądź też utknęły na dobre w tej szufladce (Machłajewski, Otoczak) a komiksami, których publikacja w tak niszowych periodykach nie jest wskazana i których "sukces komercyjny" jest bardziej prawdopodobny w internecie (Podolec, Ponomarew). "Rry 2" daje również do myślenia w kwestii sensu wydawania takich publikacji - promocja autorów? Odpada. Zapewnienie im wysokiej jakości druku? W życiu. Sukces komercyjny producentów? Bez przesady... Pozostaje towarzyskość przedsięwzięcia - rzecz bezcenna, ale też nierozwojowa. Natomiast poprzez ową towarzyskość wyjaśniony zostaje tryb wydawniczy zina, który zyskuje wymiar gazetki komiksowej dla wtajemniczonych, dostępnej dwa razy w roku.
Podczas WSK wysypało się również kilka innych zinów/magazynów/periodyków, które tak prehistorycznych jak "Rry" konotacji nie posiadają i zdają się być przeglądem aktualnie tworzących autorów komiksów, których jeszcze dekadę temu nazywano by "kserobojami". I być może w tym momencie daje o sobie znać moje sentymentalne nastawienie, ale "Rry", będąc nawet takim łącznikiem między jednym stanem rzeczy a drugim, bije te pozostałe ziny na głowę. Jest szczere i robione bez żadnej ściemy. Bez ograniczania targetu do czytelników forum, bez pozowania na bycie czymś "progresywnym" i bez pogrążania się w coraz to bardziej niezrozumiałych formach, przy których komiksy Otoczaka, Machłajewskiego i Pałki to mistrzowstwo świata w czytelności przekazu.
Na początku recenzji wspomniałem, że dla przeciętnego empikowego czytelnika komiksów, ziny to czarna magia. "Rry 2" tego w żaden sposób nie zmieni, ale też nie jest to jego rolą. Jego rolą, podobnie jak zinów sprzed dekady, jest przyciągnięcie jedynie nielicznych odbiorców, których tego typu działalność fascynuje. A tacy zawsze się znajdą.
"Rry 2". Scenariusz i rysunki: Olaf Ciszak, Paweł Wojciechowicz, Ireneusz Mazurek, Jakub Grochola, Rafał Otoczak Tomczak, Mikołaj Tkacz, Jarek Kozłowski, Michał Pruszczyński, Piotr Machłajewski, Marcin Podolec, Robert Wyrzykowski, Marcin Ponomarew, Tomasz Kleszcz, Piotr Pruszczyński. Kontakt: rry_comics-zine.o2.pl
Za projektem "Rry" stoi Piotr Pruszczyński, wspomagany znacząco przez Piotra Machłajewskiego. Obaj Panowie przeszłość zinową mają niezwykle bogatą - pierwszy z nich działał w "Obstruktorze", drugi m.in. w "Eutanazji", czyli zinach, które funkcjonowały na scenie na przestrzeni minionych dziesięciu lat. Pruszczyński (prq) od pewnego czasu rysowanie komiksów porzucił, a jeśli już pojawia się gdziekolwiek w kontekście komiksowym, to jako wydawca, producent (zin "Pirat") bądź autor ilustracji. Machłajewski, od zawsze związany z "Ziniolem", swoje prace publikował i stara się publikować we wszelkiego rodzaju kserowanych specyfikach. "Rry", będąc również kserowanym zinem, stanowi spuściznę gazetek, które znikły w pewnym momencie z rynku. Przez niektórych określany jest mianem "przedsionka Ziniola".
I właśnie w związku z faktem, że "Ziniol" przez dłuższą część swojego żywota wychodził w postaci kseraka, do tej formy publikacji żywiłem mocno sentymentalny stosunek, a inicjatywom tego typu kibicowałem z zasady. Czasy jednak się zmieniły i nadszedł moment zrewidowania tego stanowiska. "Rry 2" okazuje się być najlepszym narzędziem ku temu.
36 stron, xero, kilkanaście krótkich form - oto "Rry 2". Wśród nich m.in. świetny, satyryczny Otoczak, bez zmian zakręcony i interpretowalny na wiele sposobów Machłajewski, świetny Michał Pruszczyński i trzymające poziom epizody "Kapitana Sheera" Marcina Podolca i Roberta Wyrzykowskiego. Prq postawił na przemieszanie prac weteranów z próbkami "młodych adeptów sztuki komiksu", dzięki czemu w jednym momencie można z szeroko rozdziawioną buzią cofnąć się w czasie, do roku '98, po czym powrócić do teraźniejszości i tę buzię z prędkością światła zamknąć, dziwiąc się światu. Otoczak, prq, Machłajewski - to stara gwardia, która z zinami się kojarzyła, kojarzy i zawsze będzie kojarzyć. Tkacz, Ponomarew, Wojciechowicz - to twórcy, których okres najintensywniejszego komiksowego kserowania ominął szerokim łukiem i którzy funkcjonować zaczęli już w zupełnie innych czasach. I z tymi czasami wydają się być bardziej kompatybilni. Toner kserokopiarki specjalnie ich nie przyciąga, natomiast internet przyzywa z otwartymi ramionami.
"Rry 2", być może zupełnie nieświadomie, wystawia kilka granic: pomiędzy komiksami, które zdają się być stworzone do ksero, bądź też utknęły na dobre w tej szufladce (Machłajewski, Otoczak) a komiksami, których publikacja w tak niszowych periodykach nie jest wskazana i których "sukces komercyjny" jest bardziej prawdopodobny w internecie (Podolec, Ponomarew). "Rry 2" daje również do myślenia w kwestii sensu wydawania takich publikacji - promocja autorów? Odpada. Zapewnienie im wysokiej jakości druku? W życiu. Sukces komercyjny producentów? Bez przesady... Pozostaje towarzyskość przedsięwzięcia - rzecz bezcenna, ale też nierozwojowa. Natomiast poprzez ową towarzyskość wyjaśniony zostaje tryb wydawniczy zina, który zyskuje wymiar gazetki komiksowej dla wtajemniczonych, dostępnej dwa razy w roku.
Podczas WSK wysypało się również kilka innych zinów/magazynów/periodyków, które tak prehistorycznych jak "Rry" konotacji nie posiadają i zdają się być przeglądem aktualnie tworzących autorów komiksów, których jeszcze dekadę temu nazywano by "kserobojami". I być może w tym momencie daje o sobie znać moje sentymentalne nastawienie, ale "Rry", będąc nawet takim łącznikiem między jednym stanem rzeczy a drugim, bije te pozostałe ziny na głowę. Jest szczere i robione bez żadnej ściemy. Bez ograniczania targetu do czytelników forum, bez pozowania na bycie czymś "progresywnym" i bez pogrążania się w coraz to bardziej niezrozumiałych formach, przy których komiksy Otoczaka, Machłajewskiego i Pałki to mistrzowstwo świata w czytelności przekazu.
Na początku recenzji wspomniałem, że dla przeciętnego empikowego czytelnika komiksów, ziny to czarna magia. "Rry 2" tego w żaden sposób nie zmieni, ale też nie jest to jego rolą. Jego rolą, podobnie jak zinów sprzed dekady, jest przyciągnięcie jedynie nielicznych odbiorców, których tego typu działalność fascynuje. A tacy zawsze się znajdą.
"Rry 2". Scenariusz i rysunki: Olaf Ciszak, Paweł Wojciechowicz, Ireneusz Mazurek, Jakub Grochola, Rafał Otoczak Tomczak, Mikołaj Tkacz, Jarek Kozłowski, Michał Pruszczyński, Piotr Machłajewski, Marcin Podolec, Robert Wyrzykowski, Marcin Ponomarew, Tomasz Kleszcz, Piotr Pruszczyński. Kontakt: rry_comics-zine.o2.pl
27 komentarzy:
Po co wogóle takie samizdaty wydawać, przecież to żenada, wystarczy spojrzeć na nowego Jeju albo Ziniola, lata świetlne :/
Ziniol i (zwłaszcza) Jeju zaczynały z niższego poziomu niż drugi numer RRY.
Pod jakim względem?
Pod każdym względem.
A konkretnie?
Porównaj sobie pierwsze numery Zinia i Jeju z RRY. To chyba nie jest ciężka misja, co nie?
W pierwszym Jeju są komiksy Tomasza Pastuszki, Piotra Nowackiego i Bartosza Sztybora, w pierwszym Ziniolu - Jose Carlosa Fernandesa, Nicolasa Mahlera, Jarosława Gacha, Marka Turka, Piotra Nowackiego i Bartosza Sztybora. Te nazwiska mówią same za siebie.
Maciej miał na myśli poprzednie "wcielenie" Ziniola, o ile wiesz w ogóle, o co chodzi.
Co do tekstu "porzucił rysowanie komiksów", "jeśli już się pojawia to (..) jako autor ilustracji". W jednym zdaniu to mi się gryzie :D
No dobra, wiem już że nawet nie widziałeś pierwszych numerów zinia i jeju na oczy.
Reaktywowany Ziniol to pismo z dziesięcioletnią historią i nie pojawił się na rynku ot tak, dziełem przypadku. Wcześniej ukazało się 40 (CZTERDZIEŚCI!) numerów. Pierwsze Zinio możesz sobie kupić na imago: http://www.imago.com.pl/zinionumer1-p-18057.html
Jak już sobie kupisz, to porównaj pierwszy numer zinia z pierwszym numerem ziniola. A później pierwszy numer zinia z pierwszym i drugim RRY. A później zrób to samo z pierwszym Jeju (gdzie notabene nie było Sztybora).
No, to masz zadanie domowe.
Wróć jak wyciągniesz wnioski.
I nie zapomnij się przedstawić.
Godai -> PRQ nie robi już komiksów, tylko jakieś sporadyczne obrazki,ilustracje. O to chodziło.
Wciąż jednak unikasz odpowiedzi na proste pytanie.
Od pewnego czasu
subtelnie
sygnalizuję Ci
że trujesz dupę
w temacie, o którym nie masz pojęcia.
A na pytanie jaki jest sens wydawać takie samizdaty jak RRY, odpowiedziałem Ci już w pierwszym komciu.
No i przypominam, że znowu zapomniałeś się przedstawić.
Czy uważasz, że RRY osiągnie poziom Jeju i Ziniola?
Czy jesteś chronicznym debilem,
czy tylko robisz krecią robotę trolując?
Jestem debilem.
Powyższy anonim to fałszywka, prawdopodobnie sfingowana przez samego Macieja, zważywszy, że odpowiedź pojawiła się już dwie minuty po komentarzu Macieja.
To smutne.
Disregard it. I suck cocks.
To akurat typowe dla środowiska komiksowego, gdzie panuje kult prącia.
I suck cocks.
Prącia-srącia
Nie podszywaj się podemnie pedale!
PS. Kod ungluer
Ich bin eine kleine zitrone.
Dementuję.
Wszystkie komcie Anonima wpisał Anonim. Co widać po niku.
Ja chciałem zdementować insynuacje Macieja z forum Wraka. To nie ja wpisuję komentarze jako Anonim.
podpisano,
Anonim (pani)
To nieprawda! Ten anonimowy podżegacz kapitalistyczny ukradł mi nick! To JA jestem prawdziwy anonim, a on jest jakąś komiksową ciotą!
To smutne.
Żal mi was.
Anonimie, porównałeś już sobie te zinki?
Prześlij komentarz