Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

czwartek, 28 czerwca 2018

Dark Knight: A True Batman Story - Dini/ Risso

W komiksie autorzy specjalizują się w jakimś rodzaju opowieści. Jakaś konkretna seria sprawia, że urastają do miana gwiazd i zaczynają pisać przygody z innymi postaciami, niekoniecznie swojego autorstwa. Budzą nadzieje i ekscytujące jest oczekiwanie na ich wizję np. Batmana. I tak Azarello i Risso dla mnie zabłysnęli 100 Bullets, ale początkowy zachwyt nad tym, że piszą Batmana (od numeru #620 do #625), ustąpił rozczarowaniu jakością Broken City. Skoro jesteśmy przy Risso, to podobny zawód może budzić Torpedo 1972 - brawa za odwagę, ale poważne zastrzeżenia do wykonania są jak najbardziej na miejscu. Inny przypadek to Neil Gaiman, którego Sandman mną pozamiatał, ale już inne komiksy do jego scenariusza, które zapewne czytałem w polskich wydaniach całkowicie niechronologicznie, prawie bez wyjątku nie przypadały mi do gustu. Tym bardziej jego Batman: Whatever Happened to the Caped Crusader? (rysowany przez Andy’ego Kuberta) zawiódł oczekiwania. Można podać także przykłady pozytywne, ale nie są mi one akurat tutaj do niczego potrzebne, bo Dark Knight: A True Batman Story (An Original Graphic Novel) dostaje negatywa.

Nie musiało tak być, bo pomysł na opowieść jest znakomity. Paul Dini został pobity i postanawia o tym opowiedzieć: zostaje bohaterem komiksu do własnego scenariusza. Treścią komiksu, który rysuje Risso, jest więc projekt, który Dini streszcza nam i „producentom” (Ha! Doczytajcie do 119 strony i zobaczcie, kto siedzi przy stole!). Przy okazji zdajemy sobie sprawę, że otoczenie Risso zamieszkują postaci, nad którymi pracował m.in. przy filmach animowanych. To bardzo ciekawy zabieg, gdyż rady Diniemu dają częściowo przez niego kreowane fikcyjne osobistości pokroju Poison Ivy czy Jokera. Szaleństwo.

Niestety, to szaleństwo na dłuższą metę staje się męczące i nudne (Dini-autor/główny bohater tak rozsmakowuje się w fakcie pobicia, że jest to aż niestrawne). Doceniam pomysł, doceniam mieszanie planów realnego i zmyślonego w fikcyjnej opowieści komiksowej, doceniam leczenie traum z dzieciństwa. Doceniam zmiany stylów rysowania Risso. Nie doceniam zmarnowanego pomysłu na opowiedzenie o superbohaterach (i superzłoczyńcach) inaczej, niż czyniąc z nich „prawdziwych ludzi, z krwi i kości, z codziennymi problemami”. Tak, Dini spróbował opowiadać inaczej niż dzieje się to wielu superkomiksach, które próbują „odrajtuzawiać”. Tylko efekt jest daleki od np. Marvels. Dark Knight: A True Batman Story (An Original Graphic Novel) to opowieść trykociarska „nie wprost”, która mimo wielkich nazwisk wcale wielka nie jest.

Co się stało z pomysłowością scenarzysty, którego wielu kojarzy z genialnym Batman: TAS? Dlaczego nie jest to komiks z Batmanem tak dobry, jak te zebrane w Batman Detective (Detective Comics #821-#826)? Jak kolejne zebrane w Batman: Death and the City (#827-#834)? Dini-bohater komiksu mówi w pewnym momencie tak: „I know I’ve probably overdramatized my feelings toward her [jedna z nieudanych romantycznych przygód Diniego – przyp. jj]. That’s what I do when I write, I add things, blow them totally out of proportion sometimes”. No właśnie, Dini pozostał wierny temu modus operandi i rooozwleeekł za bardzo kilka ciekawych i kilka zabawnych pomysłów.
(Kuba Jankowski)
"Dark Knight: A True Batman Story (An Original Graphic Novel)". Scenariusz: Paul Dini. Rysunki:  Eduardo Risso. Wydawca: DC Vertigo, czerwiec 2016.

1 komentarz:

Krytykamator pisze...

Ja zupełnie odmiennie, pozytywnie oceniam tę historię. To podróż w głąb umysłu totalnego nerda, który swego oderwania od rzeczywistości omal nie przypłacił życiem. Paradoksalnie to postać fikcyjna, Batman każe mu się otrząsnąć i mocno stąpać po Ziemi. Rozumiem Twój punkt widzenia, jednak go nie podzielam.