



"Aldebaran" nie był jednorazowym wybrykiem Leo w dziedzinie komiksu przygodowo - przyrodniczego; takiego, który w towarzystwie wspaniałej flory i imponująco wymyślonej fauny, dawał Czytelnikowi możliwość obcowania z najprostszą, wbijającą w fotel przygodą. Po narysowaniu ostatniej planszy wspomnianego komiksu, Leo wziął na warsztat jego kontynuację, zatytułowaną "Betelgeza". Planeta, badana przez autora zmieniła się. Natomiast nie zmienili się bohaterowie, nie zmienił się rytm opowieści i nie zmieniła się jej struktura.
"Betelgeza". Autor: Leo. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: Egmont 2009. Komiks wydany w ramach kolekcji "Science - fiction"
"Jak to jest mieszkać na jednej ulicy z mistrzem Zen, który jednocześnie jest olbrzymią Pandą?" - to było pytanie, które zainicjowało u Jona J Mutha proces tworzenia książki dla dzieci, zatytułowanej "Zdumiewające opowieści pandy". W udzieleniu odpowiedzi na wspomnianą zagadkę pomogła mu trójka dzieciaków - Addy, Michael i Karl, którym los zesłał tytułową pandę o imieniu Tafla. Muth przedstawił narodziny przyjaźni czwórki bohaterów za pomocą trzech opowieści, z których dwie pochodzą z buddyjskiej literatury zen, a jedna związana jest z taoizmem.
"Zdumiewające opowieści pandy". Autor: Jon J. Muth. Wydawnictwo Sonia Draga 2008



Kiedy pisałem o ładunku szaleństwa, istniejącym w albumie "American Scream" nie wspomniałem, że w późniejszych odcinkach serii wariactwo sięga zenitu. "The Edge of Vision", zbierający odcinki 7-13 regularnej serii jest najlepszym przykładem na to, że scenarzyście w świrowaniu wtórować zaczęli twórcy rysunków. Szalone kadrowanie, poucinane panele, kadry ciągnące się falowo przez sąsiadujące ze sobą strony oraz okładki, będące pokłosiem McCarthyismu. Witajcie w świecie Shade'a.
O wiele spokojniejszym odcinkiem, będącym jednocześnie znakomitą satyrą na normalność jest "Inwazja porywaczy normalności". Na przykładzie kilku dni życia jednego policjanta z Crystal Falls w stanie Wisconsin, Milligan ukazał absurdy, jakie istnieją w zamkniętych społecznościach w USA. "Co to znaczy być normalnym?" - strumień szaleństwa, jaki opanował Amerykę, zadał to pytanie zastępcy szeryfa Chuckowi Kleinowi, który od razu zaczął uskuteczniać swoje pojęcie normalności za pomocą ukrytej w piwnicy Maszyny Korekcyjnej. Do owej maszyny trafiają wszyscy mieszkańcy Crystal Falls. Początkowo normalizowane są jedynie kobiety, które nie noszą staników, przez co są zbyt podniecające, dzieciaki oglądające MTV, czy też pary bez ślubu, a z czasem maszyna obejmuje swoim działaniem wszystkich, którzy nie zachowują się na podobieństwo Chucka Kleina. Milligan źródło szaleństwa odnajduje zawsze w jednostce. A następnie transponuje to na ogół.
Omówione wyżej historie znalazły się w albumie po raz pierwszy. Są to opowieści bardzo żywe, pozbawione elementu zapoznawania się z bohaterami, przez co mam nadzieję, że spotkają się z dobrym przyjęciem Czytelników. W przyszłym roku minie 20 lat od momentu, w którym serial "Shade, the Changing Man" został odpalony. A jako, że i pisarstwo Milligana jest na fali, trzeba spodziewać się kolejnych zbiorczych wydań komiksu.
"Opowieści z hrabstwa Essex" w bardzo delikatny sposób dotykają ludzi i emocji. Gdzieś pod koniec lektury natrafiamy na drzewo genealogiczne postaci, przewijających się przez komiks i okazuje się, że większość z nich zna się lub znać się powinna; że są ze sobą spokrewnieni lub że wiąże ich znajomość pomocnej osoby spoza kręgów rodzinnych. Jeff Lemire nie pokazuje nam jednak tych relacji na zasadzie sielanki rodzinnej w rytm zwyczajnej wymiany pokoleń. W spokojne życie hrabstwa Essex wprowadza bolesną tajemnicę, kłamstwo, niedopowiedzenie, ale też szczyptę fantazji oraz rozgrywki hokeja na lodzie. 
Jakiś czas temu omówiłem jeden z zeszytów najbardziej znanej serii autorstwa Petera Milligana, a przy okazji jednej z tych, które stworzyły imprint Vertigo. Teraz nadszedł czas, by zająć się historią związku Shade'a z Milliganem od samego początku. "The American Scream" to album, który po raz pierwszy ukazał się w 2003 roku, jego reedycja w 2009, natomiast w zeszytowej wersji można było go przeczytać w roku 1990. Czy, mając niemal 20 lat na karku, "Shade, the Changing Man" nie jest przypadkiem oldschoolową lekturą dla komiksowych starców?
Imprint All-Star powstał po to, by uznane nazwiska branży komiksowej odnowiły i uwspółcześniły wizerunki sztandarowych postaci uniwersum DC. Twórcom tym powierzono pełną kontrolę nad komiksami, które mieli przygotować. Dano im kompletny wgląd w historię postaci i pozwolono na wykorzystanie wszelkich elementów, jakie przyczyniły się do ich powstania. Grant Morrison i Frank Quitely zajęli się Supermanem i skończyli swoją przygodę z serią po zaplanowanych 12 numerach, natomiast Frank Miller i Jim Lee wzięli na tapetę Batmana. Pracę rozpoczęli we wrześniu 2005, a do dnia dzisiejszego z planowanych 22 odcinków światło dzienne ujrzało jedynie 10.
Mimo paru rażących błędów, warto zobaczyć tego zrewitalizowanego Batmana. Chociażby dla kilku znakomicie przyrządzonych dialogów, paru fenomenalnie rozpisanych scen, czy niekonwencjonalnego ukazania pewnych postaci. Rzecz jasna, jest to również okazja powrotu do przeszłości dla sentymentalistów, którzy kilkanaście lat temu wzdychali do rysunków Jima Lee.
Recepta na udany komiks sensacyjny? Pościgi, strzelaniny, kozackie dialogi, wybuchowe akcje, twardziel w roli głównej, ciosy karate... stop. "Prawdziwe życie gliniarza nie jest materiałem na dobrą historię" - mówi Pierre Dragon, bohater i współscenarzysta komiksu "RG". Prawdziwe życie gliniarza to wysiadywanie w oczekiwaniu na pojawienie się podejrzanego, załatwianie papierkowych spraw i wszystko to, co znajduje się w tle wspomnianych powyżej elementów. Czy taką sensację można przedstawić w sposób, uniemożliwiający Czytelnikowi zaśnięcie podczas lektury?