Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

piątek, 24 listopada 2017

Punisher Max (1 i 2) - Ennis/ Larosa/ Fernandez/ Braithwaite

„Punisher Max” to seria albumów z przeznaczonymi dla dorosłego czytelnika historiami o samotnym mścicielu, który po tym, jak nowojorska gangsterka wymordowała mu rodzinę, wypowiedział wojnę przestępczemu półświatkowi. Dwa tomy historii zadomowiły się już na polskim rynku. Niebawem kolejne. I dobrze!
Postać Punishera znana jest nie tylko fanom komiksów, ale i filmów czy seriali. Mimo, iż jest on rasowym antybohaterem, zyskał popularność porównywalną z flagowymi bohaterami Marvela, latającymi po świecie w śmiesznych kostiumach, takimi jak Spider-Man czy drużyna X-Men. Naturalnym minusem komiksów z udziałem superbohaterów jest powtarzalność, brak oryginalności i wrażenie schodzenia tych wszystkich zeszytów z jednej taśmy produkcyjnej. Aby wyrwać serię z tego schematu, raz na jakiś czas włodarze firm wydających komiksy, angażują do ich stworzenia uznanych autorów. I tu dochodzę do elementu, który może być wystarczającym powodem, by sięgnąć po Punishera Max. Jest nim brytyjski scenarzysta Garth Ennis, który wybił się na tworzonych dla Vertigo seriach Hellblazer i Kaznodzieja, a z rysownikiem Stevem Dillonem stworzył jeden z komiksowych duetów kompletnych. Od razu zaznaczę, że Punisher Max nie jest jakimś jego wybitnym osiągnięciem. To raczej komiks stanowiący pomost między niegdysiejszą wielką formą Ennisa a obecną, która prezentuje się dość niekorzystnie, a którą polscy czytelnicy mogą śledzić w serii Chłopaki
Ennis w pierwszym tomie co prawda udanie nawiązuje do przeszłości, przywracając do aktywnego udziału w serii kilka od dawna niewidzianych postaci i dorzuca mnóstwo specyficznego humoru oraz konotacji z ukochanym Belfastem, ale całość nie ma takiej siły rażenia, jaką mogłaby mieć, gdyby powstała kilka/kilkanaście lat wcześniej. To dobra rzecz, z momentami, ale raczej dla koneserów wciąż tych samych przygód Punishera i zagorzałych wielbicieli talentu pisarskiego Gartha Ennisa.

Z kolei drugi tom serii to już siła rażenia totalnie odpowiednia. Niby główny bohater po raz kolejny staje sam przeciw wszystkim, ale opowiedziane jest to w bardzo przyzwoity sposób. Frank trafia tu do mateczki Rosji, gdzie w pewnym bunkrze zdemoluje pół tamtejszej armii, jak również na ulice Nowego Jorku, gdzie ostatecznie rozprawi się z jednym ze swoich starych przeciwników. Jest lepiej niż w "jedynce". Nie tylko dzięki scenarzyście, który jest w formie, ale również rysownikom. Ci, którzy z sentymentem wspominają pierwszą serię Punishera publikowaną w Polsce w latach 90. powinni ucieszyć się z gościnnego występu duetu Doug Braithwaite i Bill Reinhold, których kreskę mogliśmy wtedy podziwiać. 

Punisher Max jest komiksem brutalnym, napisanym inteligentnie, miejscami obrzydliwym. To esencja Gartha Ennisa i dla fanów/fanek twórczości tego pana rzecz w kolekcji niezbędna. Sam pomysł serii Max jest zresztą zacny. Chodzi w nim o wycofanie się ze świata trykotów i skupieniu na możliwie najprawdziwszym oddaniu rzeczywistości. Innymi słowy, jest to najlepszy Marvel na jakiego stać Marvela.
"Punisher Max, tom 1". Scenariusz: Garth Ennis. Rysunki: Lewis Larosa, Leandro Fernandez. Tłumaczenie: Marek Starosta. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2017.

"Punisher Max, tom 2". Scenariusz: Garth Ennis. Rysunki: Doug Braithwaite, Leandro Fernandez. Tłumaczenie: Marek Starosta. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2017.

Brak komentarzy: