Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

poniedziałek, 27 listopada 2017

Ziemia swoich synów - Gipi

Ziemia swoich synów Gipiego, czyli Gianniego Pacinottiego - tego włoskiego rysownika polscy czytelnicy komiksów mogą kojarzyć z wydanego jakiś czas temu w Polsce komiksu Sala prób, w którym w niespotykanie żywy sposób przedstawił w komiksie muzykę. Ziemia swoich synów to surowa, utrzymana w odcieniach szarości historia o końcu i jego skutkach, ukazana z perspektywy dwóch braci. 
Wielbiciele klimatów postapo znajdą tu zapewne wiele inspiracji i być może dorzucą dzieło Gipiego do kanonu gatunku. Jest to album zrealizowany w sposób perfekcyjny. Począwszy od brutalnego świata przedstawionego, poprzez stylizację języka konkretnych bohaterów, po wypieszczone, czarno-białe rysunki, którymi komiks jest opowiadany. 
Po katastroficznym końcu, którego przyczyn nie znamy, Gipi ukazuje degrengoladę społeczną, przejawiającą się w okrutnych rytuałach i oddaniu władzy nad ludem wydumanym bożkom, ale daje też nadzieję na zbudowanie nowego świata. Lecz zanim ta nadzieja eksploduje, musi zajść przemiana, a oschłe i zbudowane na podejrzeniach relacje między bliskimi sobie osobami będą potrzebowały oczyszczenia.  
To też komiks o potędze słowa, o budowaniu nowych społeczności, o uprzedzeniach, uczuciach, zezwierzęceniu i nadziei na lepsze jutro. 
Raz jeszcze powrócę do rysunków, bo przyznam, że jestem pod ich ogromnym wrażeniem. Gipi rysuje niezwykle dynamicznie. Pozwala sobie na rozegranie krótkich scen na dużej ilości kadrów, zachowując idealną płynność. 
Kompozycyjnie jest to mistrzostwo świata. 
Z racji, że komiks ma wiele niemych przestojów, podczas których nie pada ani jedno słowo, warto podkreślić, że również jeśli chodzi o aspekt komunikatywny, zrealizowany jest wzorcowo. 
Ziemię swoich synów zalecam nabyć, przeczytać i postawić na tak zwanej górnej półce. Bo tam jest miejsce tego komiksu.
"Ziemia swoich synów". Scenariusz i rysunki: Gipi. Tłumaczenie: Anna Karolina Teruzzi. Wydawca: timof comics, Warszawa 2017.

Brak komentarzy: