Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

środa, 4 maja 2016

Wieczny Batman, Amerykański wampir i Gotham Central

„Wieczny Batman” to pokaźnych rozmiarów komiks autorstwa całego sztabu rysowników, scenarzystów i inkerów. Początek jest intrygujący. Komisarz Gordon trafia za kratki w związku ze spowodowaniem katastrofy w ruchu lądowym. Jednocześnie rozpętuje się wojna gangów, na którą oko przymyka skorumpowana policja. I choć działający w Gotham herosi mają już i tak dużo roboty, to są to zaledwie zwiastuny nadchodzącego wielkiego zła, które docelowo ma zrównać miasto z ziemią. Im dalej w las, tym trochę gorzej. Do dość ciekawie zaplanowanej fabuły dołączają kuriozalne wątki implikowane a to działaniami młodej blogerki, która przypadkiem odkrywa że jej ojciec jest łotrem w fikuśnych rajstopach, a to pojawiającej się znikąd córki Alfreda, lokaja Batmana, a to wreszcie wprowadzającymi zamęt wyprawami wszystkich bat-kompanów do różnych egzotycznych krajów. Autorzy podporządkowani są tutaj korporacyjnemu mechanizmowi, polegającemu na wspieraniu się nawzajem w wymyślaniu kolejnych odcinków i ujednolicaniu scenariuszy, aby wyglądały jakby zeszły z tej samej taśmy produkcyjnej. „Wieczny Batman” to taki komiks od linijki. Starych wyjadaczy nie zaskoczy, ale u młodych adeptów komiksu superbohaterskiego powinien spowodować wielokrotny wytrzeszcz oczu i aprobujące kiwanie głową. Bo są tu i stworzone z matematyczną precyzją zawieszenia akcji, i zaskakujące powroty i pojedynki w ilościach hurtowych. Rzecz dla koneserów Batmana. Dla tych, którzy nie są fanami Nietoperzastego, też jest jeden plus: Ian Bertram, fenomenalny rysownik, który narysował jeden z odcinków tej długiej historii. I zrobił to świetnie. 
A skoro mowa o sztabie twórców, to na tę dolegliwość cierpi również kolejny, szósty już tom "Amerykańskiego wampira". A to dlatego, że obok regularnych przygód bohaterów, znalazło się tu miejsce dla antologii prac zaproszonych autorów. Nie ma tu jednak takiego rozmycia, jak w „Wiecznym Batmanie”. Ten pisze, tamten rysuje. Każdy ma swoją funkcję. Taśmy produkcyjnej raczej brak, choć wśród tych krótkich historyjek zdarzają się graficzne koszmarki. Najciekawsza w tomie jest historia z głównej serii, skupiająca się na parze złodziejaszków, których umiejętności pragnie wykorzystać grupka wampirów. Krwiopijcy spotykają się jednak z oporem krewkiego duetu. Ten komiks to tak właściwie dość piękna opowieść o miłości, przywiązaniu do wartości i walce ze swoim zwierzęcym „ja”. Scenarzysta Scott Snyder odchodzi tu od stereotypowego wizerunku wampira. A jednocześnie pokazuje, że ta seria jest jego i tylko jego. Bo pokazane w antologii prace sławnych kolegów – Jasona Aarona, Jeffa Lemire’a, Becky Cloonan czy Grega Rucki – nie umywają się do wyczynów Snydera. On jeden wie, jak zabrać czytelnika w długą podróż do wampirycznego piekła.

A na deser coś pysznego, czyli Gotham Central – sensacyjny komiks o policyjnej robocie z Batmanem w tle. Ten wielokrotnie nagradzany za oceanem serial opowiada o gliniarzach z Wydziału Poważnych Przestępstw, których siedziba znajduje się w głównym posterunku miasta Gotham. Śladowe ilości Batmana i jego najbardziej znanych przeciwników są największym atutem tego komiksu. Dzięki temu autorom udało się skupić na wciągających zagadkach detektywistycznych i wzajemnych relacjach między funkcjonariuszami. Surowa, realistyczna kreska i niezłe dialogi sytuują Gotham Central w gronie tych serii komiksowych, które są idealnym materiałem na adaptację telewizyjną lub kinową. Komiks stworzył bardzo sprawnie funkcjonujący tercet: scenarzyści Ed Brubaker i Greg Rucka oraz rysownik Michael Lark. Pierwszy tom gładko wprowadza w akcję, przedstawiając pierwszoplanowe postaci i kreśląc związki między nimi. Mamy tu zarówno relacje w pracy, jak i wgląd w życie prywatne bohaterów. Większa część akcji rozgrywa się w budynku komisariatu i pokoju przesłuchań, niż na ulicach, co pozwala czytelnikowi wniknąć w specyfikę pracy gliniarzy z Gotham. Pierwszy tom serii, zatytułowany „Na służbie” to bardzo solidna lektura. W bliskiej perspektywie czasu wydawca zapowiedział dwie kolejne części. To dobrze. Bo pierwsza wciąga na tyle, że kolejne dawki stają się niezbędne.

Brak komentarzy: