Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

piątek, 7 grudnia 2012

Profanum, tom I

Autorzy magazynu "Profanum" nie witają mnie w swoim klubie. Bo ani nie mam dosyć "króciutkich komiksowych historyjek z których niewiele zostaje w głowie" ani "magazynów wypchanych nimi po brzegi". Narzekanie na "brak prawdziwych mięsistych historii" i "porządnej czytelniczej strawy" przypomina mi niegdysiejsze jałowe przekonywanie, że xerowane ziny umarły. A przecież nie umarły i mają się całkiem dobrze, tak samo jak całkiem dobrze ma się krótka forma, przez niektórych uczestników łódzkiego konkursu dopracowana do mistrzostwa. Redakcja "Profanum" - Jan Mazur i Robert Sienicki - pisze we wstępie: "(...) spróbowaliśmy stworzyć coś dłuższego, lepszego, co dałoby czytelnikom fajną, sycącą lekturę. Miejsce, w którym historie będą mogły snuć się tak długo, jak tylko potrzebują". Jako miłośnik zarówno krótkiej formy, jak i pełnych metraży, na zadane przez nich pytanie: "Czy nam się udało?" odpowiem szczerze: tak, udało, a sycące lektury snuły się jak porządna, mięsista czytelnicza strawa. Co prawda nie do końca, ale w większości. 
No, w połowie na bank.
Pierwszym plusem tomu jest najlepszy scenariusz Daniela Gizickiego, jaki dane mi było czytać. Narysowane przez Mikołaja Ratkę "Perpetuum Mobile" to przemyślana, oparta na bardzo prostym pomyśle historia, której największym plusem jest zakończenie, powodujące, że rzeczywiście komiks może snuć się tak długo, jak tylko potrzebuje. Scenarzysta sprawnie radzi sobie z dialogami i świetnie rozumie się z rysownikiem, który, choć - jak przeczytamy w jego notce biograficznej - dąży do minimalizmu pokroju Jasona lub Gaulda, miewa jednak chwile pełnego oddania się magii szczegółu. Komiks ma 11 stron, w tym dwa przecudne splash-page. Gdyby je usunąć, a jedną z plansz wcielić w pozostałe po tej roszadzie osiem, autorom na uroczystej gali MFKiG 2013 ściskano by dłonie i wysyłano na podróż do Angouleme w roku następnym. 
Drugim plusem "Profanum" jest najlepszy scenariusz Grzegorza Janusza, jaki dane mi było czytać. Zrobione wespół z Tomaszem Niewiadomskim "Bibliopolis" to lekki i zabawny zestaw grepsów orbitujących wokół tematów związanych z literaturą i sztuką, w którym bardziej niż o atakowanie cwaną erudycją chodzi o wywołanie niewymuszonego uśmiechu na twarzy czytelnika. Lektura zaiste sycąca.
Plus numer trzy: "Buc Kartofel" - za całokształt. Rozgrywająca się w świecie owoców i warzyw historia detektywistyczna urzeka niesamowitym humorem, pełnokrwistymi postaciami, warzywną nowomową i fenomenalnymi dialogami. To jest idealny materiał na serial, w związku z czym bardzo ciężko przeżyłem napis "koniec" na ostatniej planszy*. Tomasz Grządziela stworzył dzieło kompletne, brukwa nać. A skoro już przy nim jestem - kompletnie nie trafia do mnie okładka jego autorstwa, ani logo magazynu ją zdobiące. Choć potrafię zrozumieć, że jest to nowoczesne projektowanie, które na pewno zyskuje coraz więcej wielbicieli.
Plus czwarty: rysunki Małgorzaty Szymańskiej. Dysponując taką kreską i będąc na takim poziomie, autorka powinna odganiać się od propozycji wydawniczych z zagranicy, żyć z komiksu, a może nawet w geście dobrej woli sponsorować istnienie zjawiska zwanego "komiks polski" z perspektywy willi w Californii. Ona po prostu wie, o co chodzi w rysunku komiksowym, rozumie prawidła nim rządzące, ale... no właśnie, nie snuje historii i nie daje sycącej lektury. Scenariusz w "Podpitych" kuleje. Rysunki wibrują w głowie. Na pewno większość polskich scenarzystów (nawet tych początkujących, jak ja) bardzo chciałoby mieć z Małgorzatą Szymańską komiks.
Plus piąty: Mateusz Skutnik. Snucie historii: 8/8. Sytość lektury: 8/8. Porządna czytelnicza strawa: 8/8.
Plus szósty: fantastyczne rysunki Krystiana Garstkowiaka w komiksie "Kły" do scenariusza Roberta Sienickiego. Nieco puszczone pod koniec, ale mimo wszystko urzekające.
Komiksy "Po sezonie" (Jan Mazur/ Katarzyna Imana) i "Inzynier T." (Tomasz Kontny/ Damian Dideńko) to długie komiksowe historyjki, z których niewiele zostaje w głowie.
Po szybkich wyliczeniach matematycznych, "Profanum" dostałoby 5/8 w (nieistniejącej) skali cyferkowej Ziniola. Równa połowa zamieszczonych w magazynie komiksów to rzeczy wybijające się ponad przeciętność polskiego komiksu; u reszty coś niestety nie domaga. Niemniej jednak, należy wziąć pod uwagę, że nie każdemu wszystko podobać się musi, a cztery mięsiste historie wystarczą, by strawa była porządna. "Profanum" obrało dobry kurs. Będę kibicował tej inicjatywie.
"Rewolucje: Sztorm", rys. Mateusz Skutnik
*aktualizacja: na swoim facebookowym profilu, redakcja "Profanum" podała informację o powrocie Buca Kartofla w drugim tomie magazynu. Wspaniała informacja! 

Profanum, tom 1. Redakcja: Jan Mazur, Robert Sienicki. Inicjatywa wydawnicza Dolna Półka. Imprint wydawnictwa timof i cisi wspólnicy, 2012.

1 komentarz:

Piotr Nowacki pisze...

Spoko recenzja. Bardzo fajny magazyn i oby tak dalej. Moim faworytem również Buc.
Po lekturze wstępniaka też miałem małe FTW, kiedy magazyn otworzył bardzo dobry, ale jednak klasyczny szorciak. 10 stron z dwoma spleszami to nie jest przecież niewiadomo jaka objętość. Małgorzata Szymańska ogromny dynamit w łapie, ale scenariusz faktycznie nienajlepszy w tej historii. Z tego co wiem, to autorka zaczęła studia w łódzkiej filmówce na scenaropisarstwie właśnie, więc pewnie i pod tym względem będzie coraz lepiej. Acha, bardzo mi podeszła historyjka Janka Mazura i Imany. Kreska, to minimalistyczny cartoon, którym się jaram,a sama historyjka miała jakiś taki fajny oniryczny klimacik. Coś tam mi w głowie po lekturze zostało jednak :)