Gdziekolwiek nie będzie publikowany ten cykl w pozostałych mi jeszcze latach dziennikarskiej działalności komiksowej, gdzieś się zapoznacie w jego ramach z kolejnym podróżami bliskimi i dalekimi, podczas których napotykamy komiks, ilustrację, czy rysunki satyryczne. Pamiętajcie zawsze, że wszystko zaczęło się na Cyfrowym Ziniolu!
W historycznym San Telmo, dzielnicy Buenos Aires, znajdziecie niezwykły pasaż poświęcony klasycznym postaciom komiksu argentyńskiego. Jest ich piętnaście pod postacią rzeźb (chyba winylowych? Nie wiem, nie znam się, jakiś plastik), ale podziwiać podczas tego spaceru można też murale komiksowe. Jeśli planujecie się zmęczyć, to zaplanujcie przejście tak, żeby na koniec zostawić sobie obowiązkowe zdjęcie na ławeczce z Mafaldą, Susanitą i Manolo. Tam przysiądziecie, odpoczniecie… ale tylko chwilę, bo każdy chce mieć tu fotkę. Obok ławeczki macie sklep, zaopatrzony w absolutnie wszystko z Mafaldą Kiedy piszę „wszystko”, naprawdę mam na myśli „wszystko”. I naprawdę trzeba uważać, żeby nie dać się ponieść z zakupami. Nam się udało, a kubeczki na kawę z Mafaldą dają codzienną porcję porannej radości już od prawie dwóch lat.
Sama dzielnica w zasadzie nie jest zbyt czysta, jak całe Buenos (metropolie południowoamerykańskie, które zobaczyłem, raczej zawodzą i odpychają w krótkim kontakcie, ale zdecydowanie mają charakterek, który można na pewno polubić przy dłuższym pobycie, bo to pozwala „poczuć” dane miejsce), ale tego miejsca przegapić nie można, będąc czytelnikiem komiksów i turystą w Boskim. Potem zakupy w Entelequia, a ja kiedyś Wam napiszę coś o komiksie argentyńskim, bo sobie taką fajną książkę kupiłem… w Rio :)
W historycznym San Telmo, dzielnicy Buenos Aires, znajdziecie niezwykły pasaż poświęcony klasycznym postaciom komiksu argentyńskiego. Jest ich piętnaście pod postacią rzeźb (chyba winylowych? Nie wiem, nie znam się, jakiś plastik), ale podziwiać podczas tego spaceru można też murale komiksowe. Jeśli planujecie się zmęczyć, to zaplanujcie przejście tak, żeby na koniec zostawić sobie obowiązkowe zdjęcie na ławeczce z Mafaldą, Susanitą i Manolo. Tam przysiądziecie, odpoczniecie… ale tylko chwilę, bo każdy chce mieć tu fotkę. Obok ławeczki macie sklep, zaopatrzony w absolutnie wszystko z Mafaldą Kiedy piszę „wszystko”, naprawdę mam na myśli „wszystko”. I naprawdę trzeba uważać, żeby nie dać się ponieść z zakupami. Nam się udało, a kubeczki na kawę z Mafaldą dają codzienną porcję porannej radości już od prawie dwóch lat.
Sama dzielnica w zasadzie nie jest zbyt czysta, jak całe Buenos (metropolie południowoamerykańskie, które zobaczyłem, raczej zawodzą i odpychają w krótkim kontakcie, ale zdecydowanie mają charakterek, który można na pewno polubić przy dłuższym pobycie, bo to pozwala „poczuć” dane miejsce), ale tego miejsca przegapić nie można, będąc czytelnikiem komiksów i turystą w Boskim. Potem zakupy w Entelequia, a ja kiedyś Wam napiszę coś o komiksie argentyńskim, bo sobie taką fajną książkę kupiłem… w Rio :)
1 komentarz:
Awesome post.Thanks for sharing.This is so nice.
Prześlij komentarz