Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

piątek, 17 października 2014

Autostrada słońca - Baru

Szału promocyjnego "Autostrada słońca" w Polsce nie miała. Czytelnicy nie wpisywali tego komiksu na pierwsze miejsca najbliższej listy zakupów, krytycy nie krzyczeli, że coś takiego się ukazuje, a nakłady nie kończyły się w momencie zaanonsowania albumu. Niespodziewana przyjemność spadła zatem na przypadkowych nabywców, a spodziewana - na wytrawnych znawców komiksu.
"Autostrada słońca" to komiks drogi, komiks o inicjacji, o wchodzeniu w dorosłość, o gangsterskich porachunkach, sfiksowanych narodowcach, zdradzie, przyjaźni, ucieczce, miłości, narkotykach, samochodach, hippisach, dużych cyckach, złamanych sercach, barierkach i rękach. Aranżacja albumu, jego punkt wyjścia i przeplatanka wydarzeń, rozgrywających się na ponad 400 stronach to szalona jazda, której nie powstydziłby się Quentin Tarantino, ale też piękne plenery, wypożyczone od Bernardo Bertolucciego. To grafika, łącząca w jedno Regisa Loisela, Hugo Pratta i Johna Romitę Juniora. To kompozycja i kadrowanie klepnięte przez Franka Millera. To... Dobra, wystarczy, to Baru. Po prostu Baru. Czyli Herve Barulea - francuski komiksiarz, który za tę profesję wziął się dość późno, lecz kiedy już zaczął, nie przestawano go nagradzać. "Autostrada słońca" w roku 1996 zgarnęła nagrodę Alph-Art i nagrodę księgarni komiksowych - to możemy wyczytać w biografii autora zamieszonej w polskiej edycji komiksu. Dwie nagrody. Ile czytelniczych serc podbiła? Sądzę, że mnóstwo.
Wprowadzenie do komiksu jest gadane - Baru postawił na narrację, rozstawiającą główne pionki na szachownicy. Jest więc Karim - przywdziewający skórę Jamesa Deana Arab, zakochany w latach pięćdziesiątych, samochodach i igraszkach z kobietami, jest Alexandre - gówniarz, dla którego Karim jest bogiem, jest i Raoul Faurissier - aktywista Francuskiego Ruchu Narodowego. Jest też Rene. Rene po prostu jest. Nie będzie wielką fabularną zdradą, jeśli powiem co jest punktem zapalnym komiksu - zdradził to również wydawca w zapowiedzi. Otóż, narodowiec nakrywa swoją żonę w łóżku z Arabem-bogiem. W pobliżu jest również gówniarz, chcący go ostrzec. W takiej sytuacji narodowiec zmienia się w rządnego zemsty szaleńca, który rusza w pogoń za uciekającymi chłopakami. I o tej właśnie ucieczce, jak również o wyrównywaniu rachunków i doprowadzaniu spraw do końca, traktuje "Autostrada słońca". Zwiewając przed zwyrodnialcem, chłopaki przeżywają 400 stron przygód i generalnie przez większą ilość tych stron pakują się w coraz większe tarapaty, ale Baru nad nimi czuwa. O, i to jak czuwa!
Dlaczego Baru tak późno zaczął robić komiksy? Może wcześniej nie wiedział o ich istnieniu, a może przez ten cały czas się szkolił. Natomiast kiedy już zaczął, od razu uderzył w tony mistrzowskie. W "Autostradzie" wszystko narysowane jest bezbłędnie. Więcej: bezbłędnie zrobione komiksem. Baru pozwala planszom płynąć, stosując długie sekwencje, pozbawione słów bądź zawierające ich minimalną ilość. Mnóstwo w "Autostradzie słońca" splashów, równie dużo rozkładówek. Groteskowe twarze bohaterów autor wkomponowuje w realistyczne rysowane scenerie, efektowne nie tyle przez wzgląd na szczegółowość, co ich umiejętne  odzwierciedlenie kilkoma pociągnięciami piórka. 

Podróż Karima i Alexandre przez Francję Baru ukazał dzięki gigantycznej ilości dynamicznych scen - są tu i efektowne pościgi samochodowe z wykorzystaniem ciężarówek, i nasycone emocjami przeprawy przez ogarnięte zamieszkami osiedla. W tego rodzaju okolicznościach cementuje się przyjaźń dwojga bohaterów - Baru pozwala czytelnikowi obserwować jej narodziny, rozkwit i chwile kryzysu.
Trochę humoru, szczypta erotyki, ale przede wszystkim przygodowa historia drogi. "Autostrada słońca" to zabójczo dobra cegła, świetnie narysowana, znakomicie napisana oraz efektownie przetłumaczona (ukłony w stronę Wojtka Birka). Przewracanie kartek tej książki jest jak narkotyk. Warto się uzależnić, ponieważ dzieło Baru jest jednym z najlepszych zagranicznych transferów komiksowych mijającego roku. 
"Autostrada słońca". Scenariusz i rysunki: Baru. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2014.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep wydawcy, Sklep. Gildia.pl, Incal

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Znakomity komiks i oby między jednym a drugim Batmanem, czytelnicy go dostrzegli.