Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

czwartek, 10 listopada 2011

Prawda o dzikim zachodzie - Lewandowski

Autor: Dominik Szcześniak
W skrócie: mistrz. Jeśli ktoś ma potrzebę przeczytania świetnego komiksu produkcji polskiej, niech śmiało sięga po zeszyty Sławomira Lewandowskiego. Dla wszystkich starczy - nakład jest prawdopodobnie tak niewielki, że każdy, kto oczekuje od komiksu czegoś innego niż panów w lateksach, załapie się na ten produkt. Po znakomitym Ale by to było... przyszedł czas na omówienie komiksu Prawda o dzikim zachodzie.
Lewandowski jest gawędziarzem. Czasem pójdzie w stronę anegdotki sprośnej, czasem uruchomi żart sytuacyjny. Teksty, które przerabia na komiksy z pozoru mogłyby funkcjonować jako zwykłe opowiadania, a rysunki teoretycznie nie są im potrzebne. ALE z rysunkami, to opowiadanie wchodzi  w zupełnie inny wymiar. Lewandowski wspaniale rozkłada tekst na kadry i ucina zdania w odpowiednich momentach. Dialogów jest tu niewiele, dominuje wielkoczcionkowa narracja.
Dziki zachód to oczywiście Indianie, blade twarze, strzelaniny w saloonie i dziwki na pięterku. Lewandowski mówi prawdę. Prawdę o dzikim zachodzie. Ale nie całą, o nie. Na całą prawdę przyjdzie jeszcze pora. Póki co, na kilkudziesięciu stronach sygnalizuje nam rozwój wypadków - a to trzech wodzów pyka sobie fajeczkę pokoju, a to Steve Taylor odstrzela sobie jajca, a to wreszcie Dolly Thompson i Peggy Cotton otwierają burdel. Akcja rozgrywa się w miasteczku Sallem. Lewandowski bawi się w komiksowe puzzle. Na ich poskładanie trzeba będzie poczekać, aż wspomniana już cała prawda o dzikim zachodzie wyjdzie na jaw.
Narracyjnie mamy tu do czynienia z wirtuozerią, którą zdecydowanie należy ocalić od zapomnienia. Wirtuozerią, która wywoła w czytelniku salwy śmiechu w sytuacji, w której praktycznie nic się nie dzieje. Lewandowski - nieistotne czy świadomie czy nie - rozłożył komiks na najprostsze składniki. Ramka z wcale przecież nieśmiesznym rysunkiem i kilkoma wyrazami potrafi rozbawić do łez. Bardziej niż rewolwer wbity w oko Whilla Parkinsona i bardziej niż bonanza w sallemskim saloonie!
Do magii słowa, wielkoczionkowej narracji i wirtuozerii, in plus dorzucić należy jeszcze samą formę wydania - ascetyczną, robioną ręcznie, bez ingerencji komputerów. Typowa robota DIY przy współudziale drukarni. Wspaniale, że ta forma przeżywa obecnie rozkwit. W momencie kiedy przecież wieszczono już śmierć zinów i tego typu produkcji. Lewandowski, Nieznayu, Mei, Szaulińska, Kowalczuk dają popisowe koncerty na xero (lub lichym druku). Kiedy internety padną, a komputery się zbuntują i wystąpią przeciwko ludziom, te wszystkie materiały pozostaną w namacalnej formie!
Ocalcie te wspaniałe rzeczy od zapomnienia! Prawda o dzikim zachodzie obligatoryjnym zakupem każdego czytelnika!
Prawda o dzikim zachodzie. Scenariusz oraz rysunki: Sławomir Lewandowski. Wydanie I

5 komentarzy:

tO mY: pisze...

Ha! Pozostałe tytuły autora też warto mieć. Podobno te prace istnieją też w kolorze. Ciekawym ich wyglądu.

A Lewandowski jest dla mnie takim fajnym, doprowadzonym do ekstremum absurdalnych sytuacji obrazem. "Na południe od Brazos" w krzywym zwierciadle, ale ze sporą dawką prawdy (?).

HateCore.pl pisze...

Wydaje mi się, że te prace powstawały w kolorze a z powodu kosztów są drukowane bez.
Wszystkie cztery komiksy Lewandowskiego przeczytałem szczerząc się do bólu. Dla mnie bomba.

tO mY: pisze...

No, pewnie właśnie o koszty poszło z tym kolorem.

Dla mnie też bomba, nie Ludzki Lucek, ani Lincoln, tylko Lewandowski ;-)

Dominik Szcześniak pisze...

W komciach do poprzedniej recenzji Szymon Holcman rzucił, że w kolorze te komiksy robią duże wrażenie. Na fejsie z kolei arcz wspominał, że Lewandowski uderzał z tym materiałem do wydawców. Co jak co, ale hc zbierające wszystkie prace autora w full kolorze chętnie bym zakupił. Mimo, że ascetyczna zeszytowa forma również mi się podoba.
Trzeba by kogoś zainteresować tym materiałem, hm?

Ystad pisze...

a ja widziałem niektóre plansze w kolorze :P ha !
Sławek cały czas tworzy coś nowego, więc to potencjalne HC mogłoby być naprawdę spore objętościowo ;)